Ale wracając do relacji... Póki jeszcze jesteśmy w Variko - Litochoro muszę Wam opowiedzieć śmieszną historyjkę, która mi się przydażyła na campingu. Ehhhh kobiety. Oczywiście będą w niej udział brały moja żona jako sprawczyni zamieszania i właścicielka campingu
Otóż w Chorwacji jest rakija z mocniejszych trunków. Postanowiliśmy spróbować czegoś greckiego. Żona mi podpowiedziala, że ichniejszy taki trunek to Uzi no to poszedłem do sklepiku campingowego, w którym siedziała właścicielka campingu i pytam czy nie ma Uzi lub gdzie można kupić. Możecie sobie wyobrazić szok malujący się w jej oczach kiedy zaczęła prawie krzyczeć: "No guns, no guns, no guns" pokazałem jej gestem, że chodzi mi o coś do picia z % a ona na to: "aaaaa Ouzo" i dogadaliśmy się, że ona czegoś takiego nie ma, ale można to kupić na straganie niedaleko campingu. Rzeczywiście taki stragan z owocami niedaleko campingu był. Sprzedawał na nim stary Grek, ale żwawy i miał bardzo rubaszny śmiech. poszliśmy do niego więc żeby kupić to Ouzo, a on na to: "Ouzo - chimija, No Ouzo, Tsippouro". Dobra jak zwał tak zwał, mówię ile 10 euro za 1,5 litra. Chwila zastanowienia... dobra cena bierzemy. Wyszło nas 12,55 zł za pół litra wyśmienitego trunku mającego smak anyżku. Sprawdzałem - paliło się , ale było na tyle mocne, że 1,5l butelka starczyła nam prawie do samego końca pobytu .
Pozdrav