Witam,
na wstępie chcę podziękować społeczności Cro za wszystkie uwagi i cenne informacje jakie znalazłem na tym forum. Dzięki temu dotarłem na miejsce bez najmniejszych przeszkód. Zastanawiałem się gdzie umieścić ten wątek( tutaj lub w "Samochodem - trasy, noclegi, przepisy, uwagi"), ale ten dział będzie chyba najbardziej odpowiednim. Jest to wyłącznie relacja jak sprawnie dotrzeć i wrócić z HR oraz moje spostrzeżenia z objazdowych wycieczek po HR.
Planowanie wyjazdu rozpocząłem ok. początku maja. Ponieważ chciałem być ( już ósmy raz ) na Hungaroring rozpoczęcie wakacji zostało zaplanowane na 26.07.2008 i koniec na 02.08.2008 czyli od soboty do soboty. Z tego co tu wyczytałem to podróżowanie w sobotę po HR jest dużym wyzwaniem. Postanowiłem więc jakoś to obejść.
Teraz właściwa relacja z mojej wyprawy. Wyjazd ostatecznie doszedł do skutku w czwartek w godzinach płd. Pierwszy przystanek prywatna kwatera koło Wiednia. Wspaniali ludzie, wspaniała atmosfera i rozmowa do późnych godzin nocnych o tym co słychać w Polsce.... Rano ledwie się zebrałem do kupy. Warunki mieszkaniowe jak na przystanek tranzytowy określam jako bdb - koszt ok 15 EU od osoby. Nie będę się rozpisywał jak tutaj dotarłem. Każdy kot chadza swoimi drogami i ja taką jechałem. Podróż jest przez "cywilizowane" kraje i każdy szybko zasięgnie informacje jakie opłaty go czekają ( viniety, mandaty i takie tam).
Następny przystanek to Plitvice. Trasa z racji noclegu została wytyczona przez "Zachodnie Węgry"(taki tu wątek czytałem). Ogólnie mogę powiedzieć tyle o tej drodze - nie ma tam możliwości nadrobienia straconego czasu. Dużo TIR-ów, mało miejsca do wyprzedzania. Odcinek ok. 100 km jechałem dość długo w moim odczuciu i faktycznie ( tak jak tu było opisywane na tym forum) można nawet czasami jechać 120 i więcej km/h, ale to tylko czasami. Dla wprawnych kierowców droga normalna, ja jednak byłem przewodnikiem i ciągle musiałem zerkać w lusterka czy reszta się nie pogubiła. W trzy samochody ciągle się na tej drodze szukaliśmy.Zamiar był taki, że po dotarciu do granic Słowenii szukać "markowej" stacji benzynowej - z racji mojego skąpstwa . Przejazd przez ten kraj był tak szybki, że nawet nie zdążyłem pomyśleć o tankowaniu.Jeszcze parę km po Chorwacji i wbijamy się na autostradę. Jazda w kierunku Zagrzebia szybka i sprawna. I tu pierwsze zaskoczenie płatność za przejazd. Na tutejszym forum są informacje, że można płacić kartami. Specjalnie powoli podjeżdżałem do bramek żeby wyczaić tą właściwą z obsługą kart ( miałem tylko euro przy sobie). Ostatecznie trafiłem w środkową bramkę i tam mi miły Pan powiedział, że nie ma możliwości płacenia kartą!! Pozostało wyciągnąć "oiro". Czytając jeden z wątków na forum o oszustwach byłem czujny. Wszystko przebiegło poprawnie, Pan był bardzo miły i można uznać, że na autostradach można się już czuć bezpiecznie..
Wyjazd z okolic Wiednia nastąpił ok. godziny 9:00 i w Plitvicach w piątek ( środek sezonu urlopowego ) dotarliśmy ok. godziny 14:00. Nie było większych korków jedynie na bramkach pod Zagrzebiem trzeba było mocno zwolnić, ale ogólnie wszystko było płynnie. Za Zagrzebiem jakieś "paredziesiąt" km trzeba odbić z autostrady na Plitvice - jest stosowny drogowskaz. Tu zaczyna się droga sławną "jedynką". W szczycie sezonowym ją polecam - fotografie w dalszej części.
Plitvice - oczywiście przecudowne, ale ja musiałem namierzyć jakieś spanie dla naszej gromadki i bardziej się tym przejmowałem i wszystkich poganiałem. Ok. godziny 18:00 mamy kwaterę. Koszt podobny do Wiedeńskiego - czyli 15 EU za osoboę. Śpimy na terenie Parku. Gospodarz bardzo gadatliwy, ale język chorwacki uważa za jedynie słuszny, mówił strasznie głośno i szybko. Nic go nie rozumiałem. Po wypiciu 2 "Leszków" jego wymowa się spowolniła i zaczęliśmy się rozumieć .
reszta później. Chcę Wam pokazać (trzeba zmniejszyć zdjęcia) , że do czasu otwarcia tuneli warto jechać chorwacką "jedynką"........