Wycieczka 4 (wtorek, 24 grudnia)Ten dzień zapamiętamy najlepiej z całego pobytu. Skusiły mnie hasła: olśniewająca, cudowna, dzika, najładniejsza plaża na wyspie. Tylko trudno dostępna. Rezydent proponował wycieczkę statkiem za 90€/os. , który między innymi zawija na tę plażę. A mnie udało się przekonać męża, że skoro jest tu taki cud, to powinniśmy tam dotrzeć na własnych nogach.
Nie powiem żebym nie miała wątpliwości czy powinniśmy się tam gramolić. Mam świadomość, że kolana już stare, a kondycja prosto z fotela za biurkiem. Ale ciekawość przeważyła.
Na śniadaniu zjawiliśmy się jako pierwsi, spakowaliśmy kanapki oraz picie i wyruszyliśmy znaną już nam drogą po zachodniej stronie wyspy. To mapka. Po drodze zatrzymaliśmy się na moment w
El Molino dla młyna, który umknął nam w czasie poprzedniego przejazdu.
Widokową GC-200 opuściliśmy skręcając w lewo na GC-204 w kierunku wioski
Tasartico. Było jeszcze bardziej widowiskowo i wąsko.
Tam gdzie asfalt się kończy jest dobrze oznakowany zjazd na drogę szutrową, którą jedziemy jeszcze kilkaset metrów.
Auto zostawiamy obok dwóch innych, które przyjechały z nami.
Z dostępnego oznaczenia trasy wynika, że mamy przejść 5 km, wdrapując się pod górę, która właśnie przed nami. Szacowany czas wyjścia to około 2godz 15 min, a przełęcz znajduje się na wysokości 553m. Szlak określono tu jako very high.
Jak się powiedziało "A" ... nie wypada rezygnować. Młodych ludzi, którzy wystartowali razem z nami już nie widać; dla takich o przeciętnej sprawności to pewnie nic wielkiego. A my? Mirek rozebrał się do gatek i idziemy, idziemy …
Ciepło, słonecznie, góry piękne, przystanki coraz częstsze. Minął nas żylasty człowiek w naszym wieku, a my rozprawiamy o tym, że gdybybyśmy ważyli po 20 kg mniej było by łatwiej
Dotarlśmy na przełęcz. Niby zwycięstwo, ale to jeszcze nawet nie połowa drogi, zejście jest trochę mniej strome, jednak dłuższe. Chwila zwątpienia i maszerujemy dalej.