Witam.
Niech ta relacja będzie formą wskazówki dla wybierających się do Baska Voda.
Na początek trochę krytyki. Generalnie osoby (osoba), które mówiły na forum, że gdyby Brela grała z Baśką Vodą w piłkę nożną to byłoby 3:0 do Breli, miały rację. Dlaczego podzielam to zdanie? Nie podobało mi się w Baśka Voda najbardziej to, że tuż przy plaży była ruchliwa ulica - ciągle tam jeździły auta (wieczorami często jezdziły jakimieś wiejskie tuningi - młodzież przyjeżdżała zapewne na te tandetne dyskoteki - Apollo club i Oseka). W zdecydowanej większości kurortów takie ulice wyłącza się z ruchu samochodowego, a w Baska Voda jakby odwrotnie - otwierane są parkingi tuż przy plaży - nie dość, że jest pełno miejsc parkingowych przy głównej promenadzie tak jak w Makarskiej (co mi nie przypada do gustu) to jeszcze jakiś nowy ogromny parking zrobiono tuż za portem jak idzie się w strone Breli ('nowy' bo jak byłem w Basce 10 lat temu to go nie było). Tak jakby mało ludzi było na plażach - jeszcze się im otwiera wrota z każdej strony żeby się zjeżdżali. Ja osobiście wolałem nadkładać drogi i chodzić na plaże trochę dalej w kierunku Breli - konkretnie w okolice takiego wielkiego, bezdrzewnego kamienia w wodzie zrobionego przez ręce ludzkie. Zdjęcie z netu "kamienia":
Była tam mniej zatłoczona plaża z takim barem który oferował takie usługi jak drinki podczas siedzenia w morzu... chociaż i tak nie korzystałem z tych dobrodziejstw.
Wieczorami również chodziłem na spacery prawie codziennie do Breli - było tam przyjemnie, bez ruchu samochodowego, sporo przyjemnych knajpek, przy jednym z hoteli grał zespół co wieczór no i ogólnie bardzo fajna trasa z BV do Breli. Straszono mnie tutaj na forum 0zatłoczonym deptakiem, ale wcale taki nie był - można było w spokoju spacerować a po 22:00 pustki totalne. Mówiono mi też, że Baska Voda tętni życiem całą noc, ale to nieprawda - było standardowo, czyli punkt 24:00 wszystko się zamykało. Zostawały otwarte tylko nieliczne bary i dwie dyskoteki dla dzieciaków i niewymagająch imprezowiczów - Apollo Club i Oseka.
Podsumowanie wstępu jest takie, że trochę jestem zawiedziony, w zeszłym roku byłem w Promosten i tu obstawiam 4:0 dla Primosten w konfrontacji z Baską i 1:0 w konfrontacji z Brelą. Przepaść byłaby większa gdyby nie piękny i ogromny masyw górski i urokliwe zatoczki przy wymienionym wyżej ładnym deptaku łączącym Baskę i Brelę.
Jechałem z razem z dziewczyną z biura podróży Wygoda Travel do willi Marić. Polecam niewymagającym - z jednej strony dokuczały łączone balkony (brak prywatności na balkonie) a z drugiej dość smaczne było jedzenie (śniadania o 8:30, obiadokolacje o 18:30) do głównej plaży blisko (około 300 metrów, podobnie do centrum i marketu). Polecam pokój na parterze bo nie trzeba wykupywać klimatyzacji (na wyższych piętrach 'parówa' i trzeba tam wykupić klimę zeby przeżyć). Za 9 noclegów z wyżywieniem i przejazdem autokarowym płaciłem zaledwie 1200 zł od osoby (first minute). Więc 10-dniowe wakacje dla dwójki osób z przejazdem, zakwaterowaniem, wyżywieniem i kieszonkowym które wydałem w Chorwacji na tawerny, wycieczkę, alkohol etc. kosztowały mnie w sumie 3600 zł/2 osoby co uznaję za dobry wynik. Na przejazd też nie narzekałem, wygoda akurat nas wytypowała do przejazdu autokarem partnerskiego biura podróży - Delta Travel
Na organizację przejazdu nie narzekaliśmy - za 14-15 godzin byliśmy na miejscu z wyjazdem z Katowic.
Zdjęć z samej Baśki nie będę pokazywał bo tak naprawdę Baśke można zobaczyć w google - na każdym moim zdjęciu wyglada tak samo - czyli promenada i góry, widok fajny przez pierwsze 50 sekund - potem już tak nie zachwyca bo dokuczać zaczyna droga po której ciągle jężdżą jakieś smrodzące spalinami i hałasujące pojazdy.
Zdjecie z netu Baśki
Nasza ulubiona trasa do Breli:
a tu już niemal końcówka Breli i ta fajna 'skałka'
zeby tam dojść z Baski trzeba bylo jednak trochę zasuwać... chyba z 30-40 minut w jedną stronę.
ale było warto
Jadłem pizze w słynnej na tym forum pizzeri Marko - powiem Wam, że była bardzo dobra, ale te z Baśki niczym jej nie ustępowały - tam chyba każda pizza w każdej konobie jest dobra, nie to co w Polsce;).
Najbardziej z całych wakacji podobała nam się wycieczka statkiem 'Bibe' który wypływał rano z Baśki kazdego poranka. Nie wiem czy jednak każdemu taka wycieczka przypadnie do gustu. Statek to był jednak moloch a nie żaden kameralny stateczek i jak sama nazwa wskazuje "Bibe" - biba była pierwsza klasa...
Niektórzy nawet nim nie płynęli a krytykują bo widzieli, jak hucznie wpływa do portu, z perspektywy siedzenia na plaży. I tutaj moje spostrzeżenie - inne wrażenie jest jak się patrzy na dobrze bawiącego się pijaka, a inaczej jak się nim jest we własnej osobie. Ja wpływając do Baśki byłem totalnie pijany i bardzo dobrze się bawiłem .
Najlepiej było się zapisać dzień wcześniej. Miejsca nie były ponumerowane - kto pierwszy ten lepszy i kazdy siadał tam gdzie chciał. Tylko trzeba też przyjść odpowiednio wcześnie zeby nikt nie podsiadł w drodze powrotnej - albo zostgawić coś niedrogiego na miejscu - jakiś ręcznik. Bo ludzie są różni a że miejsca nie są przypisane to ktoś może chcieć sobie usiąść spowrotem z tyłu statku jeśli uprzednio siedział z przodu . Osobom które kiedykolwiek będą miały przyjemność wybrania się gdzieś z "Bibe" polecam wybranie miejsca w oddali od komina - w jego pobliżu może trochę śmierdzieć spalinami.
Wycieczka całodniowa była na wyspe Hvar do miejscowości Jelsa i na Złoty Róg na wyspie Brać. Koszt to 150 Kuna od osoby, ale warto było dać. Dałbym nawet 2 razy tyle żeby jeszcze raz to przeżyć.
Wypłynęliśmy z Baśki i co chwilę spotykaliśmy płynąc wzdłuż wybrzeża mniejsze stateczki, a my popijając kawę zakupioną na statku delektowaliśmy się widokami
Statek przypadł mi do gustu - był dobrze zagospodarowany, leciała przyjemna muzyka, niezbyt głośno. Można było wejść po drabinie na samą górę skąd był bardzo fajny taras widokowy - taki z widokiem 360 stopni... tam też najlepiej bawiliśmy się w drodze powrotnej tańcząc na środku morza w takim wielkim bocianim gnieździe .
Po upływie godziny dotarliśmy na Hvar do miejscowości Jelsa - byliśmy godzinę, ale to wystarczyło żeby porobić duzo fajnych zdjęć i zjeść tamtejsze lody.
Krótki filmik:
Jak widać na filmie Jelsa to fajne miasteczko z nieobjętym tutaj kościółkiem i jakby ryneczkiem, ma też bardzo fajny park z wysokimi palami, jednak nie chciałbym tam być na wakacje - plaży w centrum nie ma, jest port, a na obrzeżach miasteczka chyba plaże skaliste.
W drodze z Jelsy na Bol dostaliśmy kanapki. Po 30 minutach zbliżaliśmy się do wyspy Brać.
Drogę na plażę ze statku polecam przebyć na nogach, choćby i z racji widoków które tam zastaniecie. Tak pięknych kolorów wody nie widziałem w całej Chorwacji jak ją znam w wzdłuż i wszerz... i niech mi ktoś powie ze plaża Złoty Róg nie jest fajna? Owszem niczym się nie wyróżnia jak ktoś już na niej jest. Także jeśli ktoś do niej dopłynął taksówką wodną to nie widział tych wszystkich zatoczek, odcieni wody i samej plaży z tej perspektywy co ja:
deptak prowadzący do Złotego Rogu - bardzo przyjemna zacieniona trasa
niesamowite kolory wody i fajne zatoczki w drodze na Złoty Róg...
W pobliżu uprawiano wręcz zbiorowo liczne sporty wodne - co bardzo mi się spodobało i nadało temu miejscu uroku... sporty wodne są tam chyba bardziej popularne z powodu większego wiatru niż w innych zakątkach Chorwacji.
Złoty Róg widziany z deptaku
a tutaj większa wersja po kliknięciu w link i powiększeniu lupą na ekranie ;] http://img27.imageshack.us/img27/5504/dsc01481le.jpg
Po około 20-30 minutach spokojnego spaceru wraz z robieniem zdjęć doszliśmy na docelową plażę która z tej perspektywy faktycznie niczym się nie wyróżnia.
Ale woda była krystalicznie czysta, nie tak jak ktoś pisał na forum ze była mętna i były z jednej strony naprawdę fajne fale i woda jakby cieplejsza niż z drugiej strony. Było też otwarte morze co dla ludzi spędzających wakacje na Rivierze Makarskiej (która jest odgrodzona wyspami od otwartego morza) może być wręcz atrakcją. Mnie się tam podobało, ale jeśli ktoś nastawia się że zobaczy jakiś inny świat jakiś substytut karaibskiej zatoki z piaskiem - to faktycznie może się zawieść.
2 godziny plażowania i znów na statek:) - tym razem niedrogą (10 kun/osoby) taksówką wodną - polecam tą opcję w drodze powrotnej.
Na statku czekały juz na nas pyszne rybki - naprawdę pyszne - nie pamiętam zebym gdzieś jadł lepiej doprawioną rybę. Sałatka też byłą wyśmienita.
Można się było nawet załapać na 2 takie talerze jeżeli ktoś szybko jadł;) chleb bez ograniczeń do tego i wino również - dolewali nawet jak ktoś upił jeden łyk. Towarzyszyły nam łapczywe na poobiadowe resztki stworzenia
Droga powrotna to morska przeprawa którą pamiętam jak przez mgłę - każdy wypił tyle wina ile zdołał i zaczęły się harce na pokładzie - my byliśmy na samej górze tuż obok komina - muzyka bardzo dobra (chociaż czasem puszczali kicz typu Crazy Frog - także dobrze ze sobie wypiłem bo to mnie znieczuliło) to i ludzie na każdym z poziomów statku się bawili - nawet pociąg po statku zasuwał. A ten kawałek filmu nagrałem jak jeszcze się nie rozkręciło do końca. Najlepiej było później gdy już płynęliśmy wzdłuż brzegu tańcząc na pokładzie i patrzyliśmy na reakcję plażowiczów Niestety nie starczyło mi baterii w aparacie żeby udokumentować jak wszyscy na statku się bawili.