Dobra tytułem relacji,która się pojawi,jeżeli oczywiście jakieś zainteresowanie będzie...lub też nie
W tym roku jak wiecie...lub też nie mieliśmy jechać do Epiru,a raczej na jego wybrzeże
Gdy się okazało,że nasi znajomi jadą z nami...to nastąpiła zmiana miejsca wakacyjnego,gdyż Grek u którego mieliśmy być
niestety nie posiadał jeszcze jednego wolnego apartmana w tym terminie (wstępnie umówiłem się z nim na przyszły rok)
Zaczęło się intensywne poszukiwanie...czytaj wysyłanie maili
Zwrotne przychodziły,ale albo brak miejsc albo ceny...z kosmosu
W pewnym momencie myślałem już,że w tym roku z Grecji wyjdą nici..
Na szczęście po naszym zwątpieniu..po chyba dwóch dniach przyszedł mail
w którym Greczynka zapraszała nas na Pelion....
Fotki apartmana nam się spodobały cena też,więc bez żadnych negocjacji stwierdziliśmy,że jedziemy
Znajomym też się spodobało...czyli czas planować
Półwysep Pelion...no i fajnie
Jak wiecie jechaliśmy z kompletnymi "żółtodziobami" więc kierownik,ba dyrektor tej eskapady czyli moja skromna osoba
musiał tak wszystko zaplanować aby wszyscy byli zadowoleni
Żeby już nie przynudzać...tak to mniej więcej szło
PELION - ATENY - DELFY - WOLOS - BELGRAD - KANION MATKA
i coś tam jeszcze po drodze
To na razie tyle
Pozdrawiam