Dzień kolejny upłynął pod znakiem zwiedzania, nie wiedzieliśmy co prawda jeszcze za bardzo co chcemy zwiedzać , ponieważ 4 dniowy pobyt w Olympic Beach przewidywaliśmy jako odpoczynek po długiej podróży, leniuchowanie,”gnicie” na plaży itd. Obraz miejscowości z dnia poprzedniego zachęcił nas żeby zobaczyć coś więcej. Wskoczyliśmy w brykę i jazda przed siebie, w przewodniku wyczytaliśmy o starożytnym mieście Dion. Niech będzie Dion. Trasa wbita w Gps i jedziemy. W przewodniku była wzmianka o ruinach, także wyznaczyliśmy sobie, że nie damy za wstęp więcej jak 3E od łeba. Cena 4E :/ , ale zaraz 2E albo 2.5 E dla studentów. Paulina jest studentką ja już mam to za sobą, ale stwierdziłem, że trzeba spróbować przechytrzyć system
. To pytam Pana Greka po angielsku czy zostanę wpuszczony na bilet studencki ale zapomniałem legitymacji. Pan na to skąd jesteśmy, na wiadomość, że z Polski mówi do nas płynną polszczyzną jak można zapomnieć legitymacji ?
my w szoku!, opad szczeny, a pan nam daje przewodnik i mówi żebyśmy wchodzili. A zapłata ? Wchodźcie za darmo...
Zgiąłem się w pół w ramach podziękowań , Pan uśmiechnięty , my uśmiechnięci, bardzo miła niespodzianka.
Zamieszczam kilka zdjęć z Dion
W tej sytuacji zazwyczaj krzyczę: Prostuj się! Do cholery jasnej ileż można powtarzać
!
Ogólnie wrażenia mieszane, dla osób szczególnie zainteresowanych sztuką antyczną będzie to na pewno wartościowa wycieczka, nas jako laików starożytne „miasto” Dion nie zachwyciło głównie ze względu na jego stan, czyli w większości gruzowisko, kilka ciekawych mozaik. Chociaż byliśmy zadowoleni, że mogliśmy pozwiedzać, szczególnie dusza słowiańska cieszyła się z tego darmowego wejścia
także drugi ukłon dla Pana na wyjściu i myk do auta. Ps. Zamieszczone przeze mnie zdjęcia Dion to najlepiej zachowane okazy.
Później pojechaliśmy jeszcze do Leptokarii oraz NeiPori niestety aparat padł :/ Ostatnie zrobione zdjęcia to jakaś wąska uliczka oraz nieznana mi twierdza na wzniesieniu. Samo NeiPori sprawia już wrażenie większej oraz bardziej egzotycznej miejscowości biorąc pod uwagę ilość egzotycznej roślinności.
Wieczorkiem wyskoczyliśmy jeszcze na kebaba. Znów dusza słowiańska domagała się promocji, także znaleźliśmy promocję 2.5E za kebaba w zestawie z piwem/colą (10zł!, nie mogłem się Paulinie nachwalić, że popatrz jak to u nas zdzierają , a takiej Grecji się da! 10 zł za piwo i kebaba, raj na ziemi etc.)
Aż przyszło do konsumpcji najtańsze piwo z Lidla, chyba 1 raz w życiu nie dopiłem piwa w knajpie
a kebab... no powiedzmy, że niespecjalny. Tajemnica 10zł wyjaśniona
Następny dzień to plaża, pogoda była idealna, gorąc, woda cieplutka, jedyny minus to piasek niesamowicie palący w stopy.
Wieczorem poszliśmy na kolacje, tym razem po wczorajszych oszczędnościach stwierdziliśmy że zjemy w restauracji. Poza smaczną sałatką grecką zjedliśmy także półmisek mięs którego niestety nie mogę polecić, kotlet mielony to pół na pół mięso i intensywne zioła, kiełbasa nieciekawa, kurczak jak to kurczak ale bardzo suchy. Miłe było przyniesienie przez kelnera półmiska owoców na koniec jako darmowego poczęstunku, oraz zainteresowanie klientem. Kelner podchodził pytał czy wszystko jest ok , czy smakuje? Mimo że nie smakowało to uśmiechaliśmy się i zapewnialiśmy, że jest super i bardzo nam smakuje
Może trochę nas rozpieściła ta Macedonia
Wieś na kilkadziesiąt domów ale przynależność musi być
!
A tu Pan robal który nas ukołysał do snu