Kolejny lekki dzień. Prognozy nie były zachęcające więc nic "wysokiego" nie planowaliśmy.
Coś niskiego i niedaleko kwaterki - niech będzie Nosal.
W pierwszej kolejności odwiedzamy samotnię brata Alberta ... Bardzo lubię to miejsce ...
Tradycyjnie zaopatrzeni w herbatkę i kurtki przeciwdeszczowe ruszamy spacerkiem od Kuźnic ...
Początkowo nie jest źle ... chmurki ... trochę słoneczka ... Nawet ładnie to wyglądało ...
Potem zaczęło lekko kropić ...
Potem rozpadało się na dobre ...
Nie wiem jak to się stało ale w tym momencie zauważyłam, że nie ma ze mną córki. Co więcej ... nie ma jej w zasięgu wzroku. Szła przed nami, ale zawsze to młody zasuwał i narzekał, że my się grzebiemy. Byliśmy już bardzo blisko szczytu, praktycznie pomiędzy ostatnimi drzewkami. Dziewucha musiała być już na szczycie lub tuż pod.
I wtedy rozpętało się piekło. To, że lało jak z cebra to nic. Z cukru nie jesteśmy. Zaczęło grzmieć i autentycznie walić piorunami. A my byliśmy na szczycie góry. A córka jeszcze wyżej
.
Mówię Wam, że to był drugi raz w życiu kiedy tak panicznie bałam się o własne dziecko (kiedyś młody zawieruszył się nam na plaży w Stegnie
) ... Nie wiedziałam co się z nią dzieje ... Nie mogłam podejść bo lało tak, że nic nie było widać, a w dodatku obok mnie stała druga przerażona osóbka ...
Wszystko trwało może z 15 minut (dla mnie co najmniej godzinę). Kiedy przestało walić i odrobinę mniej grzmiało natychmiast ruszyliśmy z młodym w górę. Łatwo nie było bo ciągle padało i było okropnie ślisko.
Kiedy wreszcie zobaczyłam córę całą i zdrową ... Wszyscy rodzice znają to uczucie ooooolbrzymiej ulgi
.
Widząc, że raczej nie zanosi się na szybką poprawę pogody ruszyliśmy w dół ...
Po kilku minutach pogoda postanowiła się jednak poprawić
W samym Zakopanem świeciło już słoneczko ...
A to zdjęcie przeuroczego zabytkowego domku, który sąsiadował z naszą kwaterą ... Jest tam też knajpka "Obrochtówka", którą chyba nieskutecznie próbowała ratować Magda Gessler w Kuchennych Rewolucjach ... My byliśmy tam wcześniej, ale ceny były kosmiczne i nie skorzystaliśmy
Bo nasza kwaterka wyglądała tak ...
Po obiadku zrobiło się już upalnie więc pod wpływem wyrzutów sumienia dałam się wyciągnąć dzieciakom na Krupówki do piesków i koników czyli na lody i gofry
Jutro ostatni odcinek tego wyjazdu: Trzy Korony ...