Gorące Clearwater Beach na Florydzie,Chicago i NY 2009
Odkrycie Ameryki – popularne określenie faktu dotarcia Krzysztofa Kolumba do tego kontynentu, w 1492 roku. W rzeczywistości pierwszymi ludźmi, którzy dotarli do kontynentu amerykańskiego, byli członkowie społeczności łowieckich, przybyłych z Azji przez Beringię w czasie zlodowacenia, między 40.000 a 17.000 lat temu. Za pierwszego przedstawiciela cywilizacji europejskiej, który dotarł do Ameryki na początku XI wieku, uznaje się wikinga Leifa Erikssona.
A co to była za pora roku ... jak by się ktoś uparł, to by można do tego dojść przy pomocy wujka Google (data startu promu ), ale nie mam na to czasu ...
MRK napisał(a):Moje cudo...ściągnąłem jakiś czas temu z juesej.
No tu ładnie pojechałeś naprawdę jest ładna ale wygląd to nie wszystko ciekaw jestem jak brzmi stąd pytanie jaki masz piec i inne oprzyrządowanie i do czego jej używasz?? Na co dzień używam bez główkowego Hohnera jak Edek VH swego czasu albo gitarzysta P.Gabriela
Że ładna to wiem.... Krótkie info na Jej temat . Nie podeślę Ci próbek tego, jak u mnie chodzi, bo jeszcze takowych nie mam. Kolejna płytka będzie nagrywana jesienią. Podpinam ją do tego (fotka nie moja):
...czyli Randall RH100 z pierwszej serii, wg mnie najlepszej. Tranzystor, który brzmi prawie jak lampa, i to prawie nie robi wielkie różnicy. W gitarce jest EMG 81 i 85, więc pełen zapas mocy. Ma jedną podstawową zaletę. Świetny gryf!!!! Cholernie wygodny. To moja szósta gitara i jak do tej pory najlepsza. Przesiadłem się na nią z Signuma Gothic, a zachęta była krótka przygoda z Dean Cadillac.
Jeśli chodzi o podłogę...brak. Jakiś czas temu wywaliłem wszystko co miałem:). Stwierdziłem, że najlepsze ustawienie znajdziesz na macierzystym sprzęcie. Jakiś taki konserwatyzm. Swego czasu wszystkie "dodatki" powodowały, że gitara brzmiała jakby ją przez Commodore przepuścić. Mój pierwszy przester to było stare radio, kolejny był zrobiony przez kumpla ze szkoły w pudełku po kremie Fa, potem już był Thrash Metal od Cody, potem dorwałem Metal Zone'a i byłem wpiekłowzięty. Potem kupiłem sobie peavey'owskiego Bandytę i świat był cały mój:). Potem różne nerki i inne, ale jakoś tak to Commodore się za mną ciągnęło. Wiem, zmieniło się dużo, ale ten czas trwa...aczkolwiek się kończy. Przymierzam się do zmiany i Randalla, i przyzwyczajenia do braku podłogi. Kilka rzeczy chodzi po głowie, choć powiem szczerze, ukręciłem fajny sound na tym Randallu, ale...jakiś Engl...może Mesa...
Ale wracając...używam jej do łojenia grindu z elementami death i hc, tudzież hc z elementami grindu i death, tudzież totalnego misz maszu (i to jest najlepsza wersja...zależy kto słucha i co słyszy:)) na scenie, a w domu, na mojej peavey'owskiej 30-tce do...wszystkiego, aczkolwiek wiosło to bardziej stworzone jest do konkretnego łojenia niż do pitolenia:).
ps. ciekawostka! Dean wypuścił identyczną serię, ale...elektroakustyków. Jadąc teraz za ocean myślałem, czy aby sobie nie sprawić, ale...czas nie był moim sprzymierzeńcem:).