mysza73 napisał(a):Potter napisał(a):Będzie blisko 400 km ...
No, ale jak ktoś ma takie wygodne buty .
Ojjjj tam ,
do roboty się lepiej weż .
...czyżby myszka jakieś Dolomiciki
mervik napisał(a):mysza73 napisał(a):Potter napisał(a):Będzie blisko 400 km ...
No, ale jak ktoś ma takie wygodne buty .
Ojjjj tam ,
do roboty się lepiej weż .
...czyżby myszka jakieś Dolomiciki
mysza73 napisał(a):tony montana napisał(a):A co jedziesz do RZYMU?
Blisko, blisko .
Potter napisał(a):Będzie blisko 400 km ...
No, ale jak ktoś ma takie wygodne buty .
tony montana napisał(a):....Z samej Cortiny, któa okazała się zwykłym miasteczkiem, coś a la Szklarska....
FUX napisał(a):Teraz się nie dziwię, że wołowina włoska jest taka zacna.
Te „krówki" mają łopatki lepiej umięśnione niż polskie byki zady.
No ale te sobie spacerują a u nas wiszą na łańcuchach.
mervik napisał(a):tony montana napisał(a):Innym słowem - szczęśliwe krówki.... do czasu...
...lepsze to.... niż całe życie na łańcuchu
Mikeee napisał(a):Hej Scarface,
Kojarzę te rejony tylko zimową porą. Mieszkałem w Caprile koło Alleghe - dobrze wspominam to fajne miasteczko z zamarzniętym Lago di Alleghe i szusami na Civetcie. W Cortinie nie byłem, ale właśnie ze względu na snobizm tego miejsca nigdy mnie tam nie ciągnęło. Cortina to chyba takie szwajcarskie Davos, francuskie Courchevel, czy austriackie Lech - zimowy spęd bogatych.
Twoja relacja i Wojtka skalne twierdze zdecydowanie zachęcają mnie do odwiedzenia Dolomitów w lecie,
pozdrawiam,
M