Witam,
piszę, żeby podzielić się wrażeniami z rejsu statkiem Calypso cumującym w porcie w Makarskiej. Moja opinia niestety nie będzie najlepsza, zresztą jak wiele innych na tym forum.
Zapewne jak w większości przypadków zaczęło się od bardzo miłego pana, który bardzo dobrze mówił po polsku. Żartując i ciekawie opowiadając o całym rejsie namawiał nas do popłynięcia z nimi. Opowiadał, że jest dużo jedzenia, do picia wino i soki, do jedzenia dużo ryb, a na pokładzie wszyscy tańczą i się bawią. Wpuścił nas też na zacumowany statek, żebyśmy sobie zwiedzili. Cena za całodniowy rejs jak wszędzie: 200 kun / osoba (wrzesień 2010 roku).
Zaczęło się o godzinie 8:30 rano. Na szczęście byliśmy trochę wcześniej i zdążyliśmy zająć sobie miejsca na górnym pokładzie. Co prawda nikt nie stał podczas rejsu, ale nie chciałem szukać czegoś wolnego pośród siedzących ludzi i do kogoś się przysiadać. Zgodnie ze wskazówką z tego forum usiedliśmy z tyłu statku, na górnym pokładzie, dzięki czemu głośnik nie był skierowany bezpośrednio na nas i dało się normalnie rozmawiać.
Już po około 30 minutach chodził pan marynarz i polewał po kieliszku Rakiji z plastikowej butelki. Nie powiem, żeby była pierwszej jakości. Na czyjeś pytanie o dolewkę odpowiedział, że będzie jeszcze później, a teraz można sobie kupić w barze (podobnie jak piwo).
Po pierwszym przystanku na wyspie Hvar (na której swoją drogą zwiedziliśmy tylko stragany z pamiątkami - 40 minut czasu) ustawiła się przez cały dolny pokład kolejka po 'obiad', czyli kawał bułki + lekko przypalona ryba z wielkiego gara (lub przesolone mięso, ale moim zdaniem i tak lepsze od ryby) + masa kapusty. Białe wino smakowało tak, że po pierwszym łyku dałem sobie spokój. Sok smakował jak najtańszy napój z Tesco. Z obiadu cieszyło się chyba tylko ogromne stado mew lecące za statkiem
Kolejnym przystankiem była wyspa Brac. Wyglądający na zdjęciach na piaszczystą plażę półwysep 'Zlatni Rat' (miejscowość Bol) tak na prawdę nie różni się niczym od kamienistych plaż w Makarskiej. No może poza dużo większą ilością turystów.
Po kilku godzinach powrót do Makarskiej. Jakieś 40 minut przed dotarciem do portu kolejna porcja darmowej Rakiji na rozweselenie. 15 minut przed dopłynięciem kapitan zaczął tak sterować, żeby rozkołysać statek, a załoga pogłośniła muzykę, żeby z lepszym efektem wpłynąć do portu. Oczywiście nikt nie tańczył na pokładzie
Nasze ogólne wrażenie nie było takie złe, bo czytaliśmy opinie na tym forum o statku Calypso (ale już po zakupieniu biletów) i byliśmy przygotowani na taką rozrywkę - np. zabraliśmy kanapki i wodę, dzięki czemu nie głodowaliśmy na statku Sam rejs to fajna sprawa o ile nie nastawiacie się na te wszystkie atrakcje opisywane przez pana 'naganiacza'.
Na koniec napiszę, że ten opis prawdopodobnie tyczy się wszystkich podobnych statków. O ile pamiętam z Makarskiej wypływały 3 podobne (Calypso, Pasat i jeszcze jeden). Płynęły razem tą samą trasą, cumowały w tym samym miejscu, po latających mewach było widać, że obiad też był o tej samej porze.
Chętnie odpowiem na ewentualne pytania.
Pozdrawiam,
KS