Kraków dnia 15 sierpnia godzina 6:30
skład ekipy: Ja, Aneta, i nasz 8 letni Kamil
Po nieprzespanej nocy (bo jak tu spać jak to nasz pierwszy wyjazd do Cro) wyjezdżamy z Krakowa.
Na przejściu w Chyżnem kupujemy winietkę i kierujemy się na Bańską Bystrzycę. Droga luźna, dużo ograniczeń prędkości w sam raz dla mojej 17 letniej Madzi (Mazda 121). Cały czas myślę jak takie stare auto sprawdzi się w gorącym górskim klimacie panującym w Cro.
Przy wjeździe do Budapesztu stoimy w godzinnym koreczku.
Później kierujemy się na M0 i M7 zgodnie z radami forumowiczów. Mamy laptopa i podpięty GPS ale bardziej polegam na na swoich umiejętnościach orientacji w terenie. Winiety węgierskie kupiliśmy dzień wcześniej przez internet bezpośrednio u Madziarów na stronie: http://www.autopalyamatrica.hu/aak_inde ... m&nyelv=en
Po kilku godzinach jazdy dojeżdżamy do granicy z Cro. W samochodzie dokucza nam brak klimy ale za to mamy otwierany dach.
Dalsze parę godzin jazdy, mijamy Zagrzeb i zapada zmrok. Mieliśmy poszukać noclegu w okolicach Plitvickich Jezior ale jest już zbyt późno. Decydujemy się na zmianę trasy i nocleg w samochodzie tuż przed celem podróży, rezygnując z noclegu w Plitvicach.
Wpadłem na genialny pomysł żeby zamiast jechać autostradą, przeciąć pasmo gór i jechać wzdłuż wybrzeża bo i tak już nam się nigdzie nie spieszy.
Na mapie droga ładnie wygląda ale rzeczywistość była zupełnie inna.
Ciemna noc spowiła szosę po której poruszała się nasza Madzia. Nagle droga zaczęła spadać gwałtownie w dół tworząc zawijasy. Raz w lewo raz w prawo, zwalnialiśmy do 10 km/h i wypatrywaliśmy znaków ostrzegających o zakrętach. Niektóre z zakrętów h miały 180 stopni i wydawało się jakbyśmy w kółko jeździli.
Aneta na laptopie widziała dokładnie jakie zakręty są przed nami. Po kilkunastu takich zawijasach spytałem ile jeszcze tego jest. Jakieś 20 odpowiedziała. Byłem już wypompowany 14 godzinną jazdą, jednak adrenalina na tych zakrętach powodowała że nie chciało mi się spać.
Po jakimś czasie strome zakręty skończyły się a my jechaliśmy krętą drogą wzdłuż wybrzeża. Nawet nie chciałem wiedzieć co kryje się w tej czarnej otchłani po mojej prawej stronie, tam gdzie powinno być morze.
Około 22 godziny 20 km od celu znaleźliśmy zamkniętą oświetloną stację i udaliśmy się na mała drzemkę.
Rano otworzyłem powoli oczy i nie za bardzo rozumiałem gdzie jestem. Jechaliśmy ciemną nocą więc nie wiedziałem jakie widoki będą na mnie czekać za dnia.
Z jednej strony miałem potężne góry które przysłaniały wschodzące słońce a z drugiej... błękitne morze zakończone jakimś jasno żółtym lądem.
Krajobraz nie z tej ziemi. Jak się później zorientowałem była to wyspa PAG skąpana w promieniach wschodzącego słońca.
Tak wyglądało moje pierwsze wizualne spotkanie z nadmorską Chorwacją.
Jadąc dalej wzdłuż wybrzeża często stawaliśmy aby podziwiać te przepiękne widoki.
Przedpołudniem dotarliśmy do naszego celu podróży.
Seline - mała wioska u podnóża pasma gór Velebit. W miejscowości są 2 sklepy 3 kawiarnie 1 pizzeria, kościółek i parę straganów.
Jednym słowem kameralna wioska.
Nasz Pensjonat
W oddali widać hotel Alan w miejscowości Starigrad Paklenica
Na powitanie gospodarz przyniósł nam pół litra wina i wody.
A tutaj jest magazynek rakiji i wina.
Apartman mieliśmy 5 metrów od morza.
W pokoju trochę spartańskie warunki ale za 33 EU w sezonie przy morzu.
Taras z kuchnią wielkości pokoju, w sumie całość 50m2
Na drugi dzień postanowiłem kupić butelkę wina które bardzo mi zasmakowało. Przestudiowałem rozmówki i udałem się do gospodyni.
Jakież było moje zdziwienie kiedy wyciągnęła 1,5 litrową plastikową butelkę z winem. Później okazało się że wszystkie trunki są tak pakowane. Moje zdziwienie było o tyle większe że gospodyni nie chciała słyszeć o zapłacie. Wieczorem odwdzięczyliśmy się gospodarzom podarowując im naszą żubrówkę oraz album ze zdjęciami Krakowa. Przez cały okres pobytu (16 dni) kiedy chcieliśmy kupić trunki - dostawaliśmy je za darmo (łącznie z litrową butelką rakiji)
Nie muszę wspominać że na pożegnanie także dostaliśmy odpowiednią wyprawkę - rakiję Travarice z traw gór Velebitu.
Zauważyłem że gospodarze lubią jak się stara mówić w ich ojczystym języku. Od razu inaczej Cię traktują - jak dobrego znajomego a nie letnika z którego trzeba wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy. Trzeba dużo mówić i pytać, wtedy są bardziej otwarci i potrafią się odwdzięczyć.
W trakcie pobytu zostaliśmy także zaproszeni na kolację u gospodarza.
Były rybki, kalmary, piwko, rakija.
Raz gdy poszedłem do gospodarza z zamiarem kupna rakiji doszło do śmiesznego nieporozumienia słownego. Mianowicie gdy lał mi ten trunek do szklanki w celach degustacji, powiedziałem JUŻ, JUŻ.
Jak to usłyszał dolał mi jeszcze więcej, tak że musiałem to wypić na 3 razy i do pokoju wróciłem już w odmiennym stanie.
Jak się później okazało Chorwaci mają słowo JOŚ(josz) podobne w wymowie do naszego JUŻ. Ich JOŚ(josz) oznacza JESZCZE, więc rozumiecie dlaczego mi dolał więcej ichniejszej gorzałki
Różne oblicza Jadranu i gór Velebitu:
Słoneczne
Burzowe
Wieczorne
Przez 2 dni mieliśmy burzową pogodę i nie było wesoło, zwłaszcza jak z wiatrem leciał grad o wiele większy od kostek lodu. Jedna z takich burz zniszczyła mnóstwo samochodów i motorówek.
Zabezpieczony samochód przed nadchodzącą burzą gradową
Po burzy. Dziury w karimacie po gradzie, na szczęście szyba cała.
Podczas naszego pobytu byliśmy na Przełęczy Mali Alan.
Zwiedziliśmy Zadar
Brama do starej części Zadaru
Wąskie uliczki Zadaru
Pozostałości minionej wojny w miejscowości Islam Grcki
Odwiedziliśmy także wąwóz Mała Paklenica w górach Velebitu
Na wodospady rzeki Krka także znaleźliśmy czas.
Wyruszyliśmy także zobaczyć jak jest na wyspie Murter
Plaża Slanica, tłok i trochę zmącona woda
Troszeczkę dalej luźniejsza plaża z piaszczystym dnem i krystaliczną wodą.
Oczywiście nie zapomnieliśmy o przepięknej wyspie PAG
Most łączący wyspę z lądem
Widok z wyspy na pasmo Velebitu
Na samym końcu wyspy Pag znajdują się kameralne zatoczki, niektóre z piaszczystym dnem
Byliśmy także w zwykłych miejscach np. pod mostem Maslenica gdzie wykonałem jedną z panoram wirtualnych www.epanoramy.pl/galeria.html
Wracamy na górę mostu. W oddali most autostradowy.
W nocy też sfotografowaliśmy most Maselnica
I jeszcze ciekawiej oświetlony most autostradowy
W drodze powrotnej zwiedziliśmy Muzeum Wojny Domowej w Karlovac www.mzndr.net
Zapraszam do mojej galerii gdzie zobaczycie resztę zdjęć: http://www.maciek.epanoramy.pl/Chorwacja/index.html
Dla tych którzy chcieliby poczuć klimat miejscowości Seline i gór Velebitu, zapraszam do oglądniecia wirtualnych panoram: www.epanoramy.pl/galeria.html
Możecie także poczytać o naszej wyprawie na przełęcz Mali Alan w górach Velebit: http://cro.pl/forum/viewtopic.php?t=17616
Pozdrav