Witam chciałbym się podzielić doświadczeniami z trasy i pobytu na tegorocznych wakacjach jechaliśmy w tak zwane ciemno. Rodzinka 2+2 (dzieci 11lat i 15 miesięcy) Niestety cała relacja bez foto nie potrafię ich wkleić a szkoda
Wyjazd 25 czerwic około godziny 12 w południe. Kierunek Zwardoń(przejście graniczne). Trasa nr 1 Toruń-Włocławek(tu UWAGA już opisywany na forum wątek Włocławek w okolicach centrum rozkopany totalnie i w piątkowe wczesne popołudnie okazał się przejazd totalną porażką, są opcje do ominięcia wtedy tego nie wiedziałem) Dalej Łódź-Częstochowa-Bielsko Biała-Żywiec -Milówka-Zwardoń. W Milówka nocleg tranzytowy z racji małego szkraba zarezerwowany wcześniej koszt 30 zł od osoby mały szkrab oczywiście nie liczony. Bardzo dobre warunki duże przestronne pokoje z łazienkami. Ta trasa Grudziądz-Milówka to 560km pokonaliśmy w Ażżżż!!! 11gdz niestety przeklęty Włocławek zabrał około 3gdz SZOK!!! I jak na ironię stoi wielki napis KIEROWCO PROSIMY O WYROZUMIAŁOŚĆ BUDUJEMY DLA CIEBIE.
26 czerwiec śniadanko, prysznic i trasa około gdz 8 wyjazd kierunek granica Zwardoń. Bardzo malownicza trasa aż do pierwszej miejscowości po stronie Słowackiej gdzie w przydrożnym minimarkecie zakup winiety miesięczna 9.9 euro. Na trasie do Zilina 3-4 zwężenia drogi z ograniczeniem prędkości zupełnie bezkonfliktowe i czająca się policja tak więc proszę przepisowo . Z Zilina już tylko autostradą do Bratysławy (mandacik za przekroczenie prędkości za ograniczeniu 40 euro krótka bardzo miła rozmowa i poproszenie o nie psucie wakacji zaraz na początku i jest 20 euro
Tą trasą jechałem po raz pierwszy i bardzo miło zaskoczony Bratysława wzorowo oznakowana nie sposób zrobić tz. babola aż do samej granicy z Węgrami. Po przekroczeniu granicy kontynuujemy po autostradzie nie kłopocząc się o winietę Węgierską do zjazdu na słynną, znaną z forum trasę nr 86. Nie sugerować się kolejką na granicy po winietki to ci którzy będą kontynuować swoją podróż po Węgierskich autostradach. Na trasie 86 na początku są wkurzające ograniczenia w miejscowościach do 30km/h Naprawdę przesadzili. Potem się to wycisza. Zaznaczam, że 26 czerwiec to sobota chciałbym zdementować pogłoski, że tiry i inne duperele bardzo przyjemna trasa na całym jej odcinku po którym kontynuowałem. W miejscowości Csorna tuż za przejazdem też już słynna z forum kawiarenka (menue w języku polskim również ) Tam za naprawdę 3 pokaźne porcje 2 kawy i sok pomarańczowy 21 euro Po niemal 1.5 godzinnym odpoczynku dalsza podróż po 86 około 3 przewężenia z sygnalizacją świetlną nie denerwujące około 5-8 min na wszystkich trzech w sumie straty czasowej. Do miejscowości Kormend i tu zjazd w kierunku Zalaegerszeg (nie chciałem jechać przez Słowenię ) i następnie Nagykanizsa i wzdłuż autostrady M7 do starego przejścia w Letenye. Stare przejście w Letenye wygląda tak jak kiedyś niestety 95% wszelkich punktów usługowych zamknięta ocalał jeden kantor i knajpka jedno i drugie bardzo potrzebne, dla tych którzy potrzebują kun na autostrady i nie lubią korzystać z kart płatniczych. Knajpka z kawką i ciastkiem i toaleta dla odświeżenia się i dalej w drogę na Chorwackie autostrady. Pierwszy odcinek płatny 36 kun (uwaga opisywane również na forum próby oszustw ale dopatrzyłem się tego wątku już w czasie urlopu. Pan miły zagaduje dokąd życząc miłego pobytu mówi wyraźnie 36 kun dostaje 50 oddaje 4 bez kwitka bramka się otwiera i dalej no i mnie trafił niestety na 10 kun w drodze powrotnej już uważałem ale próby już podobnej nie było) Kontynuacja do Karlovac i tam zjazd w trasę nr 1 w kierunku Plitvic. Okło 20 km przed pierwszym parkingiem w Plitvicach nocleg znajduje się bez problemu my trafiliśmy do domu znajdującego się przy trasie dość luksusowy właściciel również zajmuję się pomocą drogową. Ładny dom stojący samotnie przy trasie wkoło lasy nocleg w dwóch osobnych pokojach podwójnych dla całej rodziny to 40 euro wyśmienicie i luksusowo. Trasa opisana w tym dniu Zwardoń - okolice Plitvic to 760 km pokonana w 11 gdz z przerwą na obiad i przystankami siuśki, prostowanie kości itd.
27 czerwiec Wyjazd około gdz 9 kierunek Plitvice pierwszy parking bramka nr 1 koszt biletów to osoby dorosłe 100 kun córka 70 kun szkrab wjazd wolny. Parking o ile pamiętam 5 kun godzina. W cenie biletu jest przejażdżka stateczkiem po jeziorze do następnych atrakcji (czytaj wodospady) i jazda imitacja pociągu z wagonikami atrakcyjna nie omieszkam wspomnieć Wybraliśmy trasę A zaraz na wejściu są wspaniałe widoki i atrakcje w postaci spadającej wody kaskadami. Trasą aż do bazy ze statkami i osobiście uważam że po wyjściu ze statku są znakomite wodospady i warto właśnie tę trasę wybrać. My ze szkrabem po 3-4 gdz skierowaliśmy się do "pociągu" który zawiezie nas do naszego parkingu (nie dosłownie do niego jeszcze trzeba dojść) ale lwią cześć trasy pokonamy na siedząco podziwiając naturę przez duże okna wagoników. Około gdz 15 ruszyliśmy w dalszą część drogi kierując się trasą nr do najbliższego wjazdu na autostradę A1 tam kontynuujemy do zjazdu nr 21 Skradin i kierujemy się do tejże miejscowości położonej nad rzeką Krka tu następny nocleg tranzytowy który znajdujemy bez jakiegokolwiek problemu. Koszt 40 euro od apartamentu z dwoma sypialniami, kuchnią i łazienką na parterze. Odcinek Plitvice - Skradin około 180km. Wodospady Krka za 95 kuna od głowy statek zbiera do wodospadów plażować można cały dzień ale przed 18 trzeba wrócić. Kursuje o każdej pełnej godzinie z Skradina a z wodospadów o każdej wpół godzinie. Na miejscu wszyscy mnie informowali że do wodospadów można dostać się tylko tym statkiem tak samo pani na parkingu tak samo pani w informacji turystycznej. Okazuje się że można jechać te 4 km autem na parking przy wodospadach.
28 czerwiec około godz 9.00 wyjazd nad Adriatyk kierunek Brela.
Powrót na autostradę i ostatnie 130 km i pozostaje tylko znalezienie kwaterki. Około gdz 11 jesteśmy na miejscu pierwszym zjazdem za tablicą z napisem Brela do znaku stop i w prawo do dzielnicy Jakirusa ( bo tak właśnie sobie wymyśliłem z obserwacji zdjęć satelitarnych) I stało się jasne że cała dzielnica i jak i reszta miejscowości są położone na super stromiznach zdjęcia tego nie oddają. Zajechaliśmy do pierwszego domu który nas zainteresował nad samą plażą około 20 stopni w dół rozlewał się lazur który tak kocham
Niestety u Pana zwalniał się apartament dopiero za 3 dni ale wziął telefon zadzwonił gdzieś po czym kazał iść za sobą i pokazał nam dom w którym miejsca były.
Ufffffff ulżyło w 5 min mieliśmy apartament i to w jakim miejscu i z jakim widokiem. Położony nieco wyżej ale widok wynagradzał wszystko. W całym apartamentowcu było zakotwiczone tylko jedno małżeństwo z Czech z poważniejszym stażem wiekowym Na początku właścicielka chciała 40 euro (apartament jeden pokój przestronny z jednym ogromnym łóżkiem małżeńskim i piętrówką meblami kuchnią, łazienką i tarasem na którym toczyło się życie w przerwach plażowania hhhhee
Po 20 sekundowej negocjacji Pani obniżyła nam do 35 euro zaznaczając,aby nie komentować tego przy parze z Czech ponieważ są oni już niej po raz 5 i płacą 40 a my 35. Czesi i my zajmowaliśmy sąsiadujące ze sobą apartamenty ponieważ z nich był najładniejszy widok. Tarasy były skierowane bezpośrednio na morze pozostałe miały boczne balkony. Państwo z Czech przywitało nas butelką wina byliśmy totalnie zaskoczeni. Dnia następnego w saloniku podczas meczu zostałem poczęstowany czeskim piwem( w ramach rewanżu zakupione dnia następnego holenderskie piwo nie miałem polskiego) Trzeciego dnia wiązka czeskiej kiełbasy zresztą bardzo dobrej. No i ??? hhhhhee No i tak spędzaliśmy wieczorki na sąsiadujących ze sobą tarasach wzajemne uprzejmości miały miejsce niemal co dziennie.
Takiej Chorwacji właśnie szukam i jestem po raz kolejny zachwycony wcześniej bywaliśmy 2 razy w Okolicach Dubrovnika i innym razem w okolicach Primosten. Brela i jej okolice na razie jest moja srebrną medalistką w czasie tych 5 spotkań z Chorwacją.
Króciutko o Makarskiej i tylko w kontekście kulinarnym okazuje się że w tym chyba najsłynniejszym kurorcie można zjeść i to przy samej plaży w dziesiątkach kawiarenek jak i na starym mieście najtaniej w całej jej okolicy. Zresztą bardzo smacznie.
Z racji tego ze to dział samochodem trasy itd. Pisze już o Powrocie
Po pełnych 10 noclegach i wspaniałych przygodach droga powrotna.
8 lipiec wyjazd dokładnie o 9 godzinie do pokonania na pierwszy nocleg tranzytowy mam do pokonania 680 km droga powrotna tradycyjnie tylko autostradami na przejście autostradowe Gorican ( ZERO infrastruktury jeden kontener gdzie można zakupić winietę i wymienić gotówkę jak ktoś chce brak toalet) Kontynuujemy po M7 do zjazdu nr 121 (Węgrzy mają idiotycznie ponumerowane jest 160 natępny 147 i tak jakoś dziwnie hehehe) Pisząc dalej zjazd 121 za ogromnym i wysokim mostem po którym jechaliśmy przed chwilą do ronda na nim w prawo kierunek Koroshegy 2km od Balatonu tam mieszka przemiła Pani Teresa która swoim rodakom i nie tylko wynajmuje pokoje przeważnie na jedną noc ci co jadą do Chorwacji lub z niej wracają tak jak to było w naszym przypadku. O Pani Teresie również pisano na tym forum. Nocleg od osoby to 12 euro bardzo dobre warunki.
9.lipiec jak zwykle koło gdz 9 wyjazd w dalszą drogę ku Polsce. Po drodze Budapeszt chciałem pokazać córce bo ostatnio tam była w nocy jako 8 latka a jeszcze wcześniej 3 dni jako 3 latka. Niestety nie zrobił na niej wrażenia męczyło ją siku. Zresztą to tylko fotki nad Dunajem i wypad. A pro po siku weszliśmy do jednej z kafejek gdzie niestety Pan powiedział że tylko dla klientów Łzy w oczach córki i obok bardzo luksusowy hotel i tam Pan w recepcji nawet sie nie zastanawiał wskazując nam drogę.
Budapeszt koszmarny jeden wielki korek mimo, że to godzina 11-12 co się tam dzieje popołudniu szok. Po wielkich bólach grzania samochodu i palenia sprzęgła wyjazd na trasę w kierunku przejścia Sahy.
Przeważnie jeździłem tą trasą ale tym razem zrobiłem to po raz ostatni . Tiry od granicy Węgiersko - Słowackiej w kierunku na Chyżne to totalna porażka. Dokładnie 293 km jechałem 7 gdz uffffffffffff nerwowo było. Kiedyś jakoś tak źle nigdy tej trasy nie wspominałem.
Kierunek zakopane tam kontynuacja wakacji pobyt 3 dniowy.
Droga powrotna trasą nr 1 z obawą o Włocławek był ok być może w godzinie o której tam byliśmy akurat trwał finał mistrzostw świata w piłce nożnej bo przez włocławek przejechałem tradycyjnie tak jak jeszcze rok czy 2 lata temu czyli bez problemowo.
To tyle jeśli ktoś wytrwał do końca tej mini opowieści
Pozdrawiam