Akwaaba Ghana - witamy w Ghanie
Dzień 26 września 2008r. zaczął nam się bardzo wcześnie rano. Samolot mięliśmy o godz. 8:00 z lotniska Roberts International, które jest położone jakieś 60 km od stolicy Liberii - Monrowii.
Wstaliśmy wiec o 5:30 aby zdążyć dojechać i nie spóźnić się na check-in. Pogoda, jak to zwykle w trakcie pory deszczowej w Monrowii, nieciekawa, wiec byliśmy trochę przestraszeni, że jeśli tak samo będzie lać w Ghanie, to niewiele zobaczymy.
Na lotnisku czekał na nas nasz największy misyjny samolot, czyli Boeing 757. Ludzi było niewiele, jakieś 60 osób, tak wiec samolot był zapełniony w jakiejś 1/3. W trakcie lotu, który trwał 1 h 45 min, spałem jak zabity.
Stolica Ghany - Akra przywitała nas piękną słoneczną pogodą (mimo końca pory deszczowej) i całkiem niebrzydkim i nowoczesnym terminalem na lotnisku Kotoka International. Po wypełnieniu druczków imigracyjnych i sprawdzeniu wiz i paszportów, odebraliśmy bagaż i widząc kilka bankomatów, próbowałem wypłacić jakieś pieniądze. Niestety wszystkie bankomaty na lotnisku obsługiwały tylko karty Visa, a ja mam Mastercarda wiec kasy pobrać się nie udało. W Ghanie walutą jest 1 cedi, który ma wartość prawie jednego dolara (1 dolar = 1,3 cedi). Wymieniliśmy wiec trochę dolarów w lotniskowym kantorze, aby starczyło na początek.
Potem udaliśmy się do jakiegoś baraczku obok lotniska, gdzie nas skierowano, aby kupić karty SIM do naszych telefonów. Kupiliśmy 2 karty SIM (dla nas obydwóch) oraz dwie karty doładowujące po 7,5 cedi. Jednak w hotelu okazało się ze zamiast dwóch kart po 7,5 cedi, jedna jest po 4,5 cedi. Nie sprawdziliśmy przy kupnie i daliśmy się oszukać...
Dojazd w Akrze jest sprawą bardzo prostą: jest pełno taksówek (z charakterystycznymi żółtymi błotnikami), jeżdżą też minibusy nazywane tutaj "tro-tro". Taksówki zazwyczaj trąbią na klientów, a już szczególnie na białych. Trzeba ustalić cenę przed wejściem do taxi, bo ceny wstępne są zazwyczaj 2-3 razy większe od tych, które powinniśmy zapłacić. Wzięliśmy wiec taxi i po jakimś czasie (korki w Akrze) znaleźliśmy się w hotelu. Nie wiedząc jak daleko jest hotel od lotniska zgodziliśmy się na 6 cedi, okazało się, że nie powinniśmy zapłacić więcej jak 3 cedi. Ale co do cen to dopiero się uczyliśmy, na początku zawsze jest trudno.
Hotel znajdował się na terenie kompleksu nazywanego Army Officers' Mess. Dostaliśmy osobne pokoje z klimatyzacja, dużym łóżkiem, łazienką z ciepłą wodą i wszystko to za zaledwie 20 dolców za noc. Po wzięciu prysznica zeszliśmy na dwór, aby zjeść obiad. Jedzenie jest serwowanie na dworze pod zadaszeniem. Miejscowe piwo Star 0,65l kosztowało 1 cedi, kawa z mlekiem 2 cedi, a nasz obiad (naprawdę duża porcja pieczonego kurczaka z frytkami i sałatką) - 6 cedi. Porcje były duże, piwo dobre i chłodne a kawa smaczna, wiec z lenistwa (i chyba trochę z szoku po przylocie z biednej i brudnej Liberii) tak spędziliśmy pół dnia, aż do wieczora, decydując się pójść "na miasto" dopiero nazajutrz.
Nazajutrz rano mięliśmy trochę problemów ze wstaniem (coś kolo 9:00 wydawało się za wcześno), no ale w końcu nie przyjechaliśmy tutaj spać. Po śniadanku i obowiązkowym naszym ulubionym piwie Star, poszliśmy "na miasto". Uzgodniliśmy, że jak tylko się da, będziemy chodzić piechotą, gdyż w ten sposób możemy bliżej obcować z miastem i więcej obejrzeć niż z taksówki. Piotrek posiadał bardzo dobry przewodnik o Afryce wydawnictwa Lonely Planet, gdzie wszystkie ciekawe miejsca były opisane i zaznaczone.
Akra to bardzo ładne i nowoczesne miasto, wszędzie jest prąd (nie to co w Monrowii), nie widać zrujnowanych domów, są ładne asfaltowe ulice i chodniki z kostki. Palmy i egzotyczna roślinność sprawiały ze czułem się jak na południu Europy, tylko coś ludzie na około mieli ciemniejszy kolor skóry. Ghana to także kraj dumy, złota i Boga. Bo Bóg tutaj jest wszędzie. Można znaleźć salon fryzjerski "Bóg jest miłością", kantor wymiany walut "Jezus cię kocha" a co jest napisane na taksówkach to juz ciężko spamiętać ("Bóg mnie prowadzi", "Pan mnie uchowa" itp.). Ghańczycy to bardzo przyjaźni ludzie, skorzy do rozmowy i przede wszystkim do tańca. Ghana jest ojczyzną jednych z bardziej znanych afrykańskich muzyków, a karaibskie reggae wywodzi się niejako z Ghany, bo to na Karaiby wywieziono najwięcej niewolników z tego rejonu Afryki.
Ghana jest tez sławna z Kente czyli tkanego w różne wzory materiału. Wzory są różne, kolorowe i każdy z nich ma jakieś znaczenie. Robione są z tego ubrania dla mężczyzn, kobiet jak i różnego rodzaju obrusy, pamiątki itp.
W trakcie naszego łażenia po Akrze dotarliśmy także do budynku poczty, skąd wysłałem do domu pocztówki. Pracownik zapewniał mnie, że powinny dotrzeć w ciągu 2 tygodni do Polski (dotarły i to nawet wcześniej). Spędziliśmy wiec cały dzień łażąc po Akrze (Muzeum Narodowe, Makola Market, Plac Niepodległości, Centrum Sztuki) i wieczorem, otrąbieni w ciągu dnia chyba ze 100 razy przez taksówki, kolo 21:00 wróciliśmy zmęczeni do hotelu, aby zjeść pizzę i wypić naszego ulubionego Stara. A potem już tylko ciepły prysznic i spać
cdn...