Tradycyjnie dzień wcześniej pakowano ( a tak na serio to niektóre rzeczy już leżały spakowane tydzień wcześniej).
W sobotę odwiedzamy jeszcze pediatrę-tak profilaktycznie, by zaopatrzyć się we wszystkie niezbędne lekarstwa w razie kaszelku, katarku, potówek, komarów, biegunek i innych choróbstw które mogłyby się przytrafić 13 miesięcznemu maleństwu. Później okazuje się, że tak mimo wszystko potrzebne było coś mocniejszego na chorobę.
Auto po przeglądzie a właściwie to dwóch przeglądach w przeciągu 2 miesięcy, bo ten pierwszy zrobiliśmy z dość dużym poślizgiem a przed wyjazdem dorobiliśmy jeszcze kilka tyś km i trzeba było wymienić klocki. Przyjaciele kupili auto dwa dni przed wyjazdem, wprawdzie 2 letnie bmw i raczej nie powinno zaniemóc, ale zawsze ma się pewne obawy jak zna się auto, a co dopiero jak się go nie zna. Bagażnik spakowany do granic możliwości ( a że jest duży, wrzucamy jeszcze karimaty i napoje naszych przyjaciół, miejsce znajduje się też na żelazko(wiem wiem zboczona jestem, żeby na wakacjach prasować, ale lubię mieć wszystko wyprasowane przy czym naprawdę mnie to wcale nie męczy, lubię prasować), dwa kartony zabawek dla małej, basenik, 4 duże torby ciuchów ( w razie gdyby było zimno,torba jedzonka dla małej w tym mleko, kaszka, paluszki, chrupki, herbatniczki,4 herbaty i 20 soczków, wózek, łóżeczko, lodówkę turystyczną ( a w niej paróweczki drobiowe, kabanosy, fileciki z kurczaka, margarynę) oraz kilka zgrzewek napojów.
Wyjazd w samo południe 3 sierpnia. Nie dzielimy trasy na nocleg-jest nas dwóch kierowców w każdym z aut, więc stwierdzamy, że jedziemy non stop. Ewentualnie jakaś krótka drzemka na parkingu, jeśli zmorzy nas oboje...W naszym autku jest w zasadzie aż 3 kierowców bo mamusia męża a moja kochana teściówka też jakoś radzi sobie za kółkiem. Mąż śmieje się że jak trzeba będzie to i ona pojedzie a jak nie umie to niech improwizuje
Trasę przez Polskę pokonujemy dość szybko. Większość z kierowców pędzi w odwrotną stronę...ku naszemu Bałtykowi. Mamy stosunkowo blisko nad polskie morze (1,5 h) i w każdy wolny weekend wybieramy się na "rybkę". Zresztą opcja dłuższego wypoczynku nad naszym zimnym morzem, kiedy to 6 lat temu poraz pierwszy zasmakowałam Adriatyku nie bardzo mnie fascynuje...
Polskę "przejechaliśmy" w 5 godzin następnie ruszyliśmy tradycyjnie Czechy, Austria, Słowenia.
Ostatnie spojrzenie na Polskę
I jedziemy dalej
Nawigacja prowadzi nas dokładnie jak trasa którą polecił Fux.
Zaraz po przekroczeniu granicy z Czechami napotykamy pierwszy problem. Karolinka zwróciła całą zawartość swojego żołądka. Wszystko mokre, nie byłam przygotowana na taką sytuację nic nie miałam pod ręką. Mija nam pół godziny na doprowadzenie wszystkiego do porządku-najgorsze, że fotelik jest mokry-podkładam ręczniki i jedziemy dalej.
Sytuacja za 10 minut powtarza się jeszcze raz, znowu oporządzanie się i jedziemy dalej. Przyczyną była parówka, którą źle pogryzła od śniadania biedulka kochana.Na szczęście usypia wsłuchując się 30 raz w Bolka i Lolka. Polecam wszystkim zakup ekranu dla dziecka. Nam udało się go wymienić za punkty na bp, ale uważam, że koszt zakupu jest niewielki w porównaniu jak może być przydatny w podroży dla dziecka, by umilić mu czas.
Oba auta wyposażone były w cb radio co bardzo nam pomagało w komunikacji. Jednak w Czechach zgubiliśmy się na dobrą godzinkę po to by odnaleźć się już w Austrii. Okazało się , że oboje korzystaliśmy z auto mapy ale my mieliśmy trasę ustawioną na najszybszą a sąsiedzi na najkrótszą i Mariusz zjechał dwa zjazdy wcześniej we Brnie.
Krótka kawa późno w nocy już w Austrii, Słowenię mijamy jednym susem zakupując winietkę i tak o godzinie 4:50 nad ranem wjeżdżamy do Chorwacji HURRA!!!! :