Podbudowany Waszą obecnością nadaję dalej.
W 2007 roku mieszkaliśmy obok Napilio, więc teraz już mając na uwadze dalszą drogę odpuściliśmy sobie samo miasteczko, ale kilka fotek z nabrzeża jest.
Okrążyliśmy całą zatokę i wybrzeżem do Leonidio.
Droga malownicza, szkoda tylko, że pod słońce.
Dalej droga od punktu D zmieniła się.
Górzysta, bardzo kręta, że aż w pewnym momencie zwątpiłem, czy dobrze jadę
Zatrzymałem się - sprawdzenie map i GPS-a, jest dobrze.
Gdy później jeszcze spotkałem "feciarnie" uspokoiłem się.
Jednak tu są ludzie.
W tym odludziu działalność człowieka wydawała mi się niewiarygodna.
Mocno pilnowałem kierownicy ( barierek raczej nie było), chyba zapomniałem o zdjęciach, chociaż byłoby co uwiecznić.
Szczęśliwi docieramy do camp. Meltemi nie sprawdzając innych miejsc i ufając przekazowi Kowala na wszelki wypadek ambrozję głęboko chowałem w lodówce.
Ratownik nie pozwalał wejść na wieżyczkę, a jak schodził to zabierał drabinkę.
Jednak Polak potrafi - przechytrzyłem go.
Dookoła rońnie pełno dużych kaktusów.
Nasz hotel wielogwiazdkowy w gaju oliwnym, dobrze zacieniony.
I plaża za bramą.
Można też było skorzystać z basenu.
Luźna guma?
Tyle narazie.
Cdn.