Gdzie zapach lawendy, szum fal i smak białego wina – Povlja

napisał(a) **ELIMAR** » 28.05.2013 15:47

c.d. 24 czerwca 2012

Jako że, że wiatr hula po naszej lodówce i tylko widać w niej światełko wyruszamy w Sutivanie do marketu po zakupy.

Odwiedzamy też stare zakątki i podziwiamy zmiany, które zaszły tu przez rok.

Zmęczeni zasiadamy w konobie nad kufelkiem Ožujsko i cieszymy się słońcem i wspaniałymi widokami.

Od morza powiewa coraz mocniej. Czyżby to dziś nadeszła zmiana pogody?

napisał(a) **ELIMAR** » 28.05.2013 15:56

c.d. 24 czerwca 2012

Ruszamy dalej. W drodze do domu nie możemy się oprzeć i wdepnąć do Hacjendy.
Tym razem zajadamy się zupą bračką – to taki rodzaj naszej kremowej pomidorowej ze świeżych pomidorów z maleńkimi kluseczkami. PYCHOTA

Na drugie świeżo grillowana jagnięcina. Smaczna nie powiem, ale z racji specyficznego smaku nie będzie to naszym ulubionym daniem.
Posiłek dopełnia schłodzona lemoniada a na deser obowiązkowo prošek

.
Rachunek jak zwykle nie mały, ale … tym razem osłodzony orahovicą.

napisał(a) **ELIMAR** » 28.05.2013 16:00

c.d. 24 czerwca 2012

Rozleniwieni postanawiamy wracać do Povlji.
Ale co tam postanowienia? Po drodze skręcamy do Selcy.
W popołudniowym upale snujemy się pogrążonym w sjeście miasteczku.
Chwilami mamy wrażenie, że jesteśmy tu sami uciekający przed coraz bardziej wzmagającym się wiatrem.

napisał(a) **ELIMAR** » 28.05.2013 16:03

c.d. 24 czerwca 2012

Docieramy wreszcie do domu, by odpocząć przed wieczornymi atrakcjami.

Dziś Sveti Ivan. Święto patrona Povlji. Wieczorem z kościoła wyrusza barwna procesja i przemierza przez miasteczko. Jest gwarnie, wesoło, kolorowo.
Mieszkańcy odświętnie ubrani tłumnie ruszyli do Konob, albo zachęcają turystów do skosztowania miejscowych specjałów: gotowanej w olbrzymich garach jagnięciny serwowanej wprost z pod pokrywki, oraz domowego miejscowego wina prosto z beczek.
Udało nam się znaleźć miejsce w Konobie u Maria i przy szklaneczce wina posłuchać opowieści o dziejach i tradycjach Povlji, oraz wpleść się w radosny podekscytowany gwar mieszkańców i poświętować wraz z nimi.
Wszędzie gra muzyka a wieczorne niebo rozświetlają fajerwerki.

W przyszłym roku też będziemy świętować

napisał(a) **Rafał78** » 29.05.2013 08:26

Zapach lawędy przyciąga mnie tutaj

Czekam na więcej

Pozdrawiam

napisał(a) **arabesqa74** » 29.05.2013 08:38

Spóźniona, ale jestem!
Zwłaszcza, że w tym roku kierunek Povlja :papa:

napisał(a) **ELIMAR** » 29.05.2013 14:16

arabesqa74 napisał(a):Spóźniona, ale jestem!
Zwłaszcza, że w tym roku kierunek Povlja

Kto wie, może się sptkamy?

W każdym razie będziemy czekać na Twoją relację.

Pozdrawiam i do zobaczenia :papa:

napisał(a) **ELIMAR** » 29.05.2013 14:22

25 czerwca 2012

Dziś totalne lenistwo

Słodkie nic nie robienie, taplanie się w cieplutkim morzu i wylegiwanie na nagrzanej słońcem plaży.
Pogoda sprzyja, bo wzmagając się wiatr ochładza nagrzane ciała. Nawet się nie spostrzegamy jak nasza skóra robi się czerwona.
Wracamy na nasz taras i smarujemy poparzoną skórę.

Wieczór spędzamy przy lampce graševiny i pysznej pieczonej na żaru białej rybie, którą poczęstowali nas nasi gospodarze.

W pewnym momencie nastała zupełna cisza. Przestało wiać? Dziwne?
Nasza radość nie trwała dłużej niż pół godziny

Tym razem jak się wicher rozszalał to wiał ze zdwojoną siłą.
Gospodarze mówią, że to BURA i potrwa kilka dni.

napisał(a) **Czesiek63** » 29.05.2013 16:45

ELIMAR napisał(a):c.d. 24 czerwca 2012

Jako że, że wiatr hula po naszej lodówce i tylko widać w niej światełko wyruszamy w Sutivanie do marketu po zakupy.

Odwiedzamy też stare zakątki i podziwiamy zmiany, które zaszły tu przez rok.

Zmęczeni zasiadamy w konobie nad kufelkiem Ožujsko i cieszymy się słońcem i wspaniałymi widokami.

Od morza powiewa coraz mocniej. Czyżby to dziś nadeszła zmiana pogody?

Dziekuje bardzo lepiej na duszy hehe mój Sutivan

napisał(a) **ELIMAR** » 30.05.2013 11:41

26 czerwca 2012

Na dziś zaplanowaliśmy wypad do Splitu, ale z powodu silnie wiejącego wiatru musieliśmy zrezygnować z wątpliwej przyjemności kołysania promu

.

Wieje mocno i zaczyna się robić chłodno, choć słońce nie przestaje świecić.
Idziemy na spacer popatrzeć na wzburzony Jadran. Jakże zmienia się kolor wzburzonego morza?
Teraz to raj dla surferów.

napisał(a) **ELIMAR** » 30.05.2013 12:01

c.d. 26 czerwca 2012

Zimno tak spacerować w tym wietrze, wiec zaopatrzeni w ciepłe ubranka ruszamy popołudniowa pora do Supetaru.
Jakie jest nasze zdziwienie, gdy dojeżdżamy na miejsce? Po wietrze nie ma śladu, a z nieba leje się żar.
Spacerujemy po mieście, w poszukiwaniu pamiątek pobytu na wyspie, którymi obdarujemy rodzinie i przyjaciół. Zmęczeni i obkupieni we wszelkiego rodzaju, paczuszki z lawenda, magnesiki na lodówkę i inne souveniry zasiadamy w jednej z portowych kononb by odpocząć i zjeść obiad.

napisał(a) **ELIMAR** » 30.05.2013 12:21

c.d. 26 czerwca 2012

Wzmocnieni posiłkiem ruszamy w powrotna drogę zahaczając o Zatokę Lovrecina i Pučišće.
Zatoka ładna, ale nas nie zachwyca

.
Zejście do plaży czarnym błotnistym podłożem, ostro kamienista i zaparkowane wśród drzew samochody.

napisał(a) **ELIMAR** » 30.05.2013 12:29

c.d. 26 czerwca 2012

Popatrzyliśmy i uciekamy do Pučišće.
Byliśmy tu w ubiegłym roku zwiedzając miasto wiec tym razem tylko mały spacerek i wracamy do Povlji.

napisał(a) **ELIMAR** » 30.05.2013 12:34

c.d. 26 czerwca 2012

Znowu zaczyna wiać!!!

Kończymy kolejny wycieczkowy dzień, który nieuchronnie przybliża nas do końca wakacji

Tym razem składamy nasz parasol na tarasie by przespać spokojnie noc.

Zobaczymy, co przyniesie poranek ?

napisał(a) **ELIMAR** » 30.05.2013 14:02

27 czerwca 2012

Poranek niestety nadal wietrzny, ale zdecydowanie ciepły

Drogą przy zatoce po drugiej stronie miasteczka ruszamy w nieznane.
Wspinamy się pod górę wśród wspaniałej roślinności, zapachu ziół, brzęczenia cykad i trzepotu skrzydeł owadów.
Jest cudne cicho, spokojnie i trochę straszno. Maszerujemy sami i tak naprawdę nie bardzo wiemy, dokąd nas droga doprowadzi.
Po jakimś czasie odpadam. Mój mąż rusza dalej i dociera do kolejnej zatoki. Muszę wierzyć na słowo, że ładnej

Leniwym krokiem kieruję się w drogę powrotna do Povlji zbierając po drodze zioła.
Zdecydowanie króluje tu rozmaryn i szałwia.
Mam już całe naręcze

.

W domowym zaciszu wiążę zioła w pęczki i za radą naszej gospodyni Ivany wieszam do suszenia w przewiewne i zacienione miejsce.