niebo jest szare, szaro granatowe...źle...ciśniemy ostro pod górę, wiem, przy zbliżającej się burzy to niezbyt mądre, ale praktycznie cały szlak znajduje się w dość gęstym lesie, a to już w czasie burzy jest dość bezpieczne
wiemy jedno...sucho nie wrócimy na pewno...na razie się jednak nie poddajemy i próbujemy wyprzedzić przeznaczenie
kilkadziesiąt minut przed schroniskiem Sowa, w którym nie planowaliśmy się zatrzymywać dopada nas nasz prześladowca...kilka razy piorun uderza kilkadziesiąt metrów od szlaku, wydeptane ścieżki zaczynają spływać w dół niczym potoki...i tak już jesteśmy mokrzy, więc do Sowy się nie spieszymy...
ogarniamy się w wiatrołapie schroniska, gospodyni ratuje nas ręcznikiem papierowym, którym się wycieramy, zdejmujemy mokre koszulki, z plecaków wyciągamy suche
odpinam nogawki od spodni...od teraz na krótko...wchodzimy, sala pełna, z głośników Stare Dobre Małżeństwo, na kranach czeskie piwa...zostajemy na dwa lub trzy...przestaje padać, ruszamy znowu w dół z nadzieją, że tym razem już dotrzemy do domu...
szlak dosłownie płynie
na wysokości schroniska Orzeł, przyjmujemy na klatę trzeci atak deszczu...ale nie idziemy na łatwiznę i ciśniemy dalej...kilkaset metrów dalej jest moja ukochana Szyprówka, a 150 gatunków piwa w karcie kusi bardziej, niż deszcz pada
wiedza obsługi na temat piwa, jego podawania, temperatur, stylów, szkła i całej reszty jest powalająca...szacun ogromny
szwagier bierze ciemnego pszeniczniaka, a ja tradycyjnie wykupuję receptę od doctora
moje ulubione kolory...górski i piwny
dwie recepty później decydujemy się opuścić gościnne progi Szyprówki...
gdzieś daleko w dole widać już naszą chatkę na kurzej nóżce
woda nadal szaleje...tym razem okiełznanaNARESZCIE W DOMU
znowu góry dymią, znów napoił je deszcz...po naszym powrocie nieśmiało zaczęło przebijać się słońce...to nasz ostatni wieczór, towarzystwo głodne...przebieramy się w suche ciuchy i dajemy ostro pod górę...wracamy do Szyprówki, odkrywać tajemnice kuchni, uszczuplać zapasy piwa i podziwiać zachód słońca...ale o tym już w następnym odcinku
CDN