KOL napisał(a): To była prawdziwa uczta.
Pełen stół robi wrażenie
Fajny taki dzień relaksu na koniec wakacji.
pzdr
ajdadi napisał(a):Cały hotel tylko dla siebie...rewela
Pozdrawiam
longtom napisał(a):Pełen stół robi wrażenie
Fajny taki dzień relaksu na koniec wakacji.
pzdr
FUX napisał(a):Wy tylko o ciele.
Widoki dla ducha to jest to...
kulka53 napisał(a):Ale fajne miejsce wyszukałeś , zresztą jak zwykle...
Hotel, tak trochę na końcu świata, do tego całkiem pusty
Nawet mi by się podobało
No i ta cena
kulka53 napisał(a):Szkoda że zbliżamy się już do końca.
Pozdrawiam
wawerek napisał(a):Pięknie położony hotel, piękne miejsce, wszystko cacy tylko ten uwieziony niedźwiedź spowodował, że posmutniałem...
Szkoda, że Wasza wycieczka jest już na końcowym etapie i jestem bardzo ciekawy co też węgierscy celnicy wymyślili na granicy.
Sol-Wagon napisał(a):myślicie, że na przełomie września/października też są szanse na "pustki" w Neli Resort?:)
kmichal napisał(a):... całe szczęście, że nie zepsuło Wam to ogólnych wrażeń wakacyjnych ...
Joan65 napisał(a):Jak zwykle świetna relacja...wielkie dzięki...
Ja rozpoczynam Tour de Cyklades 9 września
Pozdrawiam cieplutko
longtom napisał(a):
Wspaniałe wakacje, wspaniała relacja, a za rok powrót pójdzie bezproblemowo.
dzięki
KOL napisał(a):Podjechaliśmy do węgierskich celników i zaczęło się.
........
........
Wściekli odjechaliśmy w końcu z granicy, naszych rozmów z tamtego czasu i co wtedy myśleliśmy o Węgrach, oczywiście nie da się zacytować. Na pewno nie miało to nic wspólnego z przysłowiem o bratankach.
kulka53 napisał(a):Mijamy pogrążone już we śnie miasteczka Wojvodiny, Srbobran, Vrbas, Kula, Sombor kierując się na mijane jakby dopiero co przejście Hercegszanto/Backi Breg. Gdy zbliżamy się do niego, jest już prawie północ, w każdym razie naszym marzeniem jest przekroczyć go szybko, podjechać jeszcze kawałek i ułożyć się do snu w miłym leśnym zaciszu. I co się okazuje? Że nic z tego, czeka nas bowiem szczegółowa kontrola bagaży . Już podjeżdżając widzieliśmy że ludzie z stojącego na przejściu samochodu wkładają do środka bagaże i różne inne przedmioty, nas czeka to samo. Zawartość bagażnika ląduje na specjalnej ławeczce, pan celnik dość skrupulatnie obmacuje każdą torbę i plecak. Szczególną ciekawość wzbudzają butelki "pety" wypełnione wodą wiezioną do mycia i gotowania w drodze, pan jest bardzo zaskoczony gdy wącha ich zawartość i okazuje się, że to naprawdę zwykła przegotowana woda a nie pokątnie kupiony alkohol . Nie omieszkał jeszcze poświecić latarką we wszelkie zakamarki samochodu, zwłaszcza pod maską silnika . i w końcu mogliśmy powkładać nasze rzeczy do środka i odjechać.
kulka53 napisał(a):W końcu jest, Backi Breg i granica..... już pierwszy rzut oka na to co się na niej dzieje nie pozostawia nam złudzeń.... w tym roku czeka nas to samo . A tak cieszyłem się, że udało się nam w miarę szybko i sprawnie przejechać cały dzień i mieć w zapasie te 2 godzinki na jazdę przez Węgry...... Na granicy jest może ze 20 aut i 3 stanowiska do odprawy, jednak to co wyprawiają tam Węgrzy woła o pomstę do nieba. Smętnie czekamy półtorej godziny na swoją kolej i naprawdę wkurzeni i zniesmaczeni wyciągamy zupełnie wszystkie rzeczy z bagażnika na podstawioną ławkę. Tym razem pana celnika interesuje głównie czy na pewno wiozę koło zapasowe a nie parę kartonów papierosów czy kilka litrów wódki. Zaglądanie do toreb, pod siedzenia, wąchanie wiezionej wody jest naprawdę upokarzające . Jeżeli jeszcze kiedyś przyjdzie nam jechać tędy z powrotem do domu, w Bezdanie skręcę na chorwackie przejście w Batinie skąd do Udvaru jest naprawdę bardzo niedaleko.
KOL napisał(a):Najważniejsze, że, przekręcając cytat z kultowego filmu, minusy z powrotu, nie przesłoniły nam plusów tego wyjazdu.