napisał(a) kd » 04.06.2021 09:27
Dzień trzeci. Dziś ma być łatwo . Nogi zmęczone . Ja mam nadzieję na popołudniowe plażowanie.
Plan - Roverreto- po płaskim za wyjątkiem podjazdu pod Nago. Na odcinki 1800m trzeba pokonać 166m w pionie .
Jedziemy. Po drodze mijamy młoda kobietę - ciągnie przyczepkę z dwójką dzieci obok córka na rowerze. Jak ona da radę to ja nie?
Zdyszana dojeżdżam do Nago , chwila przerwy na picie, dosmrowanie kremami z filtrem . Mijają nas bez zatrzymywania. Ma dziewczyna moc w sobie. Ta przyczepka musi sporo ważyć.
Wjeżdżamy w Nago - tak żeby pozwiedzać na rowerze. Mijamy i znowu ją widzimy. Stwierdzamy, że pojedziemy za nią - ona pewnie jedzie w fajne miejsce. Droga cały czas pnie się pod górę. Zatrzymujemy się na zdjęcia to i nasza przewodnik ucieka - ona zupełnie tego nie potrzebuje. Jesteśmy coraz wyżej w końcu tablica że wjeżdżamy do rezerwatu Monte Baldo.
Cały czas po górę. Trasa ma średnie nachylenia 10 %, czasami 15%- muszę przystawać. Doganiam dziewczynę . W sumie ona pierwsza daje za wygraną , potem ja stwierdzam, że już więcej nie dam rady. Mój mąż ściga się z elektrykami. Jedzie na 870m npm (startowaliśmy z 63m npm)
Zjazd to już sama przyjemność.Po drodze mijamy zarośnięte jezioro Lago di Loppio.
Dojeżdżamy do Mori i wracamy.
Pokonuje mnie upał i zmęczenie - urlop mnie tak zmęczył , że chcę wracać do domu