Re: Grecja przez Albanię i nie tylko 2008-2014 + Nowa 2015.
15 majJuż tak gdzieś około 6 rano zacząłem znosić bagaże do samochodu. Na recepcji śniadania ani śladu, siedział tam tylko jakiś Pan, który pilnował hotelu. Przy samochodzie na układaniu bagaży zeszło mi kilka minut, a kiedy wróciłem, okazało się , że śniadanko już jest i to nie na recepcji, a przyniesione bezpośrednio do pokoju. Było tego tyle, że mieliśmy jedzenia dla wszystkich na pół dnia.
Z żalem opuściliśmy Neli Resort i udaliśmy się w kierunku granicy z Macedonią. Dalej od Strugi trasa, którą pokonywaliśmy już wielokrotnie, Kichevo, Gostivar, Tetovo, Skopje, Kumanovo i granica z Serbią. Warto może wspomnieć, że z Gostivaru w kierunku Ohrid widać, w różnym stopniu zaawansowania, w większości początkowym, prace przy budowie autostrady. Kiedyś, w trudnej do określenia przyszłości, podróż tamtędy zajmie o wiele mniej czasu.
Przez granicę przejeżdżaliśmy akurat zaraz po
walkach w jednej z dzielnic Kumanova, także na granicy pełna mobilizacja, kamizelki kuloodporne, karabiny maszynowe na ramionach. Kiedy powiedziałem celnikom, że jedziemy z Albanii (nie było sensu kłamać, mieliśmy pieczątki w paszportach), pomimo, że raczej na terrorystów nie wyglądamy, zostaliśmy zasypani dosyć dużą ilością pytań o cel, długość i miejsce naszego pobytu w poprzednim kraju, no i oczywiście musiałem otworzyć bagażnik.
Po drodze, podobnie jak w poprzednich latach, zatrzymaliśmy się jeszcze w miejscowości Surcin pod Belgradem w naszym „ulubionym” sklepie.
Powodem, że zawsze na zakupy w Serbii zatrzymujemy się właśnie tam, jest dosyć bogaty wybór śliwowicy i innych trunków. Pewnie takich miejsc jest pełno, ale skoro to jest sprawdzone, po co szukać czegoś innego, zwłaszcza, że nie trzeba nadrabiać zbyt dużo kilometrów.
Tak jakby przygoda na granicy z poprzedniego roku nic nas nie nauczyła, znowu w bagażniku zgromadził się dosyć poważny „arsenał”. Co prawda tym razem wracaliśmy inną droga, jednak pewien niepokój był.
Kolejny nocleg to znowu powtórka z roku poprzedniego, z ta różnica, że wtedy spaliśmy tam w drodze na wakacje. Przed Nowym Sadem zjeżdżamy w kierunku Parku Narodowego Fruska Gora, a konkretnie góry Iriski Venac i znajdującego się na niej
Zniszczona podczas nalotów NATO w 1999 r. wieża telewizyjna zlokalizowana zaraz przed hotelem.
Przed zajęciem pokoi lekkie zamieszanie, okazało się, że żaden z dwóch, które mieliśmy zarezerwowane nie ma balkonu. Niby to tylko jedna noc, ale chcieliśmy sobie wieczorem trochę na balkonie posiedzieć. Nie był to jednak problem, po chwili dostajemy klucz do innego, dwupoziomowego, czteroosobowego pokoju z balkonem, identycznego zresztą jak rok wcześniej.
Byliśmy na tyle zmęczeni całodzienną podróżą, że nie chciało nam się skorzystać z hotelowego basenu. Na całe szczęście dzieciom też już się nic nie chciało i wieczór spędziliśmy tak jak chcieliśmy w pokoju i na balkonie.
Dla przypomnienia, zdjęcie z tamtego roku, basen w hotelu Norcev wygląda tak.
CDN