13 Maj Rano żegnamy się z gospodarzami i opuszczamy
Villę Calliope. Szybko mijamy Himarę i Porto Palermo. Z drogi mamy widok na Stare Qeparo, które mieliśmy w planie zobaczyć ale podobnie jak Butrint, postanowiliśmy zostawić je sobie na następny raz.
Przed Sarandą skręcamy w lewo w kierunku Gjirokaster.
Kościół w Mesopotam.
Około dziesięć kilometrów przed główną drogą z greckiej granicy do Gjirokaster skręcamy do źródła Syri i Kalter czyli Niebieskie Oko (jest drogowskaz).
Za wjazd w pobliże źródła pobierana jest opłata, z tego co pamiętam 200 leków od samochodu.
Parkujemy samochód i idziemy w kierunku źródła, idzie się tylko chwilę. Na miejscu okazuje się, że słońce jeszcze nie wyszło zza drzew i kiedy patrzy się na źródło z góry ze specjalnej kładki to nie ma jeszcze odpowiedniego efektu, tzn. nie wygląda na razie na Niebieskie Oko
.
Postanawiamy poczekać trochę w restauracji. Trzeba przyznać, że otoczenie źródła jest bardzo przyjemne.
Idziemy znowu do źródła. Teraz jest już trochę lepiej. Najlepszy efekt byłby pewnie w południe ale nie ma co narzekać, nie spędzimy tu przecież połowy dnia. Woda po wypłynięciu z głębi ziemi od razu przeradza się w sporą rzekę.
Wyjeżdżamy z terenu Syri i Kalter. Jeszcze kilka kilometrów po górach i dobrą szeroką drogą dojeżdżamy do Gjirokaster.
W centrum błądzimy chwilę i dzięki temu natrafiamy na dom w którym urodził się Hodża.
Podjeżdżamy w końcu pod
Kotoni House, miejsce naszego dzisiejszego noclegu. Parkujemy auto, a gospodarze wychodzą nam na powitanie. Kotoni House to zabytkowy, dwustu letni budynek. Za dwa pokoje płacimy 50 euro. W cenę wliczone jest śniadanie.
Serdeczność gospodarzy i położenie Kotoni na starówce, rekompensują nieco małe rozmiary pokoi.
Odpoczywamy trochę po czym ruszamy na twierdzę. Wejście na teren twierdzy niezmiennie kosztuje 200 leków od osoby, dzieci za darmo oczywiście.
Amerykańskiego samolotu z lat pięćdziesiątych jakby co raz mniej.
Widok z twierdzy na
Kotoni House.
Z twierdzy uliczkami Gjirokaster idziemy posilić się do restauracji Kujtimi. Już tu jedliśmy dwa lata temu. Miejsce to polecał kiedyś PAP w swojej relacji. Trzeba przyznać, że jeśli chodzi o jedzenie to nic się tu nie zmieniło, pysznie, dużo i niedrogo.
Jeśli chce się trafić do restauracji Kujtimi trzeba na skrzyżowaniu widocznym na zdjęciu poniżej iść ulicą po lewej stronie. Restauracja znajduje się w pobliżu widocznych w tle drzew.
Trochę przesadziliśmy z zamówieniem, myśleliśmy, że porcje będą mniejsze, a tu zrobił się cały zastawiony stół. Specjalnością zakładu są żabie udka, które również spróbowaliśmy.
Najedzeni do granic możliwości wracamy do naszych pokoi, gdzie odpoczywamy po posiłku i spędzamy resztę dnia.
CDN