2 Maj c.d.Po rejsie trochę ze strachu przed deszczem, na który się zanosiło, wróciliśmy na trochę do hotelu. Na szczęście deszcz nie zaczął padać, a wręcz przeciwnie, zaczęło się rozpogadzać, postanowiliśmy więc przejść się w kierunku przeciwnym do tego, w który płynęliśmy łódką.
Kolejne łódki wyruszają w głąb kanionu.
Po drodze w kilku miejscach stoją znaki zakazujące fotografowania, nie widziałem, żeby ktoś sobie cokolwiek z tego robił.
Tędy właśnie szliśmy poprzedniego dnia z parkingu. Jak widać, tym razem tłumów nie było.
Dalej już za parkingiem z naszym samochodem w miejscu widocznym poniżej przechadzał się strażnik, na zdjęciu tego nie widać, ale tutaj też wisiał znak zakazu fotografowania. Pomimo tego każdy kto tędy przechodził beż żadnego skrępowania robił sobie fotki pod nosem strażnika.
Idziemy dalej, po drodze tor do kajakarstwa górskiego.
Postanowiliśmy usiąść sobie na piwku w jednej z kilku restauracji znajdujących się przy drodze, ceny były na tyle przystępne, że spędziliśmy w niej dosyć dużo czasu rezygnując z obiadu sporządzonego z prowiantu przywiezionego z domu na rzecz lokalnych specjałów.
Jak widać do Kanionu Matka można dojechać autobusem miejskim ze Skopje, linia numer 60.
Dopiero, kiedy poszedłem uregulować rachunek, zobaczyłem, że wnętrze restauracji znajduje się w naturalnej jaskini.
Czas na powrót.
Jednemu z uczestników wycieczki chodzenie już się znudziło.
Wracając zajrzeliśmy jeszcze do cerkwi Św. Andrzeja.
W środku XIV i XVI-wieczne freski.
Aura była dużo korzystniejsza, zrobiłem więc kilka zdjęć już wcześniej fotografowanym miejscom.
W restauracji pod hotelem odbywał się tymczasem koncert.
Wieczór 2 maja w Kanionie Matka był już zupełnie inny od poprzedniego, niemal zupełne pustki w restauracji, jedynie przy kilku stolikach siedzieli jacyś klienci.
Nasz pobyt w tym na pewno pięknym miejscu dobiegł końca, jeszcze tylko nocleg. W następnym dniu na dwie noce przenieśliśmy się w kolejne miejsce na trasie naszej objazdówki.
CDN