Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Grecja 2009: z Gdańska do Aten i z powrotem

Do Grecji przynależy około 2500 wysp, ale tylko nieco ponad 150 jest zamieszkana przez ludzi. Grecja słynie z produkcji marmuru, który jest eksportowany do innych państw. Grecja posiada aż 45 lotnisk. Językiem greckim posługiwano się już cztery tysiące lat temu - to jeden z najstarszych języków w Europie.
hexapus
Globtroter
Posty: 50
Dołączył(a): 31.03.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) hexapus » 04.08.2009 12:22

:D piękna relacji
Sam planowałem w te wakacje Grecje
ale zmieniły się plany.
Biznes się rozwija.
Może w przyszłym roku.
W październiku drugi raz do Egiptu na tydzień pewnie wyskocze.
Krystof dawaj dalej..w przyszłym roku skorzystam :)
ufokking
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 561
Dołączył(a): 21.07.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) ufokking » 04.08.2009 12:46

zapisuje sie do czytania jak narazie leci fajnie 8)
Ostatnio edytowano 04.08.2009 15:51 przez ufokking, łącznie edytowano 1 raz
Rafał K
Cromaniak
Posty: 2318
Dołączył(a): 07.04.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Rafał K » 04.08.2009 13:02

Krystof - możesz napisać w okolicy jakiej miejscowości (może ile od granicy z Węgrami) widziałeś w Serbii te przyzwoite motele/hotele :?:

Budapeszt "mijałeś" przez M0 czy jakoś inaczej :?:

Z góry dziękuję za odpowiedzi.

PZDR
Krystof
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3353
Dołączył(a): 26.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Krystof » 04.08.2009 13:26

DZIEŃ III, DOJAZD DO SARTI I PIERWSZE BIWAKOWANIE

Hotel Ansamble http://www.assemblyhotel.gr/?p=1 opuszczamy bez śniadania o 7.15. Szkoda nam kasy (3 euro na głowę) i czasu.
Postanawiamy zatrzymać się gdzieś po drodze na kawę i drożdżówkę :@) Ale jeszcze cieplej myślimy o morzu i plaży - to ważniejsze niż napchanie brzucha, dlatego wymyślamy kolejne argumenty, by nie zatrzymać się na śniadanie.

Mijamy zatem kolejne miasteczka, kolejne poniszczone i zasprajowane kierunkowskazy. Do końca pobytu obserwować już będziemy, że kierunkowskazy, szczególnie te, które prowadzą w miejsca ważne dla turystów, są w 99% poniszczone. Skutecznie zasprajowane, powyginane, podrapane.

Z zaciekawieniem obserwujemy zmiany w architekturze regionów Europy starając się dostrzec główne różnice w wykonaniu budynków. Trudne to, bo wzrok i mózg szybko absorbują krajobraz nie pozwalając na sprawną zabawę we "wskaż 10 różnic" :@)

Jedna obserwacja jest jednak zbyt wyraźna, by ją zapomnieć - w Polsce zmarłym na drodze stawia się krzyże, w Serbii i Macedonii przeważają płyty (jak te na polskich grobach) ze zdjęciem i informacją na temat ofiary. W Grecji pamiątkę stanowią kapliczki, których wielkość i sposób wykonania zalezą zapewne od zasobności portfela ich sponsora. Kapliczki na kurzej nóżce, filarach, naziemne. Małe, duże, kamienne, betonowe, blaszane. Najczęściej kupione w składzie materiałów budowlanych - widzimy, że takie hurtownie budowlane, położone zawsze na przedmieściach, oferują ich całą gamę - w komplecie można kupić kapliczkę cmentarną (taki minikościółek w stylu bizantyjskim) plus jego miniaturka (sześcian o krawędziach ok. 50 cm) z minidrzwiczkami. A w takiej kapliczce stoją sobie obrazki świętych, pali się świeczka, leżą datki (monety i banknoty), stoi jakiś płyn (do picia?) i jakieś makaroniki - sam nie wiem, co to było, może świeczki, może coś do schrupania?

Grecja wita nas wysoką temperaturą (zawsze ponad 30 stopni) i pięknymi krajobrazami. Dochodzimy do (smutnego) wniosku, że w tym kraju nader jaskrawie widać, że to, co zostało wytworzone przez człowieka z reguły szpeci, a to, co wytwarza natura jest najczęściej bezgranicznie piękne. Mariaż wychodzi zawsze pozytywnie - piękne są gaje założone ludzką ręką, malownicze są drogi, na których budowę natura zezwoliła układając zbocza gór w kształty dające się częściowo zaadaptować. Tam, gdzie natura istnieć nie chciała, człowiek stworzył swe brzydactwa - betonowe miasta, budowlane składy, sklepy, szerokie drogi ...

Jedziemy zatem na południe, w stronę środkowego palca Chalikidiki - Sithonii, do miejscowości Sarti. Dowiadujemy się po drodze, że Grecy bardzo śmiecą (wyrzucają przez okna samochodów tony śmieci, których nikt potem nie sprząta), nie potrafią porządnie budować (wszystko wygląda jak niewykończone - dlaczego szalunek nie jest zdjęty? A jak już jest, to czemu nikt nie wyrównał powierzchni, nie zasmarował dziur?) Może jest tu za gorąco? Może to brak kasy? Zdaje się, że to jednak południowa natura akceptująca bałaganiarstwo :@(

W Sarti (w końcu bez śniadania) jesteśmy o 9.20. Tu zostaniemy przez tydzień, lecz jeszcze nie od dziś, bo tradycyjnie, jak już czynimy od lat, jesteśmy o jedną dobę za wcześnie :@)

Zdjęcie: Sarti od strony morza.
Obrazek

Sarti: widok na nasz dom "z dugiej strony"
Obrazek

Z Gdańska do Sarti dzieli nas odległość 2262 kilometrów i nie jest to koniec naszej wędrówki, a w zasadzie jej początek!
Ostatnio edytowano 05.08.2009 14:11 przez Krystof, łącznie edytowano 3 razy
Krystof
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3353
Dołączył(a): 26.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Krystof » 04.08.2009 13:33

Krystof - możesz napisać w okolicy jakiej miejscowości (może ile od granicy z Węgrami) widziałeś w Serbii te przyzwoite motele/hotele

Budapeszt "mijałeś" przez M0 czy jakoś inaczej


ad. 1. zanotowaliśmy odległość 100 km od granicy serbsko-węgierskiej, bo to nas interesowało; takie miejsca do bezpiecznego przekimania były na pewno 3 - potem już wyłączyliśmy czujność i ciekawość

ad. 2. szczerze mówiąc, to nie wiem dokładnie ;@) - na pewno nie jechałem przez Budapeszt-miasto, bo bym widział :@) Piszę, że nie wiem, bo ponoć obwodnica jest całkiem nowa, a to, czym jechałem jakoś na nowe nie wyglądało - no chyba, że było robione etapami porze lata i się zdążyło zestarzeć
Krystof
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3353
Dołączył(a): 26.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Krystof » 04.08.2009 14:19

DZIEŃ TRZECI - CIĄG DALSZY

Kolejność działań jest następująca: napełnić brzuchy spełniając marzenie córki o wczesnym obiedzie w fast-foodzie Obelix (córka jest fanką tych filmów), potem oględziny miejsca docelowego, morze, zakupy i szukanie noclegu.

Po półgodzinnych poszukiwaniach znajdujemy Obelixa.

Zdjęcie: Obelix wieczorem, któregośtam dnia, główna ulica Sarti.
Obrazek

Znałem go z jakiegoś opisu z przewodnika. Jesteśmy zadowoleni - gyros (pita) 2,2 euro, hamburger 2 euro, frytki 1 euro, soczki 1 euro. Zamawiamy, czekamy, jemy.

Zaśmiewamy się też do łez z dowcipu, który tak trafnie odczytałem - ah, to obycie w świecie ;@) - nawiązując do francuskiego komiksu, do wszystkich dań dodaje się tu frytki. Toż to jasny sygnał, proste nawiązanie do kuchni francuskiej, ha ha ha.
Potem, za kilka dni, się już tak nie śmiejemy, bo wszędzie, w każdej knajpie, ładują nam frytki do gyrosów i hamburgerów, niezależnie od tego, czy knajpa nazywa się Obelix, czy Greek-Kebap-Haus. Wstydzę się błędnie odczytanego komunikatu przed żoną, której wcześniej tłumaczyłem ten inteligentnie, w moim mniemaniu, odczytany sygnał. No i dobra, za to umiem dobrze pływać ;@)

Pierwszy punkt programu został załatwiony połowicznie - córce nie smakowało nic poza jabłkowym sokiem. Ale nic to - idziemy szukać naszego miejsca na ziemi (http://www.galini-chalkidiki.com/index. ... ain&lang=3).
Znajdujemy dom bez trudu (ostatni w rzędzie, na kocu miejscowości) i idziemy realizować punkt trzeci - morze.
Wypakowujemy "skrzynię-plaża" i lecimy do wody! Lecimy, lecimy, lecimy ...i zawód - woda wprawdzie jest, ale jakaś taka ... bałtycka! Mętna, chłodna, o piaszczystym dnie i lekkiej fali. Rozglądam się - ludzie kąpią się ochoczo, ba nawet krzyczą "Pietrek, dawaj, ale woda", "Jadzia wskakuj", "Ej, no nie chlap tak", przez chwilę zastanawiam się nad podobieństwem języka polskiego i greckiego, potem sięgam pamięcią, czy uczyłem się greckiego, potem widzę szyld na budynku "biuro podróży". Plaża opanowana jest przez Polaków z okolic Cieszyna. Nie skomentuję, by nie narazić się na forum patriotom. Dodam tylko tyle, że nie po to jadę 2000 kilometrów ... Gdy pływam, ktoś próbuje sprzedać mojej żonie parasol za pół ceny, ktoś mówi, że moje dzieci takie blade jeszcze, a inny, że fajnie tak popatrzeć jak sobie w wodzie skaczą , pan panu opowiada, jak na mszy ksiądz częstował, a nie hostię tylko miał, inny za to innemu, że tylko face faceta zrozumie, a baby to głupie są ... 2000 kilometrów od domu ...

Spadamy szukać campingu. Pytam na stacji, pytam w sklepie - Grecy dziwią się, że nie widziałem szyldów, bo campingi są w okolicy co najmniej cztery. Nie widziałem, bo chłopaki zamazali. Nie widziałem i nie zobaczyłem. Skęciłem w końcu po długich poszukiwaniach na camping, bo była droga i zamazany drogowskaz - bingo - jest camping: http://www.campsite.gr/platanitsi/index.htm.

Cele osiągnięte. Wszakże nie wszystkie i nie w 100 procentach, ale osiągnięte!

Camping jest przestronny, pusty, zadrzewiony.

Obrazek
Toalety brzydkie i stare. Mi to nie robi, żona jest niezadowolona. Ale! Przecież to tylko jedna noc, a potem może już być tylko lepiej. Rozkładamy namiot pod bardzo rozłożystym drzewem i robimy obiad. Będą parówki z lidla. Atmosfera się nieco zagęszcza. Nie potrafimy ze sobą współpracować w nowych warunkach. Każdy każdemu wchodzi w drogę, robi się troszkę niesympatycznie - nasza rodzina nie zna takiego stanu :@(
Jemy, a sytuację rozładowuje pójście na piękną plażę.

Obrazek
A nie jest to jeszcze najpiękniejsza plaża w okolicy! Po plaży robię zakupy - chleb, browary, wino i świeczkę na komary. Ceny mnie jeszcze nie szokują, szok nadejdzie dopiero jutro.

Wieczór nadszedł bardzo szybko. Dzieci są zmęczone, ale mały odczuwa obawę przed spaniem w namiocie. I co teraz? Wynosimy materac na zewnątrz, patrzymy sobie na gwiazdy, pijemy piwo, wino, dzieci śpią obok. Jest bardzo miło, jeszcze nie wiem, że jutro obudzę się z kacem ;@)

Do jutra i pozdrawiam, Krystof
Ostatnio edytowano 06.08.2009 11:04 przez Krystof, łącznie edytowano 5 razy
Jacek 206
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2823
Dołączył(a): 30.04.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jacek 206 » 04.08.2009 16:41

Zapowiada się nieźle, jestem w czytelni, :wink:
a zdjęcia będą? :lol:
Pozdrawiam.
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 04.08.2009 18:33

Niezły kryminał się szykuje.
spoker73
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 47
Dołączył(a): 31.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) spoker73 » 04.08.2009 20:02

Potem, za kilka dni, się już tak nie śmiejemy, bo wszędzie, w każdej knajpie, ładują nam frytki do kebabów


chyba miałeś na myśli GYROSY co ? :oops:
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 04.08.2009 20:23

Krystof napisał(a):... nie potrafią porządnie budować ...


To kwestia podatku - od niewykończonego budynku (te zbrojenia sterczące do góry, sugerują, że będzie kolejne piętro)
podatek jest niższy.
Śmieszniej jest w Turcji.
Nad ziemię wznosi się szkielet kilkunastopiętrowego bloku, w który zostały wmurowane ściany kilku mieszkań.
Niekoniecznie obok siebie.

pzdr
maddalena
Podróżnik
Posty: 17
Dołączył(a): 01.06.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) maddalena » 04.08.2009 21:47

fajnie piszesz, bardzo fajnie nawet, ale chciałabym się przyłączyć do prośby o zdjęcia
Krystof
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3353
Dołączył(a): 26.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Krystof » 05.08.2009 08:40

DNI IV - XI, czyli niebywałe lenistwo i silna potrzeba ruszenia dalej

No i zaczęło się. Od dziś przez kolejny tydzień mamy wykupiony apartament w domu przy plaży. Wokół nic ciekawego do zobaczenia, a jeśli już (Saloniki), to na tyle daleko, kręto i niewygodnie, że na 100% się stąd nie ruszymy. I nie ruszamy się. Dzień za dniem mijają nudnym, monotonnym rytmem: idę po bułki i mleko, jemy śniadanie, smarujemy się blokerami sześćdziesiąt i sru na plażę.

Na plaży nudy niemiłosierne, dżizas, dobrze, że nie zostajemy tu dłużej.

Obrazek
Zastanawiamy się nad względnością potrzeb: w Polsce leje, 15 stopni, niefajnie ... tutaj słońce, ciepła woda, relaks, a jednak czegoś brakuje. Człowiek wyrwany z codzienności pracy, korków, załatwiań, nerwów, przygotowań potem się męczy nicnierobieniem. I tak źle i tak niedobrze.
Zdjęcie: widok z naszego balkonu w stronę morza.

Obrazek

Plaża w Sarti taka sobie. Podobna do polskich - bez zatoczek, szeroko, piaszczyście, więc woda mniej przejrzysta. Temperatury stałe, wysokie. Wiatr super - od 14.00 do 18.00 stały wiatr od morza - przyjemna bryza pozwalająca na miłe siedzenie i bezmyślne patrzenie w dal. Idealnie dla żeglarzy - stały wiatr pozwalający na stały kurs.

Idę więc na deskę, bo widzę, że w oddali śmigają. Po piętnastominutowym marszu docieram do wypożyczalni. Świetnie - leżą deski, wiszą żagle. Wprawdzie pamiętają jeszcze czasy rządów Andreasa Papandreu, ale są. Zagaduję do opalonej Niemry o koszt i możliwości - koszt 15 euro, możliwości - gorzej, bo deski są tylko dla touroperatorów. Mrugam okiem, szeleszczę kasą, półusmiecham się po polsku, po cwaniacku, udaję touroperatora, chodzę za panią się giętko wykręcającą. I nic. Nic. Nic z mojego uroku, szelestów, uśmiechów, umizgów. Zażenowany próbami wracam na plażę.

Aha - pierwszego dnia burza z piotunami. Morze = Bałtyk. Poniżej zdjęcie plaży i mnie - wreszcie pokazuję na forum, jak wyglądam w całości :@)

Obrazek

Cóż jeszcze o Sarti i okolicy? Nie wiem już co kiedy było, ale w skrócie dopowiem:

Sarti to dziura straszna i dobrze, bo o to chodziło. Jedyne ekscesy, to nocne wypady skuterkowców z pierdzącymi wydechami i buractwo puszczająceo muzę z aut.
Na szczęście mieszkamy na końcu wsi. Zwiedziliśmy tutejszy kościółek, nażarliśmy się gyrosów, napiliśmy wina z kija, porobiliśmy zakupy w tutejszym sklepie:
Masło (nie kupiłem) - 5 euro
Zgrzewka wody, sześciopak - 3,5 euro (w lidlu 1,4 e)
Mała feta (nie kupiłem) - 8 euro (w lidlu 4 e)
Średnia cena kilograma owoców - 2 euro
Musaka z garmażu - 4 euro porcja w plastikowym pojemniku
Piwo - zależnie od marki - zawsze powyżej 1 euro za 0,5 litra
Wata cukrowa - 1,5 euro
Gałka loda - 1 euro
Retsina (wino zaprawiane żywicą) z kija w pecie z odzysku - 1,20 za litr
(na zdjęciu niby-beczki z retsiną wciśniętą pomiędzy sprzęt plażowy i żarcie dla psów :@) )
Obrazek
Mleko - 1,20 euro
Ser - średnio 7 euro kilogram
Wędlina - jak wyżej
Wypieki (na zdjeciu mini-pizza z serem feto-podobnym, popularne bułki z rodzynkami, wypiek sernikopodobny na słono, francuskie ze szpinakiem ...)
Obrazek
cena: od kilkudziesięciu centów za bułki po 2-3 za chleb

Ceny w knajpie:
Obrazek
Generalnie koszmarnie drogo. Psuło nam to trochę urlop, bo liczyliśmy, że ceny będą zbliżone do polskich. Pytałem naszego pana najemcę o lidl i mówił, że ceny te same; potem się okazało, że jednak źle wiedział. Ceny w lidlu były ok. 15 - 20 % niższe. To już lepiej.

A samo Chalkidiki? Wiem, że pośród ambitniejszych turystów nie cieszy się dobrą opinią. Podobnie, jak Riwiera Olimpijska położona w pasie ok 150 kilometrów na południe od Salonik. Co do Chalkidiki, przynajmniej jego 50%, to opinia niesłuszna. Bo to zawsze zależy, jaką miarę przykładamy do ocenianego regionu - co chcemy tam robić. Faktycznie, półwysep, ba, cała północna Grecja jest uboższa w symbole kultury lub, jak kto woli - rozpoznawalne zabytki. Ale za to przyroda jest przepiękna, morze ciepłe, czyste i przejrzyste.
Sithonia (środkowy palec) na pewno nie jest kombinatem turystycznym. Nie przypomina w niczym popularnego wybrzeża Włoch - plaże są tu kameralne, niezatłoczone. Miasteczka niewielkie - fakt - bez wyrazu, ale czego się spodziewać po dawnych wioskach rybackich, lub w ogóle nowo założonych osadach nastawionych wyłącznie na turystykę?
Brak tu jednak wielkich hoteli, aquaparków, dyskotek i tym podobnych atrakcji.
Jest cicho, spokojnie, familijnie.
Polecam Sithonię wszystkim szukającym niezobowiązującego miejsca na nudny wypoczynek.

Tak więc plaża, wieczorne spacery po mieście, dwukrotne oglądanie ładnego kościółka i chyba największa atrakcja: PLAŻA POMARAŃCZOWA
Kościółek. Niestety bez lampy i z kolana, bo jest zakaz fotografowania. Zwracam uwagę na bogatą ornamentykę. Kościół był cały w złocie!
Obrazek

A o pomarańczowej plaży za moment.

Zdjęcia: w drodze do pomarańczowej i pomarańczowa w pełnej krasie :@)

Obrazek

Obrazek
Ostatnio edytowano 07.08.2009 07:48 przez Krystof, łącznie edytowano 8 razy
Krystof
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3353
Dołączył(a): 26.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Krystof » 05.08.2009 08:53

DZIEŃ KTÓRYŚ I KTÓRYŚ, PLAŻA POMARAŃCZOWA (portokalo beach)

Myślałem, że kolor wody w folderach zrobiony jest zazwyczaj w photoshopie. Okazuje się jednak, że natura wytwarza go bez ludzkiej ingerencji akurat w takiej tonacji, jaka nam najbardziej odpowiada! Chwała naturze. Nie sposób opisać uroków plaży pomarańczowej. Niech ją pochwalą skromne zdjęcia, które oczywiście i tak nie oddają tego, co widzieliśmy.
Zwracam uwagę na formacje skalne (gładki pumeks), kolor wody, jej głębokość przyjazną dla dzieci i przejrzystość.

Obrazek

Obrazek

Plaża była zatłoczona i zaparasolowana. Trudno. Coś za coś.

Na skałce znalazłem kapliczkę. Taką samą, jakie stoją przy drodze. Obrazek

Tak wyglądała w środku.

Obrazek

Obok naszej plaży było kilka innych; okazało się, że jeszcze ładniejszych.
Niestety - najfajniejszą okupowali goli. Zaszedłem tam z synkiem na plecach (nosiłem go, bo były skałki), by zrobić kilka zdjęć wodzie, skałom i plaży. Niestety, pogonili mnie nadzy z wykrzyczaną informacją, że noł foto. Próbowałem walczyć, że it is not my problem - it is your problem - I wold like to make only some photos - beach, rocks, see and not your ass ... Nie uwierzono mi. Obawiałem się o zdrowie i aparat, więc zły odpuściłem. Do cholery jasnej! Leżą w najładniejszym miejscu i ustanawiają sobie zakaz fotografowania. W d... mam ich goliznę! Jak chcą być goli, to niech się godzą na normalne funkcjonowanie - tekstylni nie latają za fotoamatorami, że im ktoś zdjęcia robi :@(

A morze sobie szumi, nie złości się, nie wykrzykuje, tylko szemrze: pełen relaks, pełen relaks, pełen relaks ...
Krystof
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3353
Dołączył(a): 26.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Krystof » 05.08.2009 09:19

Krystof napisał(a):
... nie potrafią porządnie budować ...

To kwestia podatku - od niewykończonego budynku (te zbrojenia sterczące do góry, sugerują, że będzie kolejne piętro)
podatek jest niższy.


nie, nie - nie chodzi o podatek, tylko coś takiego:
Obrazek
fakt, widać tu może tylko zaniedbanie, a nie sposób budowania, nie mam lepszego zdjęcia, ale to oddaje charakter miejsca - jest to normalne skrzyżowanie w Koryncie - trochę nieładne, co?
Ostatnio edytowano 06.08.2009 11:05 przez Krystof, łącznie edytowano 1 raz
hexapus
Globtroter
Posty: 50
Dołączył(a): 31.03.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) hexapus » 05.08.2009 10:46

I tuu się z tobą Krystof zgadzam. Byłem w wielu miejsca na świecie. często spotykałem się z sytuacja w której 'golasy' zajmowały takie miejsca które warte były uwiecznienia na foto. Ich samolubne zachowanie nie pozwoliło mi uwiecznicz pięknych widoków na cyfrowym aparacie. Kilka razy chciałem im wytłumaczyć że mogą wglądnąc w mój aparat co zarejestrowałem i jesli by były zdjęcia które uważają za złe to bym je usunał.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Grecja - Ελλάδα



cron
Grecja 2009: z Gdańska do Aten i z powrotem - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone