Witajcie
Poprzednio opisane wojaże po pięknej Chorwacji, oraz wspomnienia z nimi związane spowodowały, że wróciliśmy tam w roku 2009. Roku, w którym zmienił się nasz stan cywilny, a na miejsce naszej podróży poślubnej wyznaczyliśmy sobie docelowo Czarnogórę.
Wiem, że forum i strona dotyczy zakątków Chorwacji, ale sam będąc w Chorwacji i odwiedzając Dubrownik w 2007 roku, strasznie chciałem się dowiedzieć co jest tam Dalej.
Myślę więc, że to co opisze poniżej, pomoże w wypadach na południe wszystkim tym, których nurtuje pytanie:
Czy istnieje życie na południe od Dubrownika ?
Wyprawa rozpoczęła się 9 lipca 2009, w troszkę ponad tydzień po ślubie. Plan zakładał przejazd przez Słowację i Węgry potem odpoczynek i odwiedziny Osieku w północnej Chorwacji, po czym wjazd do Bośni i Hercegowiny. Tam przez Sarajewo i Mostar przejazd do Chorwacji, by na końcu wybrzeżem dotrzeć do Czarnogóry.
Wyjazd, jak już wspominałem 9 lipca i zgodnie z założeniami pierwszy postój na odpoczynek w Osieku.
Północ Chorwacji bardzo podobna do Węgier, a tereny Węgier bardzo podobne do Polski, przynajmniej południowej, więc zachwytu jakoś nie odczuliśmy.
Sam Osiek, to miasto często wykorzystywane przez podróżujących na południe jako miejsce odpoczynku. Dysponuje niezłym zapleczem noclegowym, tyle że ceny noclegów są nawet większe, niż na samym wybrzeżu, paranoja.
Owszem jest zabytkowa starówka, ale jakoś szału nie ma.
Po kilku propozycjach noclegu za cenę od 50 do 70 Euro za pokój bez żadnych wygód, stwierdziliśmy że drzemka w aucie w zupełności wystarczy.
Po krótkiej regeneracji , siadam za kierownice i jedziemy na południe !!!
Wjeżdżając do BIH, pierwszy raz spotkaliśmy się z prawdziwą od kilku lat kontrolą graniczną. Po podróżowaniu po EU, a nawet Cro, taka kontrola to dla nas coś nowego, ale jakoś poszło i pojechaliśmy dalej, aż do miasta Gradacac niedaleko na południe od granicy Cro/BIH. Tam ogarnięci zmęczeniem zasnęliśmy w samochodzie, na szczęście już po jego zatrzymaniu.
Po przeczytaniu przed wyjazdem kilku informacji na temat Bośni i Hercegowiny, dowiedziałem się, że jest to Państwo uważane za kolebkę wszelkich konfliktów w byłej Jugosławii, więc podróżując przez nie przestrzegano nas, że trzeba uważać.
W rzeczywistości trafiliśmy tam na bardzo przyjemnych ludzi, którzy nie mają do czynienia na co dzień z turystami (oczywiście zależy gdzie) i bardzo miło nas traktowali.
Wspomnę tu przypadek noclegu w samochodzie, na parkingu jednej ze stacji benzynowych właśnie pod Gradacacem, na której jednemu z ochroniarzy stacji, chcieliśmy zapłacić 5 Euro, tak ma wszelki wypadek, żeby zerknął na nasz samochód, od czasu do czasu, czy nam nic nie jest, itd.
Po pierwsze strasznie się wzbraniał, żeby od nas wziąć pieniądze, a jak już wcisnęliśmy mu je, całą noc chodził obok naszego samochodu, po czym rano przywitał nas z uśmiechem i tamtejszym dober dan.
Poranna toaleta i lecimy dalej na południe Sarajevo.
Po drodze mijamy wioski kompletnie spustoszone i opuszczone, wojna skończyła się ponad 15 lat temu, a w tym kraju, w niektórych miejscach czuje się ją nadal. Niesamowite, jeżeli ktoś szuka śladów działań wojennych, w tym Kraju znajdzie je na każdym niemal kroku.
Naprawdę robi wrażenie !!!
No dobra, w końcu Sarajevo !!!
Wszystkich, którzy chcą poczuć misz masz kultur i nie chcą jechać za daleko zapraszam właśnie do tego ciekawego miejsca.
Sarajevo to świetne miasto, starówka z dochodzącym z każdej strony, z meczetów śpiewem muezina, gwarantuje niesamowity klimat. Obiekty i ludzie związani z wiarą katolicką, prawosławną i muzułmańską w jednym miejscu, coś z czym się osobiście spotkałem pierwszy raz.
I pomyśleć, że to tylko 900 km od Krakowa.
Przy okazji wieczornego spacerku po Sarajewie trafiliśmy na wystawę poświęconą obliczą wojny na Bałkanach. jedna z fotografii obrazuję ilość zbiorowych mogił odanalezionych na terenach BiH
A to wnętrze słynnego ratusza, w którym właśnie odbywała się wystawa.