Droga minęła spokojnie bez problemów , jedynie kolejny raz się przekonałem że jedzenie w knajpie na stacji benzynowej jest do bani .
Skusiliśmy sie na obiad na Węgrzech gdy musiałem się zatankować , restauracja wyglądała całkiem całkiem ale jedzenie nie było za dobre no i dość drogie
, w poprzednim roku staneliśmy nad Balatonem i tam była wyśmienita gulaszowa oraz żeberka ( wg.mnie nigdzie nie robią tak dobrych żeberek jak na Węgrzech )
Pojechałem do Bihaca przez Kladusę bo chciałem zobaczyć tamte tereny .
Tu mała dygresja , mimo że zaliczam się do tzw ścisłych umysłów to historia i geografia zawsze mnie interesowały i tak zostało do dzisiaj .
Pojechałem przez Vielką Kladusę żeby zobaczyć jak wyglądają tereny tzw "Bałkańskiej Szwajcarii" oraz tzw. Republiki Zachodniej Bośni .
W czasach Jugosławii powstała tu wielka firma Agrokomerc która doprowadziła do tego że ten region z jednego z najbiedniejszych stał się jednym z najbogatszych w Jugosławii , stąd nazwano go "Bałkańską Szwajcarią"
W czasach wybijania sie na niepodległość Bośni i Hercegoviny Dyrektor tej firmy Fikret Abdić był głównym konkurentem Izetbegovića do objęcia pezydentury kraju , kiedy mu sie to nie udało na terenach wokół miasta Vielika Kladusa ustanowił secesjonistyczną Republikę Zachodniej Bośni i zaczął zwalczać ludzi lojalnych wobec władzy w Sarajevie
Założył własną armię , dozbrojoną przez Serbów i próbował zdobyć Bihać w czym w niektórych momentach wspierały go wojska zarówno Serbów Bośniackich jak i z tzw. Krainy .
Powodziło mu się całkiem dobrze w czasie wojny , firma funkcjonowała w najlepsze , podczas gdy oblężona enklawa Bihaca cierpiała głód , Abdić poprzez port w Rijece za przyzwoleniem Serbów z Krainy i chorwackiego prezydenta Tudjmana eksportował płody rolne zagranicę
Oczywiście dla Serbów i Tudjmana ( który w pewnej chwili planował oddzielenie tzw. Chorwackiej Republiki Herceg-Bośni od BiH) wszelkie takie dążenia separastyczne wśród muzułmanów były na rękę dlatego go wspierali .
Abdić urzędował w Vielikiej Kladusy na zamku gdzie teraz jest kompleks hotelowy -
http://www.starigrad-kladusa.com w piwnicach miał więzienie dla swoich oponentów
a firma Agrokomerc przetrwała do dzisiaj choć już nie jest tak potężna ..
Co ciekawe Abdić siedzi teraz w więzieniu w Chorwacji , postawiono go przed sądem za zbrodnie wojenne po śmierci jego protektora - prezydenta Tudjmana , wcześniej nie chciano go wydać władzom w Sarajewie .
Mimo to założył partię polityczną która działa w Bośni , ma znaczenie czysto lokalne ale jest dalej popularna właśnie w Vielikiej Kladusy ,gdzie sprawuje rządy , gradonaczelnik jest członkiem tej partii .
Ok rozpisałem sie troszkę o historii ale wracam do relacji .
Ok 15 odbiłem z drogi Karlovac-Slunj na przejście w Vielikiej Kladusy , droga bardzo kręta , krajobrazy jak z ostatniej z relacji Plavaca , pusto czasem domek odbudowany czasem ruina .
Na przejściu granicznym Chorwacki młody celnik bardzo się zdziwił moim paszportem i dopytywał sie gdzie i po co jedziemy . Ja mu grzecznie wyjaśniłem gdzie jadę ale on poza chorwackim i słabym angielskim ( którego ja skolei niezbyt rozumiałem ) nie rozumiał żadnego innego języka , wtedy zaczął rzucać takie pytania że pierwszy raz mnie na granicy chorwackiej zatkało , jeszcze się z tym nie spotkałem
Z początku nie rozumiałem o co chodzi dopiero żona mi powiedziała że pyta się chyba czy przewożę broń narkotyki itp.
Parę razy rozłożyłem ręce mówiąc że nie rozumię i że jestem turystą , otworzyłem nawet bagażnik , co w końcu osłabiło jego zapał i zrezygnowany puścił nas . Na szczęście Bośniacki pogranicznik przywitał nas uśsmiechem i machnął ręką żeby jechać dalej .
Przed granicą i przed Vieliką Kladusą mijaliśmy wiele aut na słoweńskich rejestracjach , jak mniemam dużo zwolenników Abdicia , po zdobyciu tej enklawy przez wojska BiH zostało przyjętych prze Słoweńców .
Swego czasu to była głośna sprawa . gdyż ok 20 000 uciekinierów przez ileś dni koczowało na ziemi niczej , Chorwacja nie chciała przyjąć tak dużej liczby uchodźców , a do Bośni bali się wracać bojąc się zemsty wojsk lojalnych władzy w Sarajevie .
Miasto Vielika Kladusa zrobiło całkiem sympatyczne wrażenie , centrum o dość zwartej zabudowie jak na miasteczko Bośniackie , ale niestety akurat zerwała się ulewa i nie zdecydowałem się na planowane wcześniej zwiedzanie Zamku.
Pojechaliśmy dalej , w miasteczku Cazin zobaczyłem otwartą piekarnię ( zresztą często w Bośni widziałem piekarnie otwarte 24h na dobę ) no i zakupiłem pierwsze burki z nadzieniem baranim .... no to poczuliśmy że jesteśmy na wakacjach .
Obok Ostrożaca przy gwałtownym zjeździe w dół ukazał nam się całkiem fajny zamek , niestety żona nie miała na wierzchu aparatu więc brak fotek ....
Przed Bihacem staneliśmy na pierwszy prawdziwy obiad , restauracja Kostelski Buk położona nad rzeką Una , bardzo sympatyczne miejsce
widoki z tarasu gdzie obiadowaliśmy
no i mój pierwszy obiadek cielęcy szaszłyk
Po wielogodzinnej jeździe , ciepły posiłek , zimne piwko , szum wody ..... jednym słowem jesy suuuper
Chcieliśmy zanocować w motelu ale nie mieli miejsc .
W tym czasie do motelu dostawiano budynek , nie wiem jak to teraz wygląda bo z netu się dowiedziałem że powstał tam dość luksusowy hotel 4* -
http://www.kostelski-buk.com
W każdym bądź razie pojechaliśmy do Bihaća szukać noclegu