Leszek Skupin napisał(a):Woka to co piszesz jest smutne, smutne musi być Twoje życie: "mogę, ale nie potrzebuję, nie chcę" bez marzeń. Gdzie ktoś nie pojedzie i czegoś nie zobaczy - piszesz: "to poza moim "marzeniem"". Czy Ty o czymś marzysz
Nie bądź zgryźliwy.
Turystyka w mojej rodzinie jest od zawsze ( już pisałem).
Rozróżniam zachłystnięcie się.
Jak piszę, że mnie tam nie ciągnie to nie po to aby komuś dogryźć tylko takie jest moje, oparte na długoletnich doświadczeniach rodzinnych, zdanie.
Mało jest miejsc gdzie ktoś z rodziny ( szczególnie siostra ale syn też lubi się włóczyć, syn upodobał sobie szeroko rozumiany "orient") by nie był - siostra "musiała", syn chce (rzadko musi).
Odpowiadając na twoje zapytanie - ja nie marzę.
Proszę mnie znowu źle nie zrozumieć. Będę chciał - to będę. To chyba proste i do osiągnięcia dla każdego z nas. Po co używać wyniosłych słów. Chęci i tylko chęci są ważne.
Nie mam "pociągu" obierzyświata. Lubię jedno-dwa- trzy miejsca i tam chcę przebywać. Reszta, jak piszę, jest poza moim zainteresowaniem.
Oczywiście, jak wiesz, poruszam się samochodem i przejazd "tam-nazad-z powrotem-w lewo-w prawo" jest dla mnie wystarczającym aby zobaczyć. Patrzę natomiast "krótko", bez duszy "artysty", bez achów i ochów.
( zazdrościłem Piotrkowi-B, tej Turcji. Tyle km przejechanych .... samej Turcji już może mniej).
Proszę przyjąć do wiadomości że jest to tylko moje zdanie i w żadnym stopniu nie jest "złośliwe".
To Ty tak to odebrałeś ....... dlaczego ????
Pzdr.
ps.
Gwoli lepszego wyjaśnienia ( bo mnie już nie cieszy taki odbiór). Może to pomoże w zrozumieniu że już od małego (chłopięcy umysł) był w mojej głowie "szeroki świat". Być może to jest powodem, że do ciekawostek świata mam takie a nie inne podejście.
W latach 60-tych ubieglego wieku,.. kto jeżdził np. do Egiptu ???
Odpowiadam - nikt ze zwykłych śmiertelników. Brat ojca jeżdził, antropolog, wykopaliska w Egipcie. Paszport konsularny. Zdjęcia, zdjęcia i opowiadania.
W tych samych latach ...... przyjechał do mojego rodzinnego domu, spał-wypoczywał ........... murzyn. Syn jakiejś tam "dobrej rodziny" ( już nie pamiętam szczegołów). Zapoznany oczywiście przez brata ojca.
Z tego co pamiętam, był tak wysoki, że ojciec musiał tył łózka zdemontować ponieważ nogi mu się nie mieściły. Cała okolica się zbiegła ...... zobaczyć murzyna. Pierwszy murzyn.
Kilka historyjek mogę jeszcze przytoczyć.