9 Maj
Plan na dzisiaj to wizyta w Porto Palermo i w Himarze.
Wyjeżdżamy więc z Livadi, mijamy Himarę, plażę Llaman i już widać Porto Palermo.
Parkujemy obok restauracji naprzeciw twierdzy Ali Paszy z Tepeleny. Jeśli ktoś chce to może wynająć sobie tutaj
domek.
W restauracji kupujemy bilety do twierdzy, cena bez zmian 100 leków. Twierdza jest otwarta, nie trzeba więc jak przed dwoma laty brać kluczy lub czekać, aż Pan sprzedający bilety ją otworzy.
Twierdza jest bardzo dobrze zachowana, a wewnątrz jest teraz dużo więcej otworów wpuszczających światło i nie trzeba, tak jak ostatnim razem, oświetlać sobie drogi latarką.
Wychodzimy z twierdzy. Widać, że niektórych zmęczyło trochę zwiedzanie i słoneczko.
Jedziemy teraz w kierunku starej, wybudowanej przez Rosjan w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, bazie łodzi podwodnych. Niestety jest to teren zamknięty. Kiedy podeszliśmy pod bramę i zacząłem robić zdjęcia, z dołu krzykiem zareagował strażnik, więc nie było innego wyjścia jak wycofać się.
Wracamy do Himary. Parkujemy samochód, trochę spacerujemy, siedzimy jakiś czas w jednym z barów, których poza sezonem dużo jest pustych, trochę siedzimy na plaży. Ja znajduję kawiarenkę internetową, jest ich w Himarze kilka. Jest też kilka banków z bankomatami m.in. Raiffeisen Bank i Alpha Bank, gdzie wypłacam pieniądze.
Niezniszczalne Volvo
Wracamy do Livadi, jemy obiadek na naszej kwaterze, a popołudnie decydujemy spędzić na rekonesansie okolicy.
Plażowy bar blisko naszej kwatery, otwarty w sezonie oczywiście.
Plaża Livadi jest naprawdę duża i zarówno sympatycy kamyczków (ja się do nich zaliczam) jak i piasku znajdą na pewno coś dla siebie.
Na plaży jest dosłownie kilka hotelików i barów. Przy czym w maju podczas naszej obecności otwarty był jeden i to tylko czasami. Kilka dopiero się buduje, ale myślę, że bardzo szybko się to zmieni, wskazuje na to choćby wybudowanie nowej drogi. Ale na razie mogliśmy się cieszyć tym, że mamy taką plażę tylko dla siebie.
Idziemy drogą wzdłuż plaży, po drodze zdobywamy bunkry. Nawet nie trzeba pisać jaka to frajda dla prawie sześcioletniego syna.
W pewnym momencie zaczyna się coś jakby kładka prowadząca do opuszczonego baru na plaży, jest tu nawet basen, na chwilę obecną raczej nie do kąpieli.
Był też wymarły kemping.
I jeszcze widok na starą Himarę, którą odwiedzimy za dwa dni.
CDN