Po roku pracy, szkoły, pośpiechu przychodzi czas wakacji. Planując tegoroczne wakacje wróciły wspomnienia z ostatniej wyprawy. W 2009r. za cel naszej podróży obraliśmy wyspę Pag. Po wielu dniach spędzonych na forum, wybór padł na stolicę wyspy Pag- urocze miasteczko o tej samej nazwie. Przygotowania do wyjazdy rozpoczęliśmy tydzień przed wyjazdem. Kremy z filtrem, karimaty, lodówki turystyczne, buty do wody - spokojnie czekały na wyjazd. Każdego dnia, do bagaży dołączały nowe rzeczy; tak przygotowując się do wyjazdu, nie zorientowaliśmy się kiedy minęło te 7 dni.
W końcu nadszedł dzień wyjazdu. Ostatnie poprawki bagażowe-zapakowane walizki trafiają do bagażnika wcześniej wyczyszczonego samochodu ( taka tradycja przed każdym wakacyjnym wyjazdem ). Około godz. 18 wyruszamy z naszej pięknej małopolski na podbój Chorwacji. O wyborze pory wyjazdu, zadecydował przede wszystkim mniejszy ruch ( głownie chodziło o sprawny przejazd przez Budapeszt). Po przejechaniu granicy polsko-słowackiej, zostawiamy słońce w Polsce- przez większą część trasy towarzyszył nam deszcz. Około północy dojeżdżamy do Budapesztu. Nasze plany o sprawnym przejechaniu miasta, nie sprawdziły się w 100%...Budapeszt tętnił życiem, tłumy ludzi, pełno samochodów...ale jakoś dajemy radę, po ok.25 min wyjeżdżamy z Budapesztu. Parę kilometrów za stolicą Węgier, zjeżdżamy na stacje benzynową żeby uzupełnić zapasy paliwa, i trochę odpocząć. Dwugodzinna przerwa na regeneracje i ruszamy dalej. Granicę chorwacką przekraczamy nad ranem. Chorwacja także nie rozpieszcza nas pogodą- deszcz, deszcz, chmury, deszcz. Nadchodzi moment zwątpienia w zawsze dobrą chorwacką pogodę. Myślimy, mamy pecha, ale cóż zrobić, trzeba jechać dalej. Dopiero przejazd przez tunel Sveti Rok rozwiewa wszelkie wątpliwości w chorwacką pogodę. Na niebie widać tylko małe chmurki, temperatura ok. 30 *C ogólnie jest dobrze. W dobrych nastrojach zjeżdżamy na parking, aby trochę odpocząć, posilić się i po paru minutach jedziemy dalej- już nie daleko. Ok. 9.00 przejeżdżamy znany wszystkim paski most. Wyspa wita nas "gołymi" skałami, zero roślinności- istnie księżycowy krajobraz, który stwarza kosmiczną atmosferę pierwsze słowa po wjeździe na wyspę brzmiały: "Czy my w ogóle jesteśmy na Ziemi? Tutaj jest tak pięknie". Księżycowy krajobraz z połączeniu z krystalicznie czystym Adriatykiem, tworzy idealną, wakacyjną mieszankę. Do miasteczka Pag dojeżdżamy ok.10.
Miasteczko sprawia urocze wrażenie. Wąskie, kamienne uliczki, kamienne budowle = witamy w Chorwacji ! Teraz kierujemy się do biura Perła, przez które wcześniej zarezerwowaliśmy apartament. Uzgadniamy wszelkie formalności i kierujemy się do apartamentu. Widok z tarasu na zatokę, lejący się z nieba żar - to jest to! Wypakowujemy się i nie czekając na nic, biegniemy nad wodę, która wcale nie była taka ciepła, jakby się można było tego spodziewać ( ale jak się później okazało, trafiliśmy na pierwszy dzień po sztormie) . Ale nie można się zniechęcać tutaj woda po sztormie, jest i tak duuuużo cieplejsza, niż nasz Bałtyk w najlepszych dniach. Sytuacja z dnia na dzień zaczyna się poprawiać, temperatura wody podnosi się. Przez wszystkie dni pobytu na Pagu, nie mieliśmy ani jednego deszczowego dnia ( co prognozowały serwisy pogodowe, a więc jest to kolejny dowód na to, że nie można wierzyć w 100% prognozom ).
Po 4 dniach plażowania ruszyliśmy do Zadaru. Stare miasto robi ogromne wrażenie, a wodne organy to coś to powinien zobaczyć ( a może usłyszeć), każdy kto będzie w okolicach Zadaru. Następne 4 dni poświęcamy tylko na objazd plaż w okolicach miasta Pag. Najlepsze wrażenie zrobiła na nas plaża w Simuni ( niestety nie pamiętam jej nazwy ).
W tym roku, o ile wszystko dobrze pójdzie, też wybieramy się na Pag, jednak dopiero w połowie sierpnia.