napisał(a) juli » 24.06.2003 13:07
Spotkaliśmy w tym roku znowu coś wijącego, ale spotkanie było komiczne, więc sobie nie podaruję i opiszę.
Na kamiennym murku przy plazy wygrzewało sie to wijące (wąż??żmija??zygzaki miało). Przechodząc spojrzeliśmy, i rozłożyliśmy się niedaleko z materacem. Za nami szedł Niemiec - jak zobaczył, to to polazł bliżej to ogladać. Zwierzak uciekł w szczelinę murku. Niemiecowi bylo mało, zaczął w szczelinie grzebać patykiem, żmija nic, przyłożył do szczeliny oko, żmija nic, zaczą tam grzebać RĘKĄ,a ta żmija i tak nic. Gmerał tak chyba z godzinę, dopiero jak polazł,to stworzenie wypelzło i dalej sie spokojnie grzało w sloneczku.
JA bym go na miejscu tej żmiji jednak użarła
Juli