Iwona75 napisał(a):Będę szczera. Mam dosyć zimy ! Ale do tej relacji lubię zaglądać
Miło mi niezmiernie

Obiecuję duuużo słonka


Tak więc rozpoczynam wspomnienie ferii zimowych 2012r.
Skład: zestaw obowiązkowy czyli JA, Mąż, Córka i Syn

Miejsce: Meransen/Maranza w Południowym Tyrolu we Włoszech.
Po kilku latach przywiązania do Bukowiny Tatrzańskiej dałam się wreszcie przekonać na zimowy wyjazd na narty. Miejsce wybrał pan mąż - bywawszy tam wcześniej z kolegami (podobno nawet jeździli czasem

Z uwagi na pracę męża nie wyjechaliśmy jak to mamy we zwyczaju przed 5 rano tylko po 5 wieczorem. Trasa zaplanowana z noclegiem na granicy w Świecku. Chcieliśmy wypróbować świeżutką A2 ze Strykowa. Trasa faktycznie miodzio. Brak niestety knajpek jedzonkowych. Kiedy w końcu zobaczyliśmy wielką literkę M i dzieciaki zaczęły zakładać buty zażartowałam, że śmiesznie by było jakby była zamknięta. Moje słowa okazały się prorocze - restauracja była w trakcie budowy

Szukając noclegu zależało mi żeby był ze śniadaniem. No i jak najtaniej. Byle na te parę godzin głowę przyłożyć.
Padło na hotel "U Olka" w miejscowości Boczów jakieś kilkanaście km przed Świeckiem. Krótko: nie polecam. O ile śniadanie owszem, smaczne i świeże to pokoje ...


Po śniadanku ok. 10.00 wyruszyliśmy w drogę. Autostrada niemiecka - długo, porządnie i nudno ... kawałek Austrii i Włochy. Jakieś kosmiczne opłaty za króciutki kawałek

Zdjęcie zrobione w wejściu, po prawej niewidoczne wejście do łazienki ...
Apartament ma 2 dwuosobowe sypialnie i jadalniosalon z jeszcze jedną dwuosobową kanapą. Śmiało może pomieścić 6 osób.
Sypialnia "starych"...
Sypialnia dzieci ...
Widok z balkonu ...
Domek jest naprawdę pięknie położony z bezpośrednim widokiem na Alpy ...
Na parkingu przed domem ...
W domu są 3 apartamenty. Nasz był na piętrze i wchodziło się do niego po tych schodkach ...
Ogólnie kwaterka SUPER !
Następnego dnia rano wyruszamy po to po co przyjechaliśmy


Na parkingu przed stacją Gitschberg ... "Ja mam z tego szczytu zjeżdżać ? Nigdy w życiu NEVER !"
Mężowie czasami się przydają


Zaletą tych stoków oprócz ich długości i pięknie przygotowanych tras jest BRAK TŁUMÓW szczególnie jak się trafi na ich niższy sezon

Wjazd na sam szczyt to 2 gondole i 1 krzesełko. Razem tak ze 20 min. Jak przypomnę sobie Turnię w Bukowinie

Za pierwszym razem nie dałam się zawlec na sam szczyt ... Wyprowadziłam towarzystwo po drugiej gondolce

"Mamo, skończ już z tymi zdjęciami ! Jedziemy !"
No to pojechalim. Powiem tylko, że za pierwszym zakrętem wpadł na mnie jakiś Niemiaszek nieznający chyba zasad poruszania się na stoku (że Ci co wyżej nie mają pierwszeństwa




Kochani, 20 min. czystej jazdy, wyszutrowaną trasą, przez las, w pełnym słoneczku ... Tak ... To jest to !!! Po to się tu tłukłam przez cały dzień

"No mamo, wjeżdżamy na samą górę

Jak widać po cieniach jeździliśmy do samego końca czyli ok. 16.00. To jest wg mnie jedyna wada tych stoków - nie są oświetlone, czyli zmrok=koniec jazdy

Ja to się umiem ustawić - zapinanie butów: mąż, obiadek: córa
