PLAN:
tydzień w Loparze, tydzień gdzieś dalej na południu (Korcula?)
TRASA:
Godzina 22.30 14 czerwca 2008 ruszamy z wioski pod Wrocławiem. Skład: ja, żona i nasze dwie pociechy - 2 chłpoców w wieku 4 lat. Za namową innych forumowiczów ruszamy w ciemno bez rezerwacji apartamentu. Trasa Wrocław - Boboszów - Brno - Bratysława - Wiedeń - Graz - Zagrzeb - Jablanac - prom na Rab - Lopar. Chłopcy szybko zasypiają. Przejście graniczne w Boboszowie to opuszczone nieoświetlone budynki. Małe sklepiki czynne chyba tylko w dzień. Nie ma gdzie kupić koron ani winiety. Winietę kupuję kilkadziesiątr kilometrów dalej na stacji paliw. Cena 15 euro. Dojeżdżamy do Brna gdzie gubi się nasz gps (Garmin 760). Chcieliśmy jechać przez Bratysławę ale mijamy odpowiedni zjazd i po chwili nasz garminek karze mi skręcić przez barierki w pole. Po chwili ponownie przelicza trasę i kieruje nas tym razem na zwykłą drogę z Brna do Wiednia. Zgadzam się z jego decyzją, jest środek nocy więc przejazd tą trasą przez Wiedeń jest "bezkorkowy". Za Brnem budzą się nasze pociechy więc szukamy miejsca na postój (niestety od tego momentu nasi chłopcy nie bardzo chcieli spać i musieliśmy dosyć często robić postoje). Tam spotykamy innych rodaków których też gps zrobił w konia kierując w pole. Trasa do granicy Słoweńskiej bezstresowa. Mały ruch, dobra pogoda. Na granicy bez kolejki. Przejazd przez Słowenię to już jazda w normalnym ruchu (godziny 7 -8). Chorwacja wita nas słońcem i niewielkim korkiem na granicy. Potem świetna autostrada i zjazd w boczną drogę do Senj. Górska droga, serpentyny i nagle wyłania się morze z wyspami, zatokami. Takie chwile przeżywa się tylko raz. Chłoniemy widoki, robimy zdjęcia, szkoda że jesteśmy zmęczeni bo tutaj warto zrobić sobie dłuższy postój. Ruszamy wzdłuż morza piękną widokową drogą do Jablanac. Do promu godzinna kolejka.
NA MIEJSCU:
Ok. 13 w niedzielę docieramy do Loparu.. Idziemy na spacer na Rajską Plażę. Pierwsze wrażenia pozytywne, płytka zatoka, niedużo ludzi, ciepła woda. Ruszamy szukać noclegu. Szukamy zadbanego budynku z ogródkiem, może placem zabaw. Na budynkach dużo ogłoszeń o wolnych apartamentach i pokojach. Pierwsze podejście nieudane: pytamy o apartament a facet pokazuje nam pokój ok. 20 m2, duże łóżko plus wersalka, łazienka i kuchnia na korytarzu, cena 60 euro. Szok, zaczynamy się bać ile będzie kosztował apartament. Mówimy facetowi że się zastanowimy na co on obniża do 50. 200 metrów dalej widzimy zadbany dom z ładnym podwórkiem, chuśtawką. Wchodzimy, właścicielka po zastanowieniu proponuje 50 euro. 2 pokoje z dużymi łóżkami, kuchnia, jadalnia, 2 łazienki. tv sat (bez polskich programów).
Miejsce jest fajne i nie chce nam się szukać innych opcji, zostajemy, właścicielce mówimy że do piątku. Potem chcemy ruszyć dalej na południe.
CHOROBA:
Niestety życie szybko zweryfikowało nasze plany. W poniedziałek jeden z naszych synów Miłosz ma 38 * gorączki, kaszel, torsje. Z obawy o stan zdrowia naszych dzieci chowamy się przed słońcem, siedzimy cały dzień w domu, tylko wieczorem wychodzę z naszą drugą pociechą na spacer.
We wtorek rano gorączka wzrasta do 39 *. Idziemy do lekarza, diagnoza: angina.
We wtorek wieczorem choroba dopada drugiego syna. Idziemy do lekarza, diagnoza taka sama.
Środa, czwartek i piątek nie przynoszą poprawy. Nieprzespane noce, ciągła gorączka, zimne okłady. Pytam się właścicielki o możliwość przedłużenia pobytu, niestety jest to możliwe tylko do soboty rano. Ale oferuje pomoc w znalezieniu lokum.
Rozważamy możliwość powrotu do kraju pod warunkiem że stan chłopców na to pozwoli. Na szczęście w sobotę rano u Miłosza objawy choroby prawie ustępują. Zostajemy.
Przenosimy się do innego apartamentu którego właścicielem jest matka naszej dotychczasowej "gospodyni". Cena 55 euro (po negocjacji z 60).
W poniedziałek rano obaj nasi chłopcy są nareszcie zdrowi. Możemy ruszać nad wodę.
RAJSKA PLAŻA:
Do powrotu zostało nam tylko 5 dni więc postanowiliśmy wiekszość tego czasu spędzić na plaży w Loparze. Plaża ma długość ok 1 km, głębokość wody wzrasta bardzo łagodnie:
20 metrów od brzegu woda po kostki
100 m od brzegu po kolana
300 m od brzegu po pas
dalej zaczyna się głębia i raj dla amatorów nurkowania.
Temperatura wody w granicach 24-28 stopni, im bliżej brzegu tym cieplejsza. Nasze dzieciaczki całymi godzinami pluskały się w wodzie
i nigdy nie widziałem żeby było im zimno.
Na plaży bary, place zabaw, bezpłatne huśtawki, zjeżdżalnie i płatne: karuzela 10 kun, ciuchcia 10 kun, rowery wodne 50 - 70 kun/h, leżaki 15 kun/h.
W pobliskim porcie małe statki wycieczkowe z ofertą pływania po okolicach. Niestety nie byliśmy na innych plażach które podobno są bardzo ładne (Cyganka, Sahara itd.) Za to byliśmy w pięknym miasteczku portowym Rab które warto zwiedzić.
POWRÓT:
w sobotę rano pobudka o 6,00 pakowanie i wyjazd który planowaliśmy o 7 a udało się ruszyć dopiero o 8 (pożegnanie z właścicielami, pamiątkowe fotki a czas leci). Z duszą na ramieniu dojeżdżamy do promu i niestety kolejka ma 2 km. Kursują 3 promy i po 2,5 godzinach jesteśmy na drugiej stronie. Następne korki były przed bramkami na autostradzie w CRO, na granicy ze Słowenią
i ok 50 km przed Wiedniem gdzie po 30 minutach stania ruszyliśmy w boczną drogę objazdem.
Do Wrocławia dotarliśmy o godzinie 1,30 w nocy.
Następnym razem raczej będę wracał w piątek wieczorem żeby uniknąć korków.
Srednia prędkość na autostradzie 130-140.
Samochód spalił 5,2 oleju /100 km.
CENY DOJAZDU:
- winieta miesięczna na Czechy 15 euro (nie mieliśmy koron)
- winieta tygodniowa na Austrię 7,70 euro
- opłata za drogi w Śłowenii 0,75 euro
- autostrada w CRO 1 odcinek 39 kun, drugi odcinek53 kuny (w jedną stronę)
- prom na Rab: 120 kun, (płaci się tylko za samochód i 1 osobę dorosłą, dzieci i kierowca gratis)
CENY POSIŁKÓW:
- obiad w restauracji: Sote Stroganov, ryż, surówka, 90 kun
- omlet 28 kun
- zupa pomidorowa 14 kun
- naleśniki 16 kun
- lody małe 18 kun
- ceny w barach są trochę niższe, pizza 40 kun, hod dog 16 kun, lody 6 kun za gałkę
CENY W SKLEPACH:
- chleb 12 kun
- bułka kajzerka 3,5 kuny (!)
- bułka słodka 8 kun
- margaryna mała 8 kun
- wędlina 60 kun/kg. (coś takiego jak szynka drobiowa)
- żółty ser od 50 kun
- piwo 0,33l 5,20 kun
- mała konserwa typu pasztet 8 kun
PALIWO:
olej w Cro 9,80 kun, Słowenia 1,3 euro
Wyjazd oceniamy jako prawie udany. Żona stwierdziła: dobrze że z 13 dniowego pobytu dzieci chorowały tylko 7 dni.
Teraz już myślimy o następnych wakacjach w tym pięknym kraju.
Dziękuję innym forumowiczom za bezcenne rady dzięki którym wyprawa rodzinna do Chorwacji była dużo łatwiejsza.
Jeżeli ktoś ma pytania to proszę pisać, postaram się odpowiedzieć.