C.D.
Jedziemy wąską asfaltową drogą , trochę przypominającą nasze bieszczadzkie drogi boczne , krętą , coraz węższą i pnącą się coraz wyżej . . . jesteśmy tu sami ?
Pięknie tu . Wjeżdżamy do lasu i nasza droga staje się jeszcze węższa , czasami nawet śladów asfaltu nie widać . Nic to . . . jest droga – jedziemy . Ostry zakręt w prawo , jakby przełamanie góry , teraz trochę w dół lewym łukiem , po lewej skarpa , po prawej czubki drzew , potem chyba jakiś strumień zabrał kawałek drogi na zakręcie 90 stopni w prawo .
Coś zgrzytnęło po lakierze – drobiazg , to jakaś gałązka . . mijam kamyk wielkości telewizora 14’ , oderwany od pionowej ściany urwiska po mojej lewej stronie
Agnieszka prawie nie oddycha , za to pokazuje mi coś palcem , po prawej , w dół . . .
Sama nie patrzy , a chce żebym ja patrzył ? i to przed następnym śmiesznym zakrętem . . .
I w tym momencie usłyszałem - Eeeeeee - ale jakoś dziwnie . Takie na wdechu . Kątem oka zobaczyłem jeszcze , jak moja żona zaciska kurczowo palce na siedzeniu .
Droga na jeden , no może na półtorej samochodu , więc skupiłem uwagę na tym , co ją tak przeraziło i . . .
No tak , tego brakowało - samochód dostawczy marki trudnej do ustalenia , z kierunku przeciwnego oczywiście . . .
- No i co my teraz . . .
- Cicho . Damy radę
- O Jezu
Widzę Chorwata z nosem przy szybie – zapamiętałem , bo frasobliwą minę miał , ale długo się nie zastanawiał - cofanie , potem na maksa w prawo , ze złożeniem prawego lusterka o ścianę urwiska . Stoi .
Teraz mój ruch . Na pewno ?
Dobra . Jadę . A co , też mi się lusterka składają .
Dosunąłem się do przodu jego samochodu . Stanąłem , ale tylko na chwilę , żeby wymienić spojrzenia z Chorwatem , który „ strzelił okiem i wykrzywił usta – odczytałem – może ci się uda – to jadę .
Powoli . Moje lewe lusterko składa się o jego lewy reflektor
- Ssssss - znowu na wdechu ? Tylko kobiety tak potrafią
Z prawej widzę kamienie przed autem , na wysokości jego tylnego koła . . . się kończą .
Potem jeszcze jakaś pozioma skałka , jak przewrócony słupek drogowy , a za nią wyrwa .
Rzut oka na prawe lusterko – prawie całe koło opiera się na drodze - nie jest żle
Dojechałem do tej poziomej skałki , dalej - znaczy niżej , więc stoję .
Kolega niedoli podjechał o jakiś metr , może półtora metra , o czym poinformował mnie zgrzyt lusterka o skałę i też się zatrzymał
Daję cały w lewo i powoli ruszam – w prawym lusterku przepaść
Coś chrupnęło , więc się zatrzymałem . Mogę już odsunąć lusterko , więc to robię i widzę
w nim uśmiechniętego gościa z kciukiem do góry . Też się ucieszyłem . . . no może nie do końca , bo jeszcze – dla uzupełnienia widoku w lusterku - tylny zderzak jego samochodu dotykał tylnych drzwi mojego . I jeszcze tylko mały zgrzyt , gdy ruszył
Przejechaliśmy jeszcze może 300 – 500 metrów przez krzaczory i . . . niespodzianka – asfalt
Ta sama szerokość tj. na półtorej szerokości samochodu , za to idealnie równy
No jeszcze trzeba dodać , że ukazały się naszym oczom pierwsze zabudowania , Agnieszka zaczęła oddychać i jakimś cudem ślinę przełknąłem nawet .
I pierwsze fotki z okolic
Cdn.