Dzień 7 - 05.05.2016
Wstajemy rano, pakujemy klamoty do samochodu ( przypominam, że mamy sporą donicę więcej więc łatwe to wcale to nie było ), ogarniamy nasze apartamenty i punkt o 10:00 oddajemy klucze w tej fajnej recepcji gdzie bez problemów odzyskujemy kaucję. Parkujemy jeszcze w naszym miasteczku - idziemy na ostatni krótki spacer oraz kupujemy jakieś ozdobne makarony z nad Gardy
Bardzo się nie śpieszymy gdyż kolejny nocleg mamy dopiero od godziny 16:00.
Przyszedł czas na pożegnanie z Jeziorem Garda, ostatni rzut oka na wodę z punktu widokowego koło jakiejś restauracji ( niestety nazwy nie pamiętam)
Dojeżdżamy do autostrady i tą też kierujemy się na północ. Zjeżdżamy zjazdem na Trydent. Samochód parkujemy niedaleko dworca w Tyrolu i ruszamy na spacer. Pierwsze co nam się rzuca w oczy to głównie afroamerykanie wędrujący w różnych kierunkach. Najpierw idziemy na plac, który aktualnie był w remoncie więc szybkie fotki Dantego i idziemy dalej
mijamy pomnik włoskiej rodziny
Czas zaczął nam się już troszkę kurczyć więc ruszamy na plac Duomo, na którym panuje lekkie zamieszanie po kończącym się właśnie targu.
Na wieży po pożarze nie widać już śladów ( w sumie to o pożarze wierzy, który miał miejsce rok wcześniej dowiedziałam się dopiero po powrocie z relacji Michała (kmichal).
Tak zaliczyliśmy dość pobieżnie spacer po Tyrolu. Czas jechać dalej
bo dobre rzeczy już na nas czekały