Grecja 2021: Donoussa, Naxos, Ateny

Widzę, że żeby mieć lepszą kondycję do schodzenia z górki używałaś zaFIXowanego napoju ?

Te kozy wogóle się Was nie bały i nie uciekały. Czyżby aż tak były przyzwyczajone do ludzi? A z drugiej strony, mąż nie bał się, że jakiś nawiedzony kozioł może go zaatakować? Nie wiem czy zdarzają się takie przypadki

anielkak napisał(a):Widzę, że żeby mieć lepszą kondycję do schodzenia z górki używałaś zaFIXowanego napoju ?

FIX + słodkie winogrona to podstawa kondycji , na takiej mieszance spoko wytrzymywaliśmy do obiadokolacji.

wiola2012 napisał(a):Te kozy wogóle się Was nie bały i nie uciekały. Czyżby aż tak były przyzwyczajone do ludzi?

Pewnie z powodu niewielkiej liczby ludzi na szlakach, kozy nie mają się czego bać . Zresztą, one są tam u siebie
Turyści zapewne też nie są narażeni na koźle ataki , walki odbywają się raczej w ramach gatunku

Trasa wycieczki to około 7,5 km km przy sumie podejść/zejść około 370 m

Tarasowe popołudnie







Wyjście do portu oczywiście też być musiało !



Donoussa Magissa…

Popołudniowa joga ...











A jednak czasem w porcie dzieje się coś więcej, niż przypływanie promów i łapanie kalmarów

Dzisiaj to szaleństwo w porcie było....

piekara114 napisał(a):Dzisiaj to szaleństwo w porcie było....

Największe było dwa dni później , w ramach takiej imprezy:



To był nasz ostatni dzień na Donoussie, na dodatek wreszcie bez wichury , więc odpuściliśmy sobie Bluestarino na rzecz dotarcia tam, dokąd wcześniej nam się nie udało. Po powrocie, mogliśmy się załapać się na samą końcówkę szaleństwa , ale że odbywało się ono przy barze, w którym kiedyś piliśmy drogą kawkę, to ograniczyliśmy się do "zdalnego uczestnictwa" z pozycji stolika u Cycatej Syrenki.

dangol napisał(a):Tarasowe popołudnie

Takie leniwe popołudnia najmilej się wspomina Pięknie tam macie... Nigdzie nie trzeba się ruszać, tylko cieszyć tym, co jest

maslinka napisał(a):
Takie leniwe popołudnia najmilej się wspomina

Lenistwo jest czasami bardzo potrzebne , zwłaszcza po większej dawce ruchu. Kolejny dzień "będzie" baaaaaaardzo leniwy, aczkolwiek nie cały czas na tarasie

A tymczasem przed nami końcówka dnia Papasowego

Poza chwilowym „jogowym szaleństwem”, w porcie był spokój taki, jak każdego dnia .

dangol napisał(a):Popołudniowa joga ...

Ciekawe czy tylko w tym dniu uprawiali jogę i dlaczego akurat w tym miejscu ?
Bo miejsce to raczej nie wygląda na przyjazne uprawianiu sportu. Przecież to droga, po której jeżdżą samochody. No chyba że jest mało ruchliwa i przejechał tylko ten jeden widoczny na Twoim zdjęciu ?.

dangol napisał(a):Poza chwilowym „jogowym szaleństwem”, w porcie był spokój taki, jak każdego dnia .

Popołudnie w porcie faktycznie bardzo leniwe, ale przez to chyba bardzo odprężające.
Bardzo fajnie wyglądają te kolorowe sieci przy łodziach. Czy roztaczał się wokół nich "rybi" zapach ?.

Według wiszącej w sklepie informacji, joga miała się odbywać także w inne dni tuż przed zachodem słońca. Wcześniej jednak jogini nie rzucili nam się to w oczy – być może byliśmy a porcie za późno , a może ze względu na mocniejszy wiatr, w poprzednie dni zajęć nie było?
Miejsce przy murku było dobre, gdyż oświetlone było promieniami zachodzącego słońca . Ruch samochodowy, ze względu na niewielką ilość aut na wyspie , raczej nie miał znaczenia . Więcej aut pojawiało się zresztą jedynie w godzinach przypływania promów, a to nie kolidowało z terminem uprawiania jogi.

Rybich zapaszków nie było , gdyż ze względu na znaczne rozfalowanie morza, rybacy na połów nie wypływali . Wyczyszczone sieci czekały przy łódkach na poprawę aury .