14 Maj O 6 rano schodzimy na śniadanie, tak wczesną godzinę ustaliliśmy poprzedniego dnia z gospodarzami. Przed nami droga może nie za daleka ale za to czasochłonna. Jedziemy dzisiaj do Ohrid w Macedonii (nudni jesteśmy bo to już czwarty raz) przez Permet, Erseke, Korce. Pani z Kotoni House powiedziała nam, że na przejazd musimy przeznaczyć spokojnie 7 godzin, z czego 6 na dojazd do Korce. Na przejechanie tej trasy nabrałem ochoty po przeczytaniu relacji PAP-a, dwa lata temu jakoś to wypadło z programu, więc teraz nie było wyjścia. Ale nie tylko przejazd tą drogą i to, że bardzo lubimy Ohrid było powodem ponownej wizyty w tym mieście. Następnego dnia w Ohrid właśnie byliśmy umówieni z naszymi Przyjaciółmi, z którymi kontynuowaliśmy naszą podróż.
Około 7 więc po pożegnaniu się z właścicielami
Kotoni House udaje nam się wyjechać z Gjirokaster.
Przed Tepeleną zgodnie z kierunkowskazem skręcamy na Permet.
Droga jest nawet dobra i dosyć szybko docieramy do Permetu. Tam trochę mylimy drogę i niepotrzebnie wjeżdżamy do miasta, zawracamy więc i już w dobrym kierunku jedziemy dalej wzdłuż Vjosy.
W Carshove odbijamy na Leskovik. Droga trochę się psuje, jest więcej dziur, kilometry więc mijają wolniej. Ale nie ma tragedii, prawdę mówiąc myślałem, że będzie gorzej.
Dojeżdżamy do Leskovik gdzie witają nas okazałe bunkry.
Jedziemy dalej w kierunku Erseke.
Vila Jorgos, można się tu zatrzymać na posiłek lub nocleg.
Po drodze do Erseke, z wyjątkiem Niemców, którzy tak jak my stają i robią zdjęcia, nie spotykamy żadnych samochodów. Asfalt momentami jest w kiepskim stanie ale spokojnie można przejechać.
Dojeżdżamy do Erseke. Czas mamy dobry decydujemy się więc na dłuższy postój w miejscowym parku.
Zostało nam trochę leków, które trzeba wydać, tankujemy gaz i idziemy do sklepu spożywczego gdzie robimy zakupy. Trafiamy tam na prawdziwy hit, koniaki w cenie 150 leków czyli w przeliczeniu niewiele ponad 1 euro. W dosyć dużym stopniu uszczuplamy zapasy sklepu
.
Jedziemy dalej w kierunku Korce.
Trochę się namęczy kierowca autobusu jadąc przez te góry, dobrze, że żadnego nie mijaliśmy na najwęższych odcinkach.
Korce mijamy miejską obwodnicą. Dojazd tu z Gjirokaster zajął nam 6 godzin, z tym, że godzinę lub trochę więcej spędziliśmy w Erseke.
Dalej jest nowa droga o bardzo dobrej nawierzchni.
Do Pogradec trzeba zjechać na dół.
Przejście graniczne po stronie albańskiej wygląda dużo lepiej niż dwa lata temu, samochodów nie ma prawie wcale i po niedługim czasie mkniemy dalej w kierunku Ohrid.
Dzięki mapie bardzo szybko odnajdujemy naszą nową kwaterę
Rosana Apartments.
Wybór tego noclegu był strzałem w dziesiątkę zarówno pod względem położenia jak i właścicieli. Jak już pisałem do Ohrid przyjechaliśmy już czwarty raz, za każdym razem spaliśmy gdzie indziej, ale jeśli jeszcze tu kiedyś wrócimy to raczej ponownie wybierzemy
Rosana Apartments.
Dom położony jest nad samym brzegiem i ma taras z drabinką do jeziora. Można tu też korzystać z Internetu Wi-Fi. Do Cerkwi św. Zofii jest kilkadziesiąt metrów. Za apartament dla naszej piątki płacimy 60 euro za noc.
Jeszcze krótki spacerek na miasta, wizyta w bankomacie, trochę zakupów. I można już odpocząć. To był, przynajmniej dla mnie bardzo udany dzień. Trzeba zbierać siły bo jutro nasze towarzystwo zdecydowanie się powiększy
.
CDN