Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Góry Przeklęte 2008

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 14.10.2008 21:45

Piękna przygoda - zapamiętasz do końca życia :) Takie niby nic - ale tak jak napisałeś - byłeś sam ze sobą. To jak z pewną kartą - bezcenne :wink: :)
Ale na poważnie - pogratulować i odwagi i rozwagi i ...pasji . Miłe takie czytanie na koniec dnia !
pozdrawiam 8)
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 14.10.2008 21:52

Hmmm... jakby to powiedzieć... wszystko w normie, czyli jak zwykle extremalnie :!:

zawodowiec napisał(a):Znaków już dawno nie spotkałem. Brnę dalej na czuja przez kolczasto-pokrzywową dżunglę, coraz mniej zwracając uwagę na zadrapania i bąble na nogach i rękach.


Nie, no bez szlaku to czasmi się zdarza, ale żeby przez dżunglę... :?: :wink: :lol:

Ściany są gładkie, a dno to śliskie glebsko i skały. Nie widzę co jest powyżej, może już parę kroków do górnej ścieżki, a może teren nie do przejścia.

Stoję tak parę minut na osypującym się stromym rzęchu i myślę, aż w końcu podejmuję jedynie słuszną decyzję. Mam jedno życie - złażę.


Nie ma co, takie dzikie trasy dają popalić :!:
...i chodzi o to, że nie sztuką jest wejść :wink: , sztuką jest wrócić :!:

Idę się obmyć a moi towarzysze biorą się za pichcenie obiadu. Chcę im pomóc, ale Tomica mówi że jak kumpel wrócił z frontu to trzeba się nim zająć.


Proste..., piękne... :!:

Świetnie się to wszystko czyta :!:
Chylę czoła i żeby się nie powtarzać, powiem, że jest wyczynowo :wink: :!:

pozdr
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 14.10.2008 23:53

Leszek Skupin napisał(a):Ja pierdziu.... ale hard core 8O Kamil masz zdrowie :!: :D Padłem norrrmlanie i leżę 8O. Tak mnie zatkło, że nawet nie wiem co napisać... 8O

Lesiu, jeszcze raz Ci odpowiem. Pamiętam ten kawałek z Twoich Bieszczad jak mi zmroziło nogi od samego czytania a potem musiałem wysuszyć kapcie i skarpety na kaloryferze :lol: To była rzeźnia.

plavac napisał(a):Piękna przygoda - zapamiętasz do końca życia :) Takie niby nic - ale tak jak napisałeś - byłeś sam ze sobą. To jak z pewną kartą - bezcenne :wink: :)

Bardzo dobrze pamiętam każdy szczegół, dlatego mogłem w miarę dokładnie opisać :)

janusz.w. napisał(a):Hmmm... jakby to powiedzieć... wszystko w normie, czyli jak zwykle extremalnie :!:

Janusz, a z Ciebie to wcale nie jest ekstremiarz ;)

janusz.w. napisał(a):Nie ma co, takie dzikie trasy dają popalić :!:

Oj dała popalić, następnego dnia trochę odczułem, o tym w następnym odcinku.
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 15.10.2008 08:54

zawodowiec napisał(a):
Leszek Skupin napisał(a):Ja pierdziu.... ale hard core 8O Kamil masz zdrowie :!: :D Padłem norrrmlanie i leżę 8O. Tak mnie zatkło, że nawet nie wiem co napisać... 8O

Lesiu, jeszcze raz Ci odpowiem. Pamiętam ten kawałek z Twoich Bieszczad jak mi zmroziło nogi od samego czytania a potem musiałem wysuszyć kapcie i skarpety na kaloryferze :lol: To była rzeźnia.
...

E tam rzeźnia... mieliśmy tylko kawałek spacerku :lol: ;)... Grunt to barwny opis ;) :lol: ale zawsze warto opisywać fakty :!: i tak też to zrobiłem ;)... Kiedyś to miałbym co opisywać... Ciasne Kominy w Wielkiej Litworowej na zboczu Czerwonych Wierchów w Tatrach kiedy to przeciskając się w poziomie przez zacisk gdzie przechodziła tylko głowa i jedno ramię, wpadało sie w przestrzeń której czołówka nie była w stanie oświetlić a do gleby było jakieś 200 m... Sala kubaturą dwukrotnie przekraczała katedrę w Gdańsku, zjazd po sznurkach, podziemne wodospady, a potem wyjście na powierzchnię i tekst... "No Panowie... dzisiaj wszyscy poznaliśmy co to prawdziwy sex... wszyscy daliśmy du...." :lool:, albo wyjście z tej samej dziury gdzie był nie zaporęczowany trawers soczewki - korytarz o takim przekroju ->() i wysokości ok 5m a szerokości ok 50-60 cm, który trzeba było pokonać nie ześlizgując się, bo groziło to zaklinowaniem i akcją ratowniczą, gdzie tyłek opierał się o jedną ścianę a kolana i dłonie o drugą ścianę, a pod Tobą 2,5 metra zwężających się ścian...

Ale to Twoja relacja sorki :oops: już siem wcinać nie będę ;)

Pozdrav :papa:

P.S. Czekam co się będzie dalej działo w Twojej relacji :!::!::!:
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 15.10.2008 13:30

Lesiu, też z Ciebie niezły wyczynowiec, a o talencie do opisywania to już nie mówię :D
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 15.10.2008 16:45

zawodowiec napisał(a):Lesiu, też z Ciebie niezły wyczynowiec, a o talencie do opisywania to już nie mówię :D

Kamil o tym wyczynowcu to niestety trzeba powiedzieć w czasie przeszłym ... ale zostały wspomnienia ;)

Pozdrav :papa:
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 15.10.2008 21:41

Leszku - tymi wspomnieniami to się potem żyje i na duchu nie upada :!:
Coś o tym wiem ... w pogoni za uciekającym czasem :wink: :)
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 17.10.2008 23:18

6. Zastan 2 - decydujące starcie
12 lipca

Odgłosy balangi długo nie pozwalają mi usnąć, tej nocy imprezowicze są wyjątkowo rozbawieni. W końcu dla części z nich to pożegnalna noc. Chciałoby się też zabalować, ale jak się ma sportowe ambicje, to albo rybka albo akwarium. Budzik wyrywa mnie ze snu gdy jest jeszcze szaro. Ruszam tyłek i budzę nieco mniej sportowo ode mnie nastawione towarzycho.

Pierwszą osobą spotkaną po wyjściu z namiotu jest jeden z Serbów, z którym w ostatnich dniach zamieniłem parę słów. Wraca właśnie z poimprezowego spaceru. W ogóle nie poszedł spać i porozumiewawczo mruga, żebym nie mówił jego żonie.

Obrazek

Jemy śniadanie i pakujemy szpej. Kiedy zbieramy się do wyjścia, niektórzy Serbowie właśnie wstają i zaczynają się pakować przed odjazdem. Żegnamy się z nimi i ruszamy w górę Grbaji.

Wyżej w dolinie doganiamy dwóch miejscowych chłopaków z psem. W tych okolicznościach przyrody grzechem byłoby nie pogadać z każdym napotkanym, więc od słowa do słowa dochodzimy że jeden z nich jest wnukiem Šabana, pasterza z którym rozmawialiśmy zaraz po naszym przyjeździe do Grbaji.

Dochodzimy razem na trzecią łąkę. Mamy farta, bo znają początek najwygodniejszego dojścia na Zastan i nam go pokazują. Na kamieniu stoi słupek z drogowskazami. Jeden z nich wskazuje Zastan. Azrice, Tomice i Kamilu, nie idźcie tą drogą! Jeden z was podążył nią wczoraj i tylko cudem nie poległ!

Obrazek Obrazek

My mamy się kierować za tym wskazującym na Snježnik i Veliki Kotao, zupełnie z lewej strony łąki, i po nieco ponad stu metrach odbić w prawo. Tej ostatniej informacji drogowskazy nie podają. Niedługo po wejściu na leśną ścieżkę rzeczywiście znajdujemy rozwidlenie oznaczone na kamieniu.

Obrazek

Dalsza ścieżka jest momentami bardzo stroma ale na ogół dosyć wyraźna. Znakowanie też cały czas jest. Na jednym stromym, śliskim podejściu wisi wspomniana lina, zaczepiona o drzewo przez polskich jaskiniowców. Da się spokojnie wejść bez niej ale zdecydowanie ułatwia sprawę, szczególnie z ciężkim worem.

Obrazek

Po nieco ponad półtorej godziny od startu z trzeciej łąki wychodzimy ponad granicę lasu. Tu się kończą znaki. Jesteśmy na skraju Grbajskiego Zastanu. Z prawej strony wyrasta nad nami wielka ściana Maja Vojushit. Dobrze widać też patrolową ścieżkę trawersującą jej zbocze, którą kiedyś szliśmy z Czechami i do której próbowałem się dostać wczoraj. Wyjście ponad "trójkąt" też jest widoczne.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Tylko co to właściwie jest Zastan? Najlepiej go chyba określić jako całą wielką otwartą przestrzeń ponad lasem okalającym Grbaję od południa, najpierw stromo się wznoszącą do granicy albańskiej, dalej przechodzącą w kotlinę pomiędzy kilkoma wysokimi szczytami leżącymi już w całości w Albanii.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek

Od tego momentu część zespołu zaczyna dopadać coraz większa fjaka, co się objawia tym że počivke stają się coraz częstsze. Czasem w charakterystycznych miejscach stawiamy kamienne kopczyki. Od końca znaków dojście stromymi zboczami do miejsca biwaku sprzed trzech lat zajmuje nam prawie trzy godziny. Wydaje się że mimo niesienia najcięższego wora ze szpejem, zachowałem najwięcej pary. A już na pewno najwięcej motywacji. Azra i Tomica już jakiś czas przebąkują że na łojenie nie mają ochoty. Inna sprawa że straciliśmy za dużo czasu na podejście i nawet jakby się nam udało znaleźć jakąś fajną możliwość drogi wspinaczkowej i się na nią wspiąć, to już za dnia byśmy nie zdążyli wrócić do Grbaji. W tym ostatnim punkcie przyznaję im rację.

W tym układzie też rezygnuję z łojenia. Niby bym mógł coś spróbować z samoasekuracją, ale naprawdę jest dziś za późno na takie zabawy. Nie mam sprzętu biwakowego, a nasza ścieżka przez las się średnio nadaje do schodzenia po ćmoku. Postanawiamy się rozdzielić. Zostawiam towarzyszom ciężki szpej i idę sam na mały rekonesans wokół górnej, albańskiej kotliny Zastanu. Tomica i Azra chcą iść kawałek z dół żeby podejść pod przełęcz Ropojanska Vrata. Wyznaczamy sobie czas spotkania najpóźniej na godzinę 16.30.

Obrazek Obrazek

Idę przez kotlinę tą samą trasą jak przed trzema laty. Z grzbietu po drugiej stronie rozglądam się po okolicznych szczytach, grzbietach i przełęczach. Rozkminiam całą topografię, o której wtedy nie mieliśmy za bardzo pojęcia. Dopiero teraz wszystko mi się układa w jedną całość. W kapowniku rysuję mapkę graniową na której staram się zaznaczyć jak najwięcej szczegółów. Po drodze przyglądam się z daleka i z bardzo bliska możliwościom poprowadzenia dróg wspinaczkowych. Trochę tego jest, w przyszłości będę miał co robić. Nie mam za to najmniejszego pojęcia gdzie są jaskinie eksplorowane przez naszych grotołazów. Musiałbym ich spytać osobiście.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

W oddali słyszę grzmoty i na północy widzę jak się zbiera ciężka chmura. Po chwili dostrzegam też błyskawicę. Niby daleko i jakby przechodziło bokiem, ale zawsze to ostrzeżenie. Zaczynam więc powrót prawie biegiem. Sporo przed umówionym czasem wracam na miejsce rozdzielenia się i schodzę dalej. Po krótkim nawoływaniu się odnajdujemy. Rozdzielamy nasz niepotrzebnie wyniesiony ładunek i zaczynamy dalsze zejście. W tym momencie czuję że para ze mnie trochę uchodzi, zaczynam iść coraz wolniej. Najwyraźniej dopadł mnie kryzys z opóźnionym zapłonem po wyczynach wczorajszego dnia. Na szczęście w tym momencie jesteśmy już prawie pewni że burza przejdzie bokiem.

Tomica bierze ode mnie większość szpeju do swojego wora i nasza szybkość się trochę wyrównuje, chociaż dalej to ja jestem najwolniejszym ogniwem. Śpieszymy się żeby zdążyć zejść stromą leśną ścieżką przed zmrokiem. Zejście nie sprawia nam kłopotów i jeszcze za dnia docieramy do trzeciej łąki, gdzie na zielonej trawce następuje velikata počivka. Chociaż nic dziś nie załoiliśmy, jestem zadowolony z dzisiejszego rekonesansu i mówię to moim towarzyszom, żeby w żadnym razie nie myśleli że mam do nich o coś żal. W dobrych humorach wracamy do obozu, gdzie po upichceniu kolacji przyłączamy się do wieczornej posiadówki przy ognisku wraz z resztkami belgradzkiej ekipy.

Obrazek Obrazek


(fot. Tomica i ja)
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 18.10.2008 09:40

Kamil... prawdziwa górska wyprawa, pełny szacun... Przygotowania, rekonesans, tworzenie mapy 8O :o

Piękne te góry :hearts: Ehhhh :roll: a kumple mnie ostatnio ciągnęli w Gorgany na Ukrainie na offroad Toyotą Land Cruiserem (prawdziwą terenówką nie jakimś tam nowoczesnym SUVem ;)) i nie pojadę :cry:

Jak ja Ci zazdroszczę takich wypraw... ale niestety już się nie nadaję na takie eskapady :cry:

Dzięki że mnie tam zabrałeś choć opowieścią :D :hearts:

Pozdrav :papa:

P.S. Czekam na ciąg dalszy :D
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 31.10.2008 12:36

Lesiu, nadajesz się dużo lepiej niż myślisz, masz motywację i parcie jak nie wiem :D
Wróble ćwierkają że się jednak gdzieś wybierasz... powodzenia!

Następny odcinek gotowy tylko czekam bo może moi towariszczi odgrzebią jeszcze jakieś swoje fotki to bym dołączył :)
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 31.10.2008 13:17

zawodowiec napisał(a):...
Wróble ćwierkają że się jednak gdzieś wybierasz... powodzenia!
...

A ciiichoj, bo zapeszysz :oczko_usmiech::hearts:
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 05.11.2008 14:02

Żebyś nie myślał, że zaniedbuję górskie wątki. Zaglądam tu czasem i jestem bardzo ciekawa jak Prokletje dały się obłaskawić :? , jakie szczyty dały się zdobyć, jakie były widoki, i jaką sprawiły autorowi radość z bycia w miejscach nieosiągalnych dla innych :( .
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 05.11.2008 14:21

I ja tu zaglądam, ale na razie cisza... Pisałeś że odcinek gotowy i co :?: :( No nie każ nam tyle czekać :!:

P.S. Co do Gorganów to jednak jadę w najbliższy piątek :D
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 05.11.2008 22:59

No to Cię mam, Leszku :)
Wygadałeś się :wink:
A całkiem poważnie - weź zapasowe buty. Tak przynajmniej radził kolega, który przez 2 dni wiązał podeszwę do reszty buta bandażem :)
Życzę wspaniałej Przygody :!:

P.S. I cierpliwie czekamy na dalszą przeklętą opowieść ... 8)
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 06.11.2008 08:17

Leszku, powodzenia :!:
Kamilu, ja też tu zaglądam... i czekam na cd :!:

pozdr
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Góry Przeklęte 2008 - strona 5
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone