O chodzenu po górach Velebit już kiedyś pisałem ale te posty chyba szlag trafił. Ogólnie z większych pasm górskich przy brzegu to największe są Velebit (na Kwarnerze) a w Dalmacji Biokowo. W okolicch Dubrownika jest kilka niższych pasm.
Przed wojną trochę sobie pochodziłem w górach Velebit i to nie tylko w kanionach Paklenica. Chodzi się trudniej niż w naszych górach bo szlaków jest mało. O ile w Parku Narodowym Gór Velebit (okolica Zavratnicy, na południe od Senj) jest trochę szlaków tyle że oznaczonych inaczej niż u nas, to w okolicy Paklenicy szlaków nie ma. Co nie oznacza że się chodzić nie da. Tyle że nalezy baczać ze ścieżek i postarać się nie zgubić. Jak nie pamiętasz drogi znacz ją sobie - np weź kredę.
Druga zasada to planuj wycieczkę z odpowiednią ilością wody. Nawet jak byłem młody i miałem więcej siły, to w słoneczny dzień chodzić pomiędzy godziną 12 a 17 się nie dało. Organizm przy wchodzeniu produkował tyle potu że ten nie zdążył wypłynąć przez naskórek i tworzyły się potówki pomiędzy skórą a naskórkiem. Same w sobie nie groźne ale na pewno kiepsko wyglądające.
Jeżeli już w góry to w pochmurny dzień. Deszcz nie jest specjalnie groźny, gorzej z burzami.
U nmie w Velebicie było tak że dość ostro nad morzem góry wznociły się na jakieś 170-300m, na tej wysokości była półka, ok 0.5km szerokości, gdzieniegdzie były małe osady, często opuszczone. Za nimi dopiero rosły prawdziwe pasma górskie, najpierw do ok 1000m npm potem wyższe. Widoki były przepiękne. Na krótkie wędrówki chodziło sie nawet o 17 z kempingu by po ok 1-1.5h być na półce, tam chwila wytchnienia i widoki i w dół na kolację.
Plusem gór jest to że nawet na 300m wieje znacznie zimnjeszy wiatr niż powietrze na dole.
Kilka razy chodziliśmy dalej. Ale odbywało się to tak że wychodziło się rano, ok 5 do 12 wchodziło się pod szczyt, chowało się w cieniu np w rozpadlinei skalnej albo pod drzewkiem a o 16 atakowało się szczyt by wrócić z niego przed północą, juz przy latarkach.
Raz byłem dłużej - wyszliśmy wieczorem ok 17, zanocowaliśmy w górach ok 21 by rano ruszyć na szczyt ok 1500m, na szczycie w południe, zejscire niżej żeby odsapnąć i w dół.
Raczej nie chodzić samemu. Nie biegać, bo łatwo sobie zrobić krzywde. Wapienne skały posiadają na powierzchniach płaskich wyrzeźbiona jest przez deszcz mozaika fałd ostrych jak brzytwy. Upadek na kolano to spokojnie rozcięta skóra do kości. Dużo róznych rozpadlin, szczelin.
Rośliny w większości cierniste, te z owocami podobno trujące. O wodę trudniej niż u nas zwłaszcza na dużych wysokościach.
Jak idziecie w grupie nie traćie sie z oczu. To są duże obszary a czegoś takiego jak Topr to tam w zasadzie nie ma, tak jak nie ma tak zorganizowanej turystyki górskiej. Trzeba liczyć na siebie.
Coś na głowę jest konieczne.
Ostatni raz byłem w 2002 roku, trochę na północ od Starigrad Paklenica. Byliśmy na przełęczy pomiedzy górami nad "półką".
Kilka zdjęć jest tu:
http://whehn.techmil.com.pl/hr/gory.htm