No widzisz.
I tym się właśnie różnimy.
Masz matematyczne podejście do sprawy a ja podchodzę do tego tematu praktycznie.
I taki był przewodni wątek mojego wpisu gdzie napisałem, że podwójna wymiana jest dla mnie bezsensem a nie nieopłacalna.
Ty się zaś bawisz w podwójną wymianę płacąc, może i małą, nie przeliczałem tego i nie zamierzam, ale jednak podwójną marżę/prowizję. Jaka aby ona nie była. I skrupulatnie liczysz chorwacki kurs bankowy, który to wg. Ciebie, ponoć jest korzystniejszy od kantorowego przy wymianie, jak piszesz, euro na kuny. Następnie szukasz banku w którym ten kurs stosują.
Natomiast ja wymieniam w Polsce parę złotych na euro i kuny, tak aby mieć na drobne wydatki w drodze i coby po tejże drodze bankomatów nie szukać oraz aby mieć na opłacenie apartamentu, i nie bawię się w takie przeliczenia co by było bardziej opłacalne i gdzie, czy to w kantorze czy to w banku, tylko biorę złotówki i wymieniam je w Chorwacji, w pierwszym lepszym kantorze, banku czy innej placówce, na kuny po kursie, jak się orientuję, mniej więcej zbliżonym do stosowanego u nas.
Bynajmniej nie szukam tu jakichkolwiek oszczędności, rzędu 5 czy 6 groszy na kunie gdyż uważam to za kompletny bezsens a aktualne kursy bankowe czy kantorowe interesują mnie tyle co zeszłoroczny śnieg.
Prosto i jak do tej pory skutecznie bo, jak na razie, nigdy nie miałem z tym żadnych problemów.
A tak na marginesie, to kiedyś mnie znajomi ostrzegali: "...Nie płać kartą bo jak doliczysz do tego prowizję banku to będziesz stratny...".
Więc sobie, po kolejnym przyjeździe z Chorwacji, dokładniej podliczyłem ile ta "strata" wynosi.
Wyszło mi, iż po: przewalutowaniu, doliczeniu prowizji itp. wyszło mi, że do każdej kuny dopłacam około 1 lub 2 grosze.
Więc dałem sobie siana i płacę dalej kartą ale nie muszę, najpierw przeliczać kursy, kupować euro a potem szukać banków coby je na kuny powymieniać, tylko biorę złotówki i wymieniam gdzie popadnie i bez najmniejszych problemów.
Prosto i skutecznie, chociaż może, z matematycznego punktu widzenia, jestem po takim pobycie o parę złotych więcej do tyłu.
Ale jednak podwójnej marży/prowizji nie płacę. A i luz głowy, wolnej na wakacjach od matematycznych przeliczeń, rzecz bezcenna.
A tak dla jasności. Nie oceniam czy to złe czy dobre tak samo jak nie oceniam ludzi stosujących inne metody niż ja. Lecz uważam to za bezsensowne gdyż w końcu jadę na wakacje.
I tyle.