Grecja - Evia, Peloponez... 2012

janusz.w. napisał(a):

Kowal38 napisał(a):....no Janusz miło powspominać z Wami te przepiękne plaże i nie tylko ..

...i to słońce
Bardzo go teraz brakuje...

pozdr

To może nowy odcinek?

Pod wieczór spacer po Pilos i Methoni.





































Na Romanos.









Obiad też w przepięknych okolicznościach przyrody:





Knajpka niedawno otwarta, menu tylko w języku greckim, ale zaraz przysiada się pani właścicielka i cierpliwie po angielsku tłumaczy nam co z czym i jak
A jak już o jedzeniu , to ja w Grecji kupuję puszki z inną zawartością…, koleżanka nie przepada za piwem, a lubi koty



Jestem zbulwersowany
Ale koty są zadowolone

janusz.w. napisał(a):

Super.




Pozdrawiam

Greckie koty są padlinożercami...

Jak zwykle - plaże wciągające (nie chodzi mi o ruchome piaski, ale wiesz Janusz o co...).

Gialova i Voidokilia zaliczone?

Zdjęcia z Romanos robią wrażenie. Super. Ja może na Peloponez w tym roku. W 2011 trochę liznąłem Nafplio i okolice.

Ja może z innej beczki Czy po niemiecku idzie się może dogadać czy tylko grecki i angielski?

Myślę, że to zależy od miejsca, bo są regiony a zwłaszcza ośrodki wczasowe licznie odwiedzane przez Niemców i tam na pewno w obiektach turystycznych ktoś musi umieć po niemiecku.
Natomiast osobiście częściej spotkałem się na prowincji (Peloponez i nie tylko) ze znajomością angielskiego przez zwyczajnych ludzi.

Fatamorgana napisał(a):Greckie koty są padlinożercami...

No na to wychodzi...

grot napisał(a):Ja może na Peloponez w tym roku.

Trzymam kciuki

jeremijo napisał(a):Ja może z innej beczki Czy po niemiecku idzie się może dogadać czy tylko grecki i angielski?

Dokładnie tak jak wyżej pisze Fata

pozdr

Dlaczego ten czas tak szybko leci?
Trzeba rozpocząć odwrót… Wrzucamy do samochodu 2 worki pomarańczy z zamiarem dowiezienia ich do Polski.









Tu czujemy się już jak u siebie w domu... ‘Olympos Beach’, a ten kot jak zwykle od kilku lat, u nas czuje się jak w domu…











Wieczorem pakowanie.

Czyli na Gialovej nie byliście?

Fatamorgana napisał(a):Czyli na Gialovej nie byliście?

Pytasz o plażę czy miejscowość?
Plaża przy miejscowości jest strasznie długa i kemp na którym byliśmy leżał na samym jej końcu...

pozdr

Chodzi mi o ten słynny amfiteatr plażowy...
Bajka.

6 stron relacji, a ja trafiłam tutaj dopiero teraz
No nic, jak to mówią, lepiej później niż wcale...
Nie spodziewałam się, że to kiedykolwiek powiem, ale- piękne piaszczyste plaże! I ta temperatura, prawie 35st, to w sam raz dla mnie

Fatamorgana napisał(a):Chodzi mi o ten słynny amfiteatr plażowy...
Bajka.

Aaa... to nie byliśmy

Roxi napisał(a):6 stron relacji, a ja trafiłam tutaj dopiero teraz
No nic, jak to mówią, lepiej później niż wcale...
Nie spodziewałam się, że to kiedykolwiek powiem, ale- piękne piaszczyste plaże! I ta temperatura, prawie 35st, to w sam raz dla mnie

Witaj
Mi też kiedyś wydawało się, że żwirek lepszy, ale piaszczyste też bywają extra

pozdr

Pakujemy się oczywiście w Masyw Olimpu.
Tym razem atak na Mitikasa zaplanowany jest z K.E.O.A.X. Dzięki relacji Małgosi i Pawła mamy dokładne informacje jak przedrzeć się przez teren wojskowy, mamy też opis szlaku aż do Skali
Pakujemy tylko małe plecaczki z niezbędnym, minimalnym ekwipunkiem i w środku nocy wsiadamy w samochód. Jedziemy jak po sznurku, Karia, Kalivia – masa serpentyn, jeszcze po ciemku, żałujemy, że nie można podziwiać widoków, ale jest szansa, że droga powrotna będzie ‘za dnia’. W końcu robi się szarawo i widać gdzie jesteśmy! Na małym parkingu przed K.E.O.A.X. ani jednego samochodu. Wartownicy zaspani. Nie mają nawet swojego kajetu wejść – wyjść! Chłopaki z angielskim mają problemy, ale jakoś się dogadujemy, spisują nas na jakiejś kartce wytarganej z notesu i ruszamy! Najpierw ‘po słupach’, stromo i ‘sypko’. Zapowiada się piękny dzień, niebo bezchmurne .













Sprawdźmy czy wszystko się zgadza







Pojawił się!









Szlak do Skali nie jest szczególnie wymagający, ale trochę dał mi w kość. Dochodzę do wniosku, że źle znoszę szybkie przemieszczenie się z poziomu morza na wysokości ponad 2000 m.n.p.m. no nic najgorzej nie było. Dorotka za to była w świetnej formie. W drodze na Skalę spotkaliśmy jednego pasterza, jednego turystę(!) i trochę śniegu...