Drugi dzień na Lefkadzie zaakcentowaliśmy mocnym uderzeniem , wyprawa na Porto Katsiki, najbardziej znaną plażę wyspy. Ileż zdjęć tej plaży naoglądałem się przez wszystkie zimowe i wiosenne wieczory poprzedzające wyprawę. Na miejsce „dostarczył” nas sprawnie GPS. Parkingi zajęte, na szczęście dla Greków to nie problem

nie ma parkingu stają na drodze dojazdowej, jak uczyniliśmy i my. Ok sprawa parkingu z głowy , dodatkowo zaoszczędziliśmy parę Euro

Droga na plażę w temp. 40 st. była męcząca ale i tak poszło lepiej niż sądziłem. Brak toalet na tak dużej plaży uważam za błąd taktyczny

kto wie co kryje się za niektórymi skałkami









Z powodu mocnych fal i dość stromego zejścia do wody czasami jest ciężko podnieść zad ;D




Porto Katsiki jest urocze jednak liczba turystów miażdży psychikę i odbiera przyjemność z plażowania. Chciałbym znaleźć się na tej plaży przy 1/10 obłożenia jakie zastaliśmy. W trakcie plażowania, pan naganiacz namówił nas na całodniową wycieczkę statkiem , przystaliśmy na propozycję 20E/osoby za całodniowy rejs, to chyba całkiem niezła sprawa. Statek wypływa z miejscowości Nidri. Po około 3 godzinach spędzonych na plaży postanowiliśmy się zbierać, warto dodać, że kamienie na plaży Porto Katsiki uczył chyba sam Chuck Noriss „jak być twardym”, wyjątkowo wredne bestie! W drodze powrotnej postanowiliśmy zatrzymać się na małe co nieco , w założeniu miałem wypić piwo a Paulina zjeść frytki. Mieliśmy wydać nie więcej niż 20zl. Wzielismy jeszcze tzatziki, a Pan dodał nam sam do tego chlebek grilowany za marne 12 zł

itd... Za piwo , mleczko migdałowe, frytki i tzatiki 80zl... Ehkm no cóż , ale widok mieliśmy bardzo ładny , i w sumie było to całkiem smaczne










Wieczorkiem uraczyliśmy się grillem , na głównej plaży w Vasiliki , nikomu to nie przeszkadzało , nikt nie zwracał na nas uwagi. Cóż za fajny bezproblemowy kraj

. A na grilla kupiliśmy 2 szaszłyki , jeden kurczak , drugi jagnięcina. Wyszło bajecznie, kurczak jak to kurczak, ale jagnięcina poezja, jadłem chyba 3 raz w życiu ale nigdy nie była jeszcze taka delikatna i soczysta, polecam serdecznie




W trzecim dniu pojechaliśmy na plaże poleconą przez sąsiada Serba, jednak jak na standardy Lefkady była słabiutka, posiedzieliśmy około półtorej godziny ale ze względu na upał oraz niespecjalne widoki zebraliśmy się do apartamentu i raczyliśmy drobnym alkoholem





Na obiad było spagetti własnej roboty, dokładnie roboty Paulinki

najlepsze spagetti na świecie , może ze względu na widoki , a może ze względu na bardzo dobre miejscowe mięsko.

Taki mieliśmy widok z balkonu

Wieczorkiem jeszcze chwilkę pływania w basenie i do spania, bo jutro czeka nas wyprawa statkiem!



Pozdrawiamy
