Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Georgia on my mind

W Gruzji znajduje się najgłębsza jaskinia na świecie. Jaskinia Wieriowkina w Górach Gagryjskich ma głębokość 2212 metrów. W tym państwie znajduje się także druga najgłębsza jaskinia na świecie – Jaskinia Krubera. Na terenie Gruzji znajduje się aż 786 lodowców. Gruzja uznawana jest za najstarszy region winiarski świata: winorośl na tych terenach uprawiano już 9 tysięcy lat temu. Najważniejsze tutejsze szczepy winogron to Rkatsiteli i Saperavi.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 11.06.2014 12:47

kulka53 napisał(a):
RobCRO napisał(a):Kulki, dwa tygodnie to myślę, że mało...

Aglaia napisał(a):Te dwa tygodnie, które byliśmy i to co widzieliśmy wydaje mi się planem minimum.

OK, czyli jakby co, miesiąc (dojazd + pobyt) wystarczy.

A może wiecie coś na temat możliwości przekraczania granicy gruzińsko-armeńskiej i armeńskich realiów?
Jezioro Sewan wygląda ciekawie...

W ogóle muszę chyba trochę więcej się zorientować w temacie :roll:



Miesiąc powinien styknąć.

Z przekraczaniem granicy nie ma problemu. Infrastruktura drogowa podobno trochę lepsza niż w Gruzji. Jak odpieluchuję juniora to się wybiorę (czyli nie wcześniej niż wakacje 2015). Wtedy może napiszę coś więcej :-) .
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 12.06.2014 12:06

Kolejny dzień to wreszcie leniwy błogostan. Plaża, plaża, plaża.
Plaża w Gonio nie jest zła. Co prawda kamienista ale dość duża i pusta (przynajmniej w czerwcu). Morze nieco zimne ale ja i tak nie lubię się taplać więc mi nie przeszkadzało.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wieczorem podjechaliśmy pod turecką granicę (chcieliśmy nawet pójść na spacer na drugą stronę ale konieczność wydania na tę przyjemność po 20 dolarów na głowę za wizę skutecznie ostudziła nasz zapał więc na Turcje popatrzyliśmy przez obiektyw aparatu).

Obrazek

Obejrzeliśmy miejscową twierdzę (generalnie nic ciekawego – trochę murów a w środku trawa)

Obrazek

Obrazek

Po czym pojechaliśmy do Batumi.

Najpierw spacer:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem kolacja z Panem Prezydentem (już byłym)

Obrazek

I zrobiliśmy tour Batumi by night.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Batumi zrobiło na nas jak najgorsze wrażenie. Bardzo niespójne połączenie tradycji z ultranowoczesnością. Dobrze że nie zaplanowaliśmy tutaj dłuższego pobytu.
CDN
gosiak.k
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 240
Dołączył(a): 08.03.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) gosiak.k » 12.06.2014 15:43

Bardzo fajnie się czyta (i ogląda) Twoją relację:) Może kiedyś uda mi się tam dotrzeć...
O Oazie w Udabno czytałam ostatnio spory artykuł na jakimś potrtalu... Bardzo mnie zaciekawiło to miejsce i ludzie, którzy tam zamieszkali:) Artykuł sugerował, że właśnie dzięki tym Polakom wielu mieszkańcom udało się częściowo wyrwać z marazmu - goszczą u siebie turystów, oferując im noclegi i wyżywienie. Ciekawe czy faktycznie to tak wygląda...?
pozdrawiam serdecznie i czekam na dalszy ciąg:)
Gośka
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 12.06.2014 20:01

gosiak.k napisał(a):Bardzo fajnie się czyta (i ogląda) Twoją relację:) Może kiedyś uda mi się tam dotrzeć...
O Oazie w Udabno czytałam ostatnio spory artykuł na jakimś potrtalu... Bardzo mnie zaciekawiło to miejsce i ludzie, którzy tam zamieszkali:) Artykuł sugerował, że właśnie dzięki tym Polakom wielu mieszkańcom udało się częściowo wyrwać z marazmu - goszczą u siebie turystów, oferując im noclegi i wyżywienie. Ciekawe czy faktycznie to tak wygląda...?
pozdrawiam serdecznie i czekam na dalszy ciąg:)
Gośka


O Oazie ostatnio czytałam na onecie więc może czytałyśmy to samo. Z tego co pamiętam miejsce ruszyło na początku czerwca zeszłego roku, my byliśmy w drugiej połowie czerwca i wtedy było to jedyne miejsce w okolicy gdzie można było się przespać i coś zjeść (a przede wszystkim napić :-) ). Może teraz jest trochę lepiej. Udabno i okolice na pewno ma moc niewykorzystanego potencjału w zakresie usług dla turystów. Ludzi jeździ tam mnóstwo a infrastruktury (nawet bardzo prowizorycznej) prawie zero. Fajnie gdyby coś się w tym zakresie ruszyło. I z pożytkiem dla lokalsów byłoby to na pewno - miejscowość na środku stepu - tam naprawdę raczej nie ma z czego żyć poza turystyką.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 13.06.2014 11:47

Następny dzień też nie był intensywny. Najpierw krótki wypad do Batumi po drobne zakupy. Batumi w ciągu dnia wcale nie zrobiło na nas lepszego wrażenia niż w nocy. Owszem główne uliczki na starym mieście zadbane:

Obrazek

Obrazek

Ale wystarczy odwrócić wzrok i już nie jest tak fajnie:

Obrazek

Dlatego czym prędzej zmykamy do ogrodu botanicznego. Ogród czasy świetności ma już podobno za sobą. Nie zmienia to jednak faktu, że jest przepięknie położony a spacer jest naprawdę miły. Więcej nie ma chyba co pisać to trzeba zobaczyć:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po wizycie w ogrodzie wsiadamy w samochód i jedziemy dalej. Cel – Mestia w Swanetii czyli odkrywamy Wysoki Kaukaz. Droga początkowo jedzie wzdłuż wybrzeża, potem odbija kawałek w głąb lądu aby wreszcie wjechać w góry. Widoki przednie –znów wracamy do Gruzji o jakiej marzyliśmy

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niestety im wyżej tym bardziej pada. Nie wróży to dobrze naszym planom na najbliższe dni :( ale nie martwimy się na zapas. Dojeżdżamy do Mestii znajdujemy kwaterę – pierwszy raz możemy porozumieć się z gospodarzem bez problemu po angielsku :D - duży komfort. Chwilę rozmawiamy o okolicy i o tym co chcemy robić. Pytamy przede wszystkim o drogę Ushguli-Lentheki - marzy nam się zrobienie tzw. pętli swaneckiej. Pani gospodyni jest sceptyczna twierdzi, że dobry kierowca i dobre auto dadzą radę. Kierowcy jesteśmy pewni, auta – nie za zbytnio ;-) . Dodatkowo dopiero tydzień temu stopniał śnieg wysoko w górach i ostatnio padało – może być ciężko. Musimy się przespać z decyzją. Optymalnie byłoby przyłączyć się do jakieś ekipy, która pojedzie drugim wozem. Na dwa auta czulibyśmy się pewniej. Niestety u naszych gospodarzy jesteśmy jedyni zmotoryzowani (nie licząc brytyjskiego motocyklisty ale ten się na wyprawę raczej nie pisze). Może ktoś jutro przyjedzie, może znajdziemy kogoś na mieście …. . Idziemy się przejść i najeść.

Wieczorna Mestia zrobiła na nas bardzo miłe wrażenie.

Obrazek

Obrazek

Z opinii innych wiem, że ludziom często się nie podoba, że niby sztuczna i na pokaz i jeszcze kilka lat temu zanim wybudowali asfaltową szosę z Zugdidi (wcześniej był klimat jak na drodze do Shatili) było fajniej. No może było – tylko wtedy Swanowie właściwie nie uznawali władzy w Tbilisi, teren nie uchodził za bezpieczny i odwiedzało go raptem kilkuset turystów rocznie (i to pewnie bliżej 100 niż 900). Za Saakaszwilego teren został mocno doinwestowany, wybudowano nowe drogi, wzmocniono policję – w konsekwencji rozwinął się ruch turystyczny, odnowiono budynki. Nam się podobało – nie jest to może taki koniec świata jak Shatili ale wystarczy odejść kawałek od głównej szosy i dalej żeby przejść trzeba się nieźle nagimnastykować między krowimi plackami – więc i dla wielbicieli tej „autentyczności” też się coś niecoś znajdzie.

CDN
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 16.06.2014 11:03

Rano budzi nas fantastyczne słońce. Niebo błękitne, ani jednej chmurki. Idziemy na śniadanie. Niestety w międzyczasie nie pojawiła się żadna zmotoryzowana ekipa, którą można by namówić na pętlę Swanecką :( . Cóż w takim razie jedziemy dzisiaj do Ushguli i wracamy do Mestii, pętlę zostawiając na Świętej Dygdy. Przy okazji zabieramy nocujących na naszej kwaterze Polaków więc tym razem ekipa jest nieco większa. Przed wyjazdem tniemy ostatniego klapka na uszczelki i ruszamy w trasę. Pogoda piękna, widoki fantastyczne.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Droga może w trochę gorszym stanie niż ta do Shatili ale chyba za to mniej eksponowana na przepaści więc czujemy się trochę bardziej komfortowo. Dodatkowo droga jest zdecydowanie bardziej uczęszczana. Po drodze wyprzedził nas policyjny pick-up. Za nami jedzie chyba 7 Miśków Delica z japońską wycieczką. Raczej tutaj nie zginiemy. Wszystko pięknie, ładnie ale jakieś 6 km od celu spotykamy to:

Obrazek

Że też musiał się rozkraczyć na podjeździe na najwęższym kawałku drogi. Podchodzimy, pytamy co się dzieje. Okazuje się, że Panu popsuł się wał. O … to chyba trochę potrwa jak go będą holować. Don’t worry, don’t worry, z góry już ktoś jedzie z częściami. !@$#%^&*() ? Będą go tu naprawiać? Już mamy ochotę porzucić auto i udać się do celu pieszo. Aż tu nagle, zza zakrętu jedzie jakaś ciężarówka – ale jak jedzie – po górskiej drodze, na chyba najbardziej krętym jej fragmencie, z którym mieliśmy do czynienia koleś jedzie … tyłem. Nikt go nie naprowadza, nic mu nie podpowiada a on na luzaku – zimny łokieć, papieros w gębie i jedzie . Może gruzińscy kierowcy to wariaci ale to jak dla mnie było mistrzostwo świata. Podpięli popsutego na sztywny hol, ruszyliśmy. Popsutego podholowali kawałek do miejsca gdzie było szerzej, zostawiali tam z częściami a reszta pojechała dalej. Auto chyba naprawili bo wyjeżdżając z Ushguli widzieliśmy tak wtacza się do wioski o własnych siłach.

Ushguli to już kompletny koniec świata.

Trochę domów:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wieże

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zwierzaki

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wspaniały widok na Skharę (której akurat nie zobaczyliśmy po trochę się zachmurzyło) i inne okoliczne szczyty:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I specyficzny kibelek

Obrazek

Szkoda wracać ale jednak trzeba. Trochę żałujemy, że nie pojedziemy dalej ale rozsądek znów wygrywa z sercem.

CDN
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 16.06.2014 11:24

Te wieżowe wioski trochę jak gruzińskie San Gimignana :wink:

Naprawdę ładnie... jak to w górach.
Ushguli, całe jego otoczenie i te chmury, przypomniało mi zeszłoroczne Castelluccio :roll:
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 16.06.2014 13:15

Aglaia napisał(a):I specyficzny kibelek


Fakt... :lol:
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 16.06.2014 20:29

Vjetar napisał(a):
Aglaia napisał(a):I specyficzny kibelek


Fakt... :lol:


Jak szukaliśmy kwater Gruzini często podkreślali, że mają fresh & hot water. Ta może nie była very hot ale za to fresh na pewno ;-) .
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 17.06.2014 11:12

Kolejny dzień zamierzamy przeznaczyć na spacer po górach. Z Mestii jest sporo fajnych szlaków dostępnych bez specjalnego sprzętu czy przygotowania wspinaczkowego. My decydujemy się na wycieczkę do czoła lodowca Czalaadi.

Najpierw musimy wydostać się z miasteczka. Droga nieco nużąca, jedyną atrakcją jest lokalne lotnisko (zanim wybudowano drogę, zimą do Mestii można się było dostać właściwie tylko samolotem).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem idziemy dolinką wzdłuż strumienia, odsłaniają się coraz fajniejsze widoki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przechodzimy przez mostek (niezłe przeżycie) i tu dopiero zaczyna się robić fajnie. Do tego miejsca bez większej straty mogliśmy właściwie dojechać autem – szkoda, że nie wiedzieliśmy.

Obrazek

Wąską ścieżką idziemy najpierw przez las, a potem wychodzimy na otwarty teren, zbliżając się coraz bardziej do celu. Jest niesamowicie bo oprócz nas nikogo tu nie ma. Cisza, spokój, słychać tylko szum wody… Odpoczywamy, robimy fotki i wracamy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

CDN
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 18.06.2014 10:59

Kolejny dzień jest praktycznie w całości przeznaczony na drogę. Ponieważ nasza wycieczka zbliża się ku końcowi jedziemy tam dokąd przylecieliśmy i skąd odlecimy czyli do Kutaisi. Droga dłuży się niemiłosiernie, jest koszmarnie gorąco. Po drodze zjeżdżamy jeszcze w kierunku zapory na rzece Inguri. Jest ogromna. Rzeczywiście robi kolosalne wrażenie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dalej do Kutaisi nie będzie już absolutnie nic ciekawego.
W mieście bez problemu znajdujemy fajną kwaterę. Córka gospodarzy perfekcyjnie włada angielskim więc i tu nie czujemy dyskomfortu komunikacyjnego. Coś na koniec w tym zakresie mamy szczęście.
Po krótkim odpoczynku idziemy zwiedzić katedrę Bagrati i przejść się po mieście.
Katedra ładna ale co za idiota zgodził się żeby w ramach renowacji dobudować tę dziwną wieżę po lewej stronie od wejścia?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Miasto takie sobie. Nie robi na nas najlepszego wrażenia. Jest brudne i zatłoczone. Czasy świetności ma już za sobą (albo dopiero przed sobą bo do Kutaisi przeniesiona na przykład siedzibę gruzińskiego parlamentu).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wieczorem jeszcze sprawdzamy jak prezentuje się katedra po zmroku:

Obrazek
CDN
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 19.06.2014 11:45

Dziś już ostatni dzień naszej wyprawy. Zwiedzamy okolice Kutaisi. Na pierwszy ogień klasztory Mocameta i Gelati. To akurat te nieliczne kościoły w Gruzji, które czymś różnią się od pozostałych. Mają ładne kolorowe freski. Co prawda do malowanych klasztorów Bukowiny sporo im brakuje ale przynajmniej jest to jakaś odmiana po wcześniejszych surowych i praktycznie pustych wnętrzach.

Najpierw Mocameta.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem Gelati.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po zwiedzeniu klasztorów chcemy jeszcze podjechać do Jaskini Prometeusza w Kumistawi. Przejazd przez Kutaisi kosztuje nas sporo nerwów. Oznaczenia równie fatalne jak w Tbilisi. Oczywiście musimy się zgubić i w efekcie do Kumistawi jedziemy nieco okrężną drogą. Słońce przypieka naprawdę mocno co niestety dość boleśnie odczuwa chłodnica w naszym aucie. Po prostu zaczyna się gotować. Do celu niedaleko, zatrzymujemy się na jakimś ryneczku w cieniu drzew. Sytuacja nie wygląda dobrze bo chyba zaliczyliśmy też mały wyciek :? . Jako totalni laicy w kwestii dłubania w aucie postanawiamy pomyśleć o tym później i do jaskiń docieramy taksówką :D .

Jaskinie wśród turystów wzbudzają dość skrajne emocje jedni twierdzą, że super, inni że odpustowo i beznadzieja. Nad kwestią doboru kolorów podświetlenia można dyskutować. Nam się generalnie podobało. Nie jesteśmy wielkimi fanami tego typu miejsc ale temu w Kumistawi dajemy dużego plusa.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracamy do auta. Chłodnica ma już normalną temperaturę. Wypadałoby chyba coś zrobić z wyciekiem ale nie mamy pojęcia co więc po prostu dolewamy wody co by nieco ubytek płynu zneutralizować i wracamy do Kutaisi.

To już ostatni punkt programu. Pozostaje pakowanie plecaków. Następnego dnia djazd na lotnisko na szczęście obył się bez większych przygód (temperatura płynu w chłodnicy nie nastrajała optymistycznie ale jakoś udało się dojechać zanim się totalnie zagotowała. Zapakowaliśmy się do wizira i wróciliśmy do Wawy.

The end
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11423
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 19.06.2014 11:56

widziałem już niejedną relację (nie z Cropli) i filmy "wieży"
to miejsce wraz z otoczeniem jest fantastyczne za każdym razem, gdy się ogląda... a co dopiero na żywo
Paulka
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 497
Dołączył(a): 16.07.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Paulka » 20.06.2014 12:39

Szkoda, że już the end. Super wyprawa.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 23.06.2014 11:41

Wszystko co dobre szybko się kończy. Nasza podróż a tym samym i relacja również. Dziękuję wszystkim za uwagę i miłe komentarze. I zapraszam do Gruzji i to jak najszybciej – zanim się zupełnie nie ucywilizuje i nie stanie drugą Chorwacją czy Francją.

:papa: .
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Gruzja - საქართველო

cron
Georgia on my mind - strona 5
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone