Witam.
Zastanawiałem się czy wogóle podjąć się zrelacjonowania naszych (żona, 2 córki i ja) pierwszych wakacji w Chorwacji. Na forum jest już i tak dużo różnych informacji. Może jednak coś uda mi się podpowiedzieć osobom, które planują wakacje na wyspie Ciovo i nie tylko. Wiem (z autopsji), że wiele osób czyta ten portal anonimowo, szukając jakichś wskazówek. Postaram się podać jak najwięcej szczegółów.
Część 1. Dlaczego Slatine?
Z wyborem miejscowości nie mieliśmy problemu. Została odgórnie ustalona przez szwagra, który poinformował nas, że jego kolega może nam zarezerwować apartamenty w Slatine. Początkowo miał być to wyjazd 4 rodzin, samochodami. Zapowiadało się pięknie. Koszt 10 euro od głowy, niezależnie jaka duża ona jest. Wyposażenie klima, kuchnia, pokój, łazienka, widok na morze, miejsce postojowe dla samochodu - luksus. Termin 21.07 - 1.08. Zapadła decyzja - jedziemy.
Część 2. Planowanie trasy
Mamy cel - Chorwacja, Slatine, na wyspie. Gdzie to jest? Zaczynamy szukać w necie map, informacji, relacji, wskazówek. Natrafiliśmy na serwis Cro.pl, z którego uzyskaliśmy wiele cennych porad.
Wiedzieliśmy, że pojedziemy kilkoma samochodami, więc nie matwiliśmy się o wybór trasy. Tym bardziej, że niektórzy jechali tam któryś raz z rzędu. Niestety rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Dwóm rodzinom zmienił się termin urlopu. Tak więc pozostaliśmy my i szwagier z rodziną. Trzeba zaplanować całą trasę i uwzględnić nocleg. Poniżej podaję jej plan.
a/ wyjazd z Poznania o godz. 5.00
b/ Czechy - przejście graniczne Boboszów, dalej na Olomouc, Brno
c/ Austria - przejście graniczne Mikulov, nocleg przed Wiedniem, Graz
d/ Słowenia - przejście graniczne Mureck (omijanie płatnej autostrady w Słowenii), Lenart, Ptuj
e/ Chorwacja - przejście graniczne Gornji Macelj, Zagreb, Prgomet, Trogir, Slatine
Wg GPS długość trasy 1356km, czas 18,5h jazdy z postojami 15min. co 2h. Oczywiście teoria teorią, a rzeczywistość będzie inna. Szczegóły w dalszej części.
Część 3. Co i ile zabrać?
Zastanawialiśmy się co zabrać. Napewno paszporty i pieniądze, pieniądze, i jeszcze raz pieniądze (500 koron, 800 euro + 500 pożyczonych w razie w., trochę złotówek i kartę VISA electron).
1 euro = 3,26 zł., 1 korona = 0,145 zł.
Z wyposażenia samochodu: gaśnicę, trójkąt, apteczkę, komplet żarówek, 4 kamizelki odblaskowe, zaświadczenie wydane w PZM potwierdzające użyczenie samochodu (koszt. 40zł), ponieważ nie jest na mnie zarejetrowany, fotelik i poduszka dla dzieci Wykupiłem dodatkowe ubezpieczenie w PZU na wypadek nagłego zachorowania i awarii samochodu - koszt ok.100zł.
Sprzęt plażowy: 2 karimaty, 2 dmuchane materace (później okażą się b.przydatne), buty do pływania (sporo naczytaliśmy się o jeżowcach), kremy do opalania z różnymi fltrami i inne dmuchane bajerki dla dzieciaków i dorosłych.
Z art.spożywczych: paletka piwka, 2 zgrzewki wody, soczki, słoiki z peklowanym mięsem, fasolki, pulpeciki, gołąbki, kiełbasę krakowską, makarony, zupki w proszku i wiele, wiele innych. Razem ok. 60kg - jak na ruską wojnę. (koszt ok. 600zł.) Zabraliśmy ze sobą lodówkę samochodową - b.fajna rzecz. Na podróż do jedzenia kabanoski i kilkanaście sandwiczy (wszystkie weszły do klimatyzowanego schowka).
Z pozostałych rzeczy oczywiście aparat fotograficzny, laptop i niezliczona ilość zasilaczy i kabli.
Z samochodu musiałem wyciągnąć środkowe tylne siedzenie, a w to miejsce włożyłem torbę z ciuchami, aby dzieci mogły oprzeć głowy w czasie snu. Kufer wypchany był na maksa, ile dała fabryka.
Zabraliśmy ze sobą krótkofalówki, których zasięg w teorii miał mieć 40km, aby być stale w kontakcie.
Czy to wszystko wystarczyło? Opiszę w podsumowaniu.
Część 4. No to ruszamy.
Polska.
Wyjazd zaplanowaliśmy na godz. 5.00. Musieliśmy dojechać pod Wiedeń, do hotelu, na godz. 17.00. Samochód zatankowany i zapakowany, licznik skasowany, GPS wystartowany, lodówka podłączona, kawa w termosie, dzieci przywiązane pasami. Start z 30min. opóźnieniem. Kierunek Wrocław.
Centrum Wrocławia przejechaliśmy bez problemu, gdyż była to niedziela, rano. Postanowiliśmy się zatrzymać na wyprostowanie nóg, na pierwszym napotkanym parkingu. Jest godz. 8.00. Słoneczko już świeciło, ale wiał dość silny, chłodny wiatr. Postój trwał 30min.
Kierunek Boboszów, przejście graniczne. Przed granicą postanowiliśmy uzupełnić paliwo. Wiedzieliśmy, że w Czechach nie warto tankować. Cena na Orlenie ON 4.67zł. Godz. 10.35. Zbierają się chmury, ale nie przejmowaliśmy się tym, przecież zostawimy je w Polsce.
Pora na ostatnie rozmowy telefoniczne w normalnych cenach, pożegnania z rodzicami i po kilkunastu minutach wyruszyliśmy w dalszą drogę.
cdn....