Witam i zapraszam na Peljesac, wspomnieniowo już dla mnie przyznaję z bólem serca.
Decyzja o wyjeździe do Chorwacji zapadła w kwietniu. Termin wyjazdu przełom lipca i sierpnia, w miarę elastycznie, w zależności od możliwości zakwaterowania. Niby dużo czasu, a okazało się, że niestety mając takie wymagania jak my, duuużo za późno.
Dlaczego? Po pierwsze od lat jeżdżąc gdziekolwiek zabieramy ze sobą 5-go członka rodziny naszego psa ; wyżła niemieckiego; nie jest to kruszynka ; 40 kg żywej czworonożnej wagi.
Warunek podstawowy ; muszą nas chcieć z psem. Tym razem podróż miała odbyć się z mamą męża i szwagrem oraz drugim psiaczkiem ; golden retriver, cudeńko kolejne 40 kg prawdziwie żywej wagi.
Nasze wymagania okazały się zbyt wygórowane dla większości oferujących lokum; nawet próbowałam ich zrozumieć ; 6 osób i dwa razy po 40 kg na ośmiu łapach, czworo uszu i półtora ogona (no nasz wyżeł -ogon cięty na pół ). Nawet w ofertach, w których stało pets accepted, po zadaniu pytania o nasze maleństwa, czytałam, nooo nieee dwa to już przesada...uch.
Miesiąc ślęczałam w sieci, dzień w dzień. Wysyłałam setki zapytań. Dodatkowo po totalnie wariackim tempie pracy 7 dni w tygodniu w dużym mieście chcieliśmy znaleźć zapupie, gdzie ludzi tyle ile naprawdę musi być..Cóż teraz już wiem, że takie raje na ziemi (nie za kosmiczne pieniądze) zarezerwowane są już teraz (sierpień!) na przyszły rok, a ja chciałam w kwietniu, chłe, chłe.
I nagle odezwała się kobitka (Silvija) z pięknie położonej willi na Korczuli w zatoce 6 km od Vela Luki. Po przemiłej wymianie korespondencji i nadziejach rozbudowanych do wielkości Tatr słowackich, okazało się że kiszka i Włosi dzień przed ostatecznym terminem podanym przez Silviję wpłacili zaliczkę (zgłosili się do niej wcześniej niż ja, ale potem zamilkli, więc to dawało nam nadzieję).
Kiedy w maju byłam już bliska rezygnacji, trafiłam na jednym z portali wakacyjnych na ofertę Anglika który zaproponował nam pobyt w terminie akceptowalnym ; 27 lipca-10 sierpnia, w Pernie koło Orebica, na Półwyspie Peljesac.
Nie muszę chyba dodawać, że przez ten miesiąc krążenia po necie trafiłam i na to forum, które okazało się dla nas zbawienne, świetne relacje, dziesiątki praktycznych rad, dzięki którym uniknęliśmy w podróży wielu kłopotów.
Rodzina po obejrzeniu zdjęć zaakceptowała ; zaliczka, a w czerwcu reszta kwoty, pofrunęła do GB, a mnie kamień spadł z odgłosem, jak się okazało po przyjeździe, niekoniecznie słusznym.
Zapowiadały się wspaniałe wakacje.
cdn.