..trochę historii PULA - najpóźniej od V w p.n.e tereny dzisiejszej Puli zamieszkiwali Ilirowie, aż do roku 177 p.n.e kiedy to obszar ten zajęli Rzymianie. Od 43 r. Pula stała się kolonią rzymską (nazwaną przez nich Pietas Julia) przez co została ważnym ośrodkiem administracyjnym i handlowym. W tym czasie miasto przeżywało okres świetności czego dowodem są liczne zachowane budowle z tego okresu (amfiteatr, łuk triumfalny, świątynia Augusta). W 425 Pula została siedzibą biskupstwa. Gdy Cesarstwo Rzymskie upadło, Pula przeszła pod wpływy Bizancjum.. W 1145, podobnie jak inne miasta półwyspu, Pula została zmuszona do złożenia przysięgi Wenecji, lecz pięć lat później w 1150 miasto zbuntowało się i w efekcie zostało splądrowane. W 1334 miasto zostało zajęte przez Republikę Wenecką. W wyniku licznych epidemii dżumy i malarii liczba mieszkańców spadła do 300. Została jednak ponownie zasiedlona przez uchodźców z Bośni i Dalmacji, którzy uciekali przed najazdem Turków.
Miasto ponownie odzyskało świetność w XIX. Zbudowano stocznie i fortyfikacje, a arystokracja zaczęła przyjeżdżać tu w celach rekreacyjnych. Po I wojnie światowej całą Istrię wraz z Pulą zajęli Włosi. Po drugiej wojnie światowej zniszczone miasto przypadło Jugosławii, a po jej rozpadzie Chorwacji. ( źródło-Wikipedia)
.
Wakacje 2008
......no i w końcu przychodzi dzień wyjazdu. Już za paręnaście godzin rozwieją się wszelkie niepewności: czy samochód dojedzie (kupiony w kwietniu) czy kwatera będzie dobra, czy pogoda dopisze , czy.. które każdy pierwszy raz wyjeżdżający zawsze przeżywa. Spakowani poprzedniego dnia, o godzinie 4.45 w piątek wyruszamy z Lublina w naszą dziewiczą podróż do Chorwacji.
Pierwszy postój na trasie to obowiązkowe zwiedzanie Baszty Rybackiej w Budapeszcie (2godziny), potem dwugodzinna drzemka nad Balatonem , w miejscowości Zamardi i o 24 przekraczamy granicę węgiersko-chorwacką. Zaczyna padać deszcz ale zanim dojeżdżamy do Zagrzebia wypogadza się. Samochodzik spisuje się super, chyba pierwszy z tak wygodnymi fotelami, nawet spalanie jak na tak objuczonego runnerka całkiem niezłe. Lecz na każdego przychodzi kryzys i po 1.30 stajemy na stacji na odpoczynek. W sumie to dobrze się złożyło bo mogliśmy już za dnia podziwiać piękną autostradę która prowadzi do Rijeki. Jeszcze tylko atrakcja-tunel Ucka i już drogą ekspresową szybko i sprawnie dojeżdżamy do Puli .
Jest godzina 9 a my mamy być na kwaterze o 10. Kupujemy w kiosku plan miasta i tak zaopatrzeni trochę błądząc (część ulic jest jednokierunkowych) oraz zasięgając języka u mieszkańców Puli docieramy w końcu do kresu podróży. I tu pierwsze zaskoczenie nierzetelnej informacji biura firmy "....." przez którą wykupiliśmy wczasy. To nie adres kwatery tylko biura firmy "....." gdzie trzeba zapłacić dodatkowe parę euro (znów zdziwienie - wszystko miało być w cenie, dopytywałem się dwa razy) ale już po chwili zjawia się właściciel naszej kwatery i jedziemy za nim do naszego lokum. Okazuje się że kwatera jest rzut beretem od siedziby firmy "....." . Przynajmniej na miejscu widać że wszystko jest ok. tak jak na zdjęciach w necie, bardzo miły właściciel , pogoda super , czyli zapowiada się dobrze.
kwatera w pełnej okazałości
Po szybkim rozpakowaniu bagaży oczywiście że pierwszym punktem pobyty musiał być Jadran. Dzięki informacjom naszego Gospodarza jedziemy na Punta Verudella na miejską plażę. Okazuje się że to trafny wybór bo: ok. 2,5 km od kwatery, duży parking, gdzie można znaleźć zawsze wolne miejsce, plaża nieduża ale jest i miejsce w cieniu dla osób nie lubiących nadmiaru słońca. Są sanitariaty, natryski, wypożyczalnia fikuśnych rowerków wodnych i nieduży bar gdzie można coś zjeść i wypić. Natomiast nie ma na niej wszechobecnych budek z chińszczyzną, balonami i frytkarniami jak nad polskim morzem.
I jeszcze jedna rzecz odkryta przez nas w czasie kolejnych pobytów na plaży, przepiękna nadmorska ścieżka aż do małego fiordu i dalej do następnej plaży.
któż nie tęskni za tym widokiem.....