No to i na mnie czas przyszedł żeby rozpocząć opis krótkiej podróży po Grecji.
Zapewne większość wie, że planowałem wyjazd do Cro i co to miało być, ale żona się zbuntowała i powiedziała że 3 raz rok po roku to ona nie chce w to samo miejsce . Zamarzyła się jej Bułgaria. Dobra. Przez jakiś czas zbierałem informacje o Bułgarii, zalogowałem się nawet na Bulgaricusie. Mieliśmy jechać na dwa samochody z Tosho z Bulgaricusa. Pewnego pięknego dnia siedząc przed mapą i licząc kilometry do przejechania poleciał mi palec w dół mapy do Grecji i o dziwo dowiedziałem się, że do Thessalonik jest nawet niewiele bliżej niż do Sozopolu, który miał być naszym miejscem docelowym.
Tak więc po kilku wojennych naradach padło na ..... Grecję . Bułgaria przegrała ze starożytną kulturą. Tak więc nastawiliśmy się na zwiedzanie. Zakupiłem mapę Grecji. Liczyłem tam i z powrotem kilometry do przejechania, co można TAM zobaczyć i gdzie. Na mapie były zaznaczone zabytki starożytnej kultury, ale.... no właśnie, rzeczywistość zweryfikowała mapę ale o tem potem .
28.07.2007. godzina 8:30 - Wyjazd.
Spakowani, zapakowani, CB radio na chodzie, przegląd samochodu zrobiony... JADZIEM Stan licznika 111.975 km. Do granicy w Barwinku bez żadnych przygód. Wiedzieliśmy tylko tyle, żeby przed granicą zatankować. Więc zatankowaliśmy i jazda. Pod Budapesztem na CB słyszę rodaków. Szukają gazu. Próbuję im dać namiary na stację koło której przejeżdżam (jest na niej gaz), ale nie wiem czy mnie słyszeli są chyba jeszcze za daleko, ale wiem, że jechali w tym samym kierunku co my więc doganiają nas . Zatrzymaliśmy się gdzieś na parkingu, żeby przekąsić coś na ciepło.
Jakieś gorące kubki. Przez to nasze zatrzymywanie się, dogonili nas . Oprócz kontaktu głosowego dochodzi do kontaktu wzrokowego. Dogadujemy się, że oni też zaglądają na Croplę . I właśnie lecą do Cro . Mieli jechać pod Dubrovnik. Mieli zatrzymywać się na campingach no to im mówię, że w tym terminie Zetka miała być Pod Maslinom jeśli chcieli by się spotkać. Czy do spotkania doszło nie wiem. Może Zetka coś powie . Nic to w Budapeszcie nasze drogi się rozstały, a że jechaliśmy przed nimi przekazaliśmy im info o korkach i jak je ominąć . Dalej w CB już tylko denerwująca cisza mimo wywoływania .
Przez Słowację, Węgry i granicę węgiersko - serbską jedzie żona. W Miszkolcu byliśmy ok godz. 20:00. Przejechaliśmy dopiero 801 km od domu. Średnia 60 km/h a przez Węgry darliśmy momentami i 160 . Nic to. Oby do przodu. Baliśmy się trochę Serbii nie jest w Unii i niewiele o niej wiem. Co tam zastaniemy Przejazd przez granicę, i tuż za nią tankowanko - full. Kasjer powiedział mi tylko tyle, że zapłaciłbym ok 52 euro po przeliczeniu czyli znośnie. I tak musimy przez Serbię przejechać i tak więc w drogę. Żona przejechała przez Budapeszt teraz czas na mnie, żebym przejechał przez Beograd. Droga do Belgradu równa, bez dziur, ale raczej nie jest to autostrada a mimo to kasują nas 5 euro. Byliśmy na to przygotowani. ale 100 km za 19 zł sporo. Belgrad to fantastyczne rozwiązanie komunikacyjne . Dosłownie 3 czy 4 zakręty, cały czas E75, przejazd ok 20 km i jesteśmy na autostradzie za Belgradem. Ta już jest rasową autostradą. Teraz już tylko mijamy kolejne zjazdy na kolejne miejscowości nie widząc ich. Od czasu do czasu czujemy swąd spalenizny. Okazuje się że i Serbia jest nękana przez pożary. Jednak nie widać ich mimo nocy. Przejeżdżamy koło motelu Stari Hrast. Hordy Turków koczujących przed motelem odstraszają nas skutecznie. Uwaga potwierdzam słowa Jacunia. Turcy sprowadzają samochody z Niemiec i jeżdżą po autostradach konwojami po 3 po 4 wozy. Lecą z prędkościami znacznie przekraczającymi dozwolone. i prawie w ogóle nie gaszą świateł drogowych co jest bardzo wkur...... Przelatujemy w końcu obok Nisu. Nie pamiętam, która godzina, może koło 4. Zatrzymujemy się na stacji benzynowej. Tankujemy, płacę kartą i spanko. Dalej już nie ma co. Mamy niedaleko do granicy z Macedonią. Koło 6 pobudka - świta.
Na stacji myjemy paszcze i jedziemy dalej. Dzisiaj zobaczymy Grecję. Sen znika z powiek, gdy za Nisem droga się zwęża - koniec autostrady . W sumie przejazd przez Serbię kosztował nas 26 eurasów. Widać przy drodze nie dokończone mosty, pozostawiony na pastwę czasu sprzęt ciężki drogowy, zardzewiały. O ile północna Serbia przypomina cywilizowany kraj tak południe to obraz nędzy i rozpaczy. po drodze zatrzymujemy się na śniadanko na jakieś małej stacji benzynowej, z resztą tu już nie ma dużych stacji. Młodzież się obudziła i woła jeeeeść
Zjadamy śniadanie i takie jak ostatni wyżej obrazki przewijają nam się co kilkanaście km. Wreszcie granica z Macedonią.
Kolejka Turków w samochodach na niemieckich blachach. Pchają się niemiłosiernie. Stoją zderzak w zderzak, próbują wjeżdżać przede mnie, ale się nie daję . Po ok 20 - 30 minutach stania na granicy wreszcie Macedonia. Od razu zaczyna się teren górzysty. Niestety wokół tylko spalone pożarem pustkowia.....
Jeśli spotykamy na swojej drodze jakieś osiedla ludzkie to są one raczej dość małe. Skopije ominęliśmy daleko z boku. W sumie przez Macedonię to przejazd tylko ok 170 km autostradą, która na odcinku ok 80 km jest w remoncie.
Wreszcie trafiamy na coś co powoduje że zatyka mi oddech w piersiach i zatrzymuję się. Muszę to mieć na zdjęciach. Tunel wykuty w skale bez żadnych zabezpieczeń, tylko goła skała, mało tego. Tunel w środku przechodzi, przez wyrwę w górach i przechodzi na 20 m odcinek wolnej przestrzeni poczym droga znów znika w tunelu. Jest parking :D:D:D :!::!: Na szczęście można się zatrzymać
Po drodze na jakimś parkingu spotykamy rodaków. Doradzają nam, żeby jechać bardziej w stronę Aten do Katerini, że jest tam masa campingów i jest w czym wybierać. Rezygnujemy z Chalkidiki i jedziemy do Katerini. Po drodze w Serbii coś zaczęło mi stukać w silniku jakbym cykadę złapał pod maskę, ale nie przejmuję się tym zbytnio. Mój Hyundai baaardzo długo sygnalizuje, że go coś boli. Kontroluję tylko poziom oleju i jedziemy dalej. Upał już daje się we znaki. Jedziemy przecież bez klimy. Koniec końców do campingu koło Katerini - Variko - Litochoro docieramy po 26 godzinach walki za kółkiem. Camping mamy ok 50 m od plaży. Plaża..... piaszczysta. Zobaczymy jak z przejrzystością wody będzie
C.d.n.