
Primosten 13-25 czerwca 2009
Dzień 1 Bielsko-Biała - Primosten
W końcu nadszedł 13 czerwca, czyli termin wyjazdu na upragniony urlop do Primosten. W sumie do 2 tygodni przed wyjazdem nie wiedzieliśmy czy będziemy jechać sami, czy w większej grupie. Ostatecznie na urlop pojechaliśmy jednym autkiem, które pomieściło 4 osoby i 2 tony bagażu wszelakiego. Tutaj pokłony dla właściciela, który niemożliwe uczynił możliwym i wszystko się pomieściło a nawet kupione po drodze 3 dodatkowe zgrzewki wody ( w sumie jechało z nami 5 zgrzewek).
W planie było 11 noclegów w Primosten i 1 w okolicach Jezior Plitwickich w drodze powrotnej. W związku z tym, że noclegów mieliśmy dopiero szukać (celowaliśmy z przyjazdem na miejsce na godzinę ok. 8 rano) z Bielska-Białej wyjechaliśmy po godzinie 17. Trasa przez Czechy, Słowację (tańszy autogaz niż w Czechach), Austrię i Słowenię obyła się bez większych przygód. Jedynie na objeździe w Słowenii samobójstwo pod kołami naszego samochodu chciały popełnić kolejno: sarna i lis. Całe szczęście udało się w ostatnim momencie gwałtownie zahamować, choć jadąc nocą można dostać zawału, gdy nagle z krzaków przed maskę wyskakuje wielgachny potwór z racicami.
Dzień 2 - Primosten
Na miejscu o 7 rano powitała nas przepiękna pogoda i parkingowy zdzierca, który liczył sobie 10kn za godzinę, ale gdzieś trzeba było zaparkować na czas poszukiwania kwatery). Do otwarcia informacji turystycznych mieliśmy trochę czasu więc pochodziliśmy po Primostenie w poszukiwaniu miejsca, gdzie chcielibyśmy się zakotwiczyć


Punkt ósma wkroczyliśmy do informacji turystycznej i tam Pani mówiąc 'że tanio (kwoty nie podawała), okazja dla Polaków specjal promocja' wykonała jeden telefon i po 5 minutach zjawił się właściciel. Jaka była nasza radość jak starszy Pan nas wywiózł dokładnie w to miejsce, gdzie chcieliśmy mieć kwatery, jak zobaczyliśmy widok z balkonu to nas zatkało

OT: Generalnie późniejszy pobyt na tej kwaterze potwierdził słuszność naszej decyzji. Pokoje urządzone nie po nowoczesnemu (nam to w ogóle nie przeszkadza), ale bardzo schludne, wszystko zadbane i czyste. W kuchni to co potrzeba czyli kuchenka, lodówka pełne wyposażenie. Właściciele Jere i Milka - starsze małżeństwo bardzo sympatyczni, uśmiechnięci, zawsze służyli pomocą, oraz przynosili na spróbowanie różne smakołyki (rakiję, orzechówkę czy domowej roboty słodkości).
Po błyskawicznym wypakowaniu strojów kąpielowych, i zjedzeniu śniadanka o 9.30 wylądowaliśmy na plaży

Widoczek z balkonu w dzień

Pierwszy spacer po Primostenie

Pierwszy spacer po Primostenie

Pierwszy spacer po Primostenie

Widoczek z balkonu o zmierzchu

Widoczek z balkonu nocą (sami widzicie że byliśmy zachwyceni

