Plażowanie w Corralejo nie wypaliło więc jedziemy do El Cotillo.Ale zanim tam dotarliśmy to odwiedziliśmy po drodze miejscowość La Olivia
To najstarsza miejscowość w tej okolicy,znaczenie uzyskała kiedy w 1711 utworzono tu parafię a później przeniesiono do niej siedzibę władz wojskowych z Betancurii.
.
.
Kościół Matki Boskiej gromnicznej z XVII w.Dzwonnica służyła również jako strażnica obronna.
.
.
.
.
.
Niedaleko na południu miasta znajduje się najsłynniejszy zabytek w regionie czyli Dom Pułkowników.
Dom stoi na rozległym pustkowiu ale wyróżnia się harmonią i dobrym zagospodarowaniem przestrzeni.Dwupiętrowa budowla przypomina twierdzę.
.
.
.
.
.
W bliskim otoczeniu Domu znajdują sie ruiny stajni i budowli gospodarczych.
.
.
.
Oczywiście trzeba zaglądnąć do środka
.
.
Na suficie zostały jeszcze resztki zdobień
.
.
Jest nawet stryczek
Gdyby ktoś chciał skorzystać...
.
.
.
.
Wulkan Malpas de la Arena jest stąd dobrze widoczny.
.
.
.
.
Przy budynkach spotykamy sporą ilość wiewiórek berberyjskich,które sprawiają wrażenie oswojonych.Ktoś w latach 60-tych wypuścił kilka sztuk i teraz są plagą na wyspie.
Wobec braku naturalnych wrogów jest ich podobno ponad 200 000 sztuk i są uważane za szkodniki niszczące wszystko co zielone.
.
.
.
.
Spotykaliśmy je w różnych rejonach wyspy,ale te na południu są bardziej płochliwe i dzikie.W chwili zagrożenia charakterystycznie powiększają ogon.
.
.
.
.
Opuszcamy La Olivie i jedziemy do EL Cotillo.
Wypatrujemy wiatrak Molino de el Roque i jedziemy go zobaczyć.
.
.
Drewniany ster służy do zmieniania kierunku łopat w zależności od wiatru.
.
.
.
Wracamy na główną drogę,szkoda bo jak się później okazało niedaleko była piękna plaża.
W El Cotillo robimy małe zakupy bo nie wracamy na obiad i zostajemy tu do wieczora.Musielibyśmy wracać 50km w jedna stronę a strata 2 godzin też ma znaczenie.
Pozdrawiam Stasiek.