napisał(a) LRobert » 02.10.2016 09:37
Na wysepkę z kapliczką w Pardze pewnie można się jakoś dostać. Łódek mniejszych lub większych czekających na turystów jest mnóstwo. Nawet z naszego kempingu była regularna linia zabierająca turystów do Pargi. Były konkretne godziny kursów.
Nasz pobyt na wyspie był krótki ale nie aż tak.
Jednak to i tak za mało na to co można tam zobaczyć.
A teraz wracamy do Korfu. Z racji miejsca naszego przybicia do brzegu przejechać musieliśmy całą wyspę. Poszukiwanie kempingu było trudne, żmudne i całą wyspę przejechaliśmy wzdłuż i wszerz.
Dzięki temu mieliśmy zaliczone zwiedzanie samochodowe i jakieś pojęcie jak wygląda wyspa.
Kempingi mają różny standard. Jest ich 5. Jeden z właścicieli powiedział, że kilka lat temu było kempingów 3-4 razy więcej. Czyżby brakowało chętnych? Jest to możliwe bo na kempingach obejrzanych przez nas było dużo miejsc wolnych. Nie ma co porównywać do kempingu w Lichnos czy tego na Chalkidiki gdzie będziemy później. Zresztą odnalezienie niektórych kempingów graniczy z cudem - brak jakichkolwiek oznaczeń drogowskazów. Nie wspomnę już o tym, że adres w internecie jest niedokładny.
Nawet pytanie tubylców niewiele pomaga bo oni też nie wiedzą.
Kempingi na Korfu schodzą do podziemia
Największą jednak ich wadą jest to, że żaden z odwiedzonych nie leży bezpośrednio nad morzem.
Nie lubimy tak. Kemping powinien być nad morzem a nie gdzieś daleko. Nasz wybór pada w końcu na kemping w Dassi Karda Beach. Są tam miejsca na namioty w postaci dużych boksów, domki kempingowe, hotel, restauracja i basen. Jest on też najbliżej położony plaży - byliśmy na niej tylko raz
. Co ciekawe płaci się nie za boks - tylko cena jest za namiot, samochód i osoby. Rozbijamy obóz i robimy jedzenie. Dzisiaj już nigdzie się nie wybieramy.