Szkoda, że tu trafiłem to znak, że już po wakacjach.
Ale od początku.
Załoga to typowe 2+1 (syn 9 lat)+namiot+auto (piszę ze względu na podawane później ceny na kolejnych kampingach).
Urlop tym bardziej upragniony ponieważ dopiero po 2 latach. Więc trochę się wyczekaliśmy. I po raz kolejny HR. Wcześniej była Istria (może kiedyś znajdę czas na archiwum i zrobię z tym porządek).
Nadchodzi upragniony 4 lipca-piątek. Jeszcze tylko odliczanie godzin do 15-tej i do domku. Pakowanie auta i zwarci, gotowi ruszamy.
Jest godz. 19:00. Po drodze rozmowa-od czego zaczynamy? Na początku wypytywałem na forum o dojazd do HR przez route 86 i powrót przez BiH. Oczywiście plany są po to żeby je korygować . Na początek więc padło na Budapeszt. No to trzeba być na jutro przed 12 na miejscu bo inaczej pan nie gwarantuje pola na kempingu. A wybraliśmy ten
http://hallercamping.hu
bo prawie w centrum i blisko do metra.
Już za chwilkę na autostradzie i banan na buzi. Niestety szczęście nie trwa długo (18 km). Dalej już normalka. Ruch wahadłowy przez węzeł Nowe Marzy, Łódź Częstochowa, A4, po prostu-polskie drogi-absolutnie.
Nie wiem czy jest LPG przy granicy więc na stację w m. Lubiń. Gaz jest ale nie ma kto załadować. Pani nie wychodzi zza okienka bo jest zamknięta na stacji na noc . Można bedzie o 7 rano Kilka uśmiechów i uzasadnionych komplementów robi swoje-można samemu zatankować. Ufff.
Teraz już tylko do granicy. Po drodze naprawiana nawierzchnia i ruch wahadłowy. Kiepsko, długo, brzydko.
W deszczowym Chyżnem meldujemy się o 5 rano. Winietka i na Sahy (8:30). A propos-punkty granicze wyglądają jak po wojnie. Już za chwileczkę, już za momencik...
Trochę kluczymy żeby wjechać dobrą stroną do stolicy. Po drodze Hungaroring. Niestety nie ma czasu na oglądanie. Budapeszt (10:00) wita nas piękna słoneczną pogodą, gorąco.
Na dziś wystarczy wrażeń. Odpoczynek i aklimatyzacja (Arany Aszok). Od jutra zdobywamy miasto.
Metro to genialny wynalazek jak na Budapeszt. Na drogach bardzo duży ruch i spore korki. Zwiedzanie rozkładamy na dwa dni a potem nad już upragniony Adriatyk.
Dużo by można o samym Budapeszcie. Ładne miasto choć zaskoczeni byliśmy ilością kloszardów, biedotą, zapachami
Żeby nie było, że zapomniałem coś pstrykać:
1. Parlament
2. Most Łańcuchowy
3. Wzgórze Zamkowe
4. Gellert-kąpielisko
5. Bazylika św. Stefana
6. Wyspa św. Małgorzaty
więcej zdjęć na:
http://jacyamaha.fotosik.pl/albumy/482122.html
W sumie byliśmy tu od soboty do wtorku. Za kamp zapłaciliśmy 23,30 Euro/d. Do tej pory nie wiem ile wydaliśmy. Za duże nominały (jeżeli jest ktoś zainteresowany cenami to gdzieś coś, jakiś paragon z sam-u znajdę).
W poniedziałek wieczorem straszna ulewa. Noc też nie ciekawa. Woda z pola nie ma specjalnie gdzie spływać. Rano błocko. Ale my już jesteśmy myślami gdzie indziej. Jeszcze tylko kąpiel w Balatonie.
Ruszamy do Siofok. Autostrada i na miejscu. Trochę rozczarował nas widok. Gierek-same pensjonaty. A woda ? No cóż-duża kałuża. Symboliczne zamoczenie nóg bo kropi deszczyk i brzydko. Obiadek i w drogę.
Trasa E73/56 Szekszard-Mohacs-Osijek-a dalej na Dakovo-Doboj-Sarajewo-Foca-Bileca-Trebinje-HR
Sprawdzanie bagażnika w Udvar na powitanie...
Po drodze dużo kontroli policyjnych-strzelają z lasera. Za m. Doboj na moście stoi TIR i nikt nic nie wie. Pytam gościa przede mną o co chodzi. A on ,że nie ma pojęcia-przed chwilą przywiózł kogoś tutaj i wraca do Sarajewa. Poprowadzę was objazdem. Świetnie myśle sobie i już po 5 minutach jazdy żałowałem. Droga prowadziła drugą stroną rijeka Bosna. TRAGEDIA. Wyjechaliśmy w Maglaj. Dziękowałem Bogu, że nic po drozde nie zgubiłem, nic nie odpadło i wszędzie się zmieściłem. Choć w tym miejscu lepiej nie przyznawać się do Chrześcijaństwa. Dalej już wspaniała droga czyli remontowany odcinek w Sarajewie.
A propos-w Sarajewie zatrzymał nas patrol policji. Podchodzi gość i kogo widzę? Normalnie SOLEJUK z serialu Ranczo-identyczny. Już myślałem, że nas poczęstuje ichniejszym "Mamrotem" ale niestyty nie-"passport and green card!" Małe kręcenie wąsami i dał spokój.
Dalej już tylko ciemność i góry.
Co jakiś czas mnie ktoś wyprzedził to ja za nim żeby prowadził-nigdy nie dawałem rady-szybcy są u siebie.
W górach-w chmurach, 9 stopni, mgła, tempo spadło na łeb. Pytanie do zmiennika-też się już nie czuje na prowadzenie. Czas sie zdrzemnąć. Śpimy na stacji gdzieś koło Miljevina (chyba).
Taki widok nam się objawił o świcie.
nie mam pojęcia jak oni dają radę.
I znowu
A z tyłu coraz częściej dało się słyszeć - daleko jeszcze? cmok...
No jeszcze jakieś 5 godzin do tabicy.
Ten widok to miód na skołataną duszę
NARESZCIE....9 lipiec coś przed 9 rano, 33 stopnie w cieniu, pełne słońce, ten kolor wody, zero wiatru i.... policja na początek ale o tym przy następnej okazji.
c.d.n. mam nadzieję niedługo.