Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Grossglockner i Brela - pierwszy raz...

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
miejski
Croentuzjasta
Posty: 173
Dołączył(a): 27.03.2007
Grossglockner i Brela - pierwszy raz...

Nieprzeczytany postnapisał(a) miejski » 03.09.2007 12:08

Przygotowania
Do Chorwacji chcieliśmy się wybrać już od 2005 roku. Ale zawsze znalazły się jakieś przyczyny, które nam w tym przeszkadzały. Pewnego wczesnowiosennego wieczoru w tym roku decyzja zapadła -jedziemy w bieżące wakacje. Zaczęło się szukanie wszelakich informacji typu gdzie, co i jak. Internet poszedł na pierwszy ogień i tym sposobem znaleźliśmy Cro.pl - czyli kopalnię wiedzy wszelakiej o Chorwacji. Tak, więc od marca 2007 roku staliśmy się "uzależnieni" od Cro.pl, zaglądając tutaj codziennie.

Pierwsza sprawa - gdzie jechać? Na wstępie - ze względu na naszego najmłodszego 3-letniego syna i długość podróży - myśleliśmy o Istrii. Jednak po pewnym czasie, stwierdziliśmy, że jadąc tyle godzin do Cro, parę godzin więcej do Dalmacji nie sprawi chyba większej różnicy. Biorąc powyższe pod uwagę, zapadła decyzja, że jedziemy gdzieś na Makarską Riwierę. Chcieliśmy się wybrać do raczej niewielkiej, cichej miejscowości i czytając forum oraz korzystając z rad znajomych, którzy byli w Chorwacji kilka razy, wybór padł na Brelę.

Po decyzji, co do miejsca wypoczynku przyszedł czas na szukanie kwatery. Mimo opinii z forum, że można jechać "w ciemno", zdecydowaliśmy się jednak poszukać kwatery przez Internet i dokonać wcześniejszej rezerwacji. Chcieliśmy uniknąć sytuacji, gdy dzieci zmęczone drogą muszą jeszcze oczekiwać w sporej temperaturze, aż znajdziemy odpowiednią kwaterę. Później okazało się także, że ze względu na plan trasy i późną godzinę dojazdu na miejsce, niewielkie byłyby szanse na znalezienie kwatery w nocy.

W międzyczasie okazało się, że będziemy jechać w 2 rodziny, gdyż na podróż zdecydowali się również znajomi. Miało to wpływ na typ lokalu, jaki będziemy wynajmować. Wstępnie zdecydowaliśmy się na wyjazd na ok. 10 dni w drugiej połowie sierpnia, ze względu na terminy naszych urlopów. Te 10 dni okazały się pewnym problemem przy rezerwacji kwatery przez Internet, gdyż większość Chorwatów przyjmowała na turnusy 7 lub 14-dniowe od soboty do soboty. Mimo to znaleźliśmy kwaterę w Breli w dzielnicy Stomarica, której właściciel zgodził się na 10-dniową rezerwację. W trakcie mailowego ustalania szczegółów okazało się, że właściciel ma wolne "nasze" kwatery w okresie 13 dni, na co przystaliśmy i dostaliśmy 1 dzień gratis. Takim więc sposobem 13 (nomen-omen) kwietnia 2007 roku dostaliśmy potwierdzenie o rezerwacji lokalu od 19.08 do 01.09.2007r.

cdn.
Ostatnio edytowano 03.09.2007 12:14 przez miejski, łącznie edytowano 1 raz
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 03.09.2007 12:14

Prosze o dalsza relacje - w czwartek o 4 rano wyjeżdżamy do Włoch i Chorwacji przez Grossglockner - może zdążę przeczytać Twoją relację z podróży :D
miejski
Croentuzjasta
Posty: 173
Dołączył(a): 27.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) miejski » 03.09.2007 12:17

Postaram się zdążyć do środy wieczorem z opisem, będą i zdjęcia...

Ale jak to bywa, aby było dokładnie - trzeba się do relacji trochę przyłożyć :D , a czas tu w Polsce jakby trochę szybciej płynie
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 03.09.2007 12:23

Postaraj się choć tę alpejską częsc wcześniej - w srodę musimy wcześniej zakończyć dzień z uwagi na nocne wstawanie :D Pozdrawiam
miejski
Croentuzjasta
Posty: 173
Dołączył(a): 27.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) miejski » 03.09.2007 15:12

A może i austriackie Alpy...
Droga do Chorwacji to także temat wielu postów. W naszym przypadku -jako że jesteśmy z lubelskiego - trasa wydawała się naturalna czyli: Lublin - Rzeszów - Barwinek - Presov - Koszyce - Miszkolc - Budapeszt - Letenye i dalej do Breli. Jadąc jednak w 2 rodziny, zdecydowaliśmy, że jedziemy do Bełchatowa (gdzie mieszkają znajomi), a stamtąd przez Cieszyn - Zilinę - Bratysławę - Wiedeń - Graz - Maribor - Macelj i dalej już w Cro autostradami do Breli.

Czytając podforum "Jak nie Chorwacja to ... ???" natrafiłem na posty o trasie wysokogórskiej w pobliżu Grossglockner w austriackich Alpach. Zamieszczone tam zdjęcia i inne, które udało mi się znaleźć w internecie, a także dobre rady forumowiczów (szczególne pozdrowienia dla Ewy Zuber :papa: ) spowodowały nieodpartą ochotę osobistego odwiedzenia tego zakątka świata. Zbaczając trochę na zachód z zasadniczej trasy w Austrii, chcieliśmy udać się w rejon Grossglockner. Myśleliśmy także wcześniej, gdzie zrobić postój i nocleg w drodze do Chorwacji. Tutaj nadarzyła się naturalna okazja na nocleg i następnego dnia przejazd trasą wysokogórską. Znajomi też nie mieli nic przeciw, więc znów zacząłem przeszukiwać megabajty informacji o Grossglockner Hochalpenstrasse.

Podstawą jest odwiedzić stronę trasy. Są tu wszelkie informacje o trasie, jej wyglądzie, można zerknąć na widoki z kamer internetowych. I tu mała uwaga: moja żona po ujrzeniu kilku obrazków z trasy była raczej lekko przestraszona. A czy to nie jest aby niebezpieczne? Czy nie spadniemy w przepaść? Jak było w rzeczywistości - w dalszej części. Szczególnie przydatną stroną jest Grossglockner - Zellersee. Można tu np. zamówić zestaw darmowych materiałów o regionie łącznie z krótkim filmem na DVD.

Obrazek

Ja za jej pomocą znalazłem kwaterę na jedną noc w pobliżu trasy w miejscowości Bruck an der Grossglocknerstrasse, po północnej stronie trasy (ze względu na kierunek podróży). Nie było to łatwe, gdyż większość gospodarzy różnych gasthof-ów była nastawiona na turystów o dłuższym pobycie. Za naszą kwaterę dla 4 osób (2 dorosłych, 2 dzieci) ze śniadaniem zapłaciliśmy 60 euro.

cdn...
miejski
Croentuzjasta
Posty: 173
Dołączył(a): 27.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) miejski » 03.09.2007 16:45

Wreszcie wyjeżdżamy
Po wielu dniach przygotowań i niecierpliwego czekania nadchodzi wreszcie dzień wyjazdu - ranek 18 sierpnia. Właściwie to noc, bo obudziliśmy się o 02:00 w nocy, planując wyjazd ok. 03:00 tak, aby uwzględniając postoje, być około 20:00 w Bruck. Najważniejsze bagaże zostały spakowane do samochodu poprzedniego wieczoru, zostały tylko kosmetyki i rzeczy podręczne. W palmtopie z nawigacją iGo 2006 wgrane najaktualniejsze mapy, fotoradary i stacje LPG oraz wyznaczona trasa. Zbawienną rzeczą okazał się box dachowy Moby Dick o poj. 520 litrów, gdyż nasza Astra hatchback z jej 370 litrami bagażnika stanowiła wyzwanie nie do przejścia jeśli chodzi o rzeczy, które chciała spakować moja żona. Za to z boxem mieliśmy jeszcze sporo luzu tak, że zdecydowaliśmy się jeszcze wziąć ekspres ciśnieniowy (to dla dorosłych) i toster (dla dzieciaków). Oprócz tego ciuchy, trochę jedzenia, polskiego piwa, laptop, aparat foto, płetwy / maski / fajki i inne rzeczy, które kiedyś ktoś podawał na forum w takim obszernym wykazie.

Dzieciaki wstały wcześnie bez problemów, podniecone perspektywą tak długiego i "egzotycznego" dla nich wyjazdu. Nikomu chyba z wrażenia nie chce się jeść o tej porze, więc tylko jakaś herbatka i dokładnie o 03:01 wyruszamy spod bloku kierując się na Bełchatów. Mijamy kolejne miejscowości sennej o tej porze Lubelszczyzny i po ok. 3 godzinach jazdy meldujemy się u znajomych w Bełchatowie. Wypijamy szybką kawę i w drogę. Ja jeszcze tankuję LPG na Shellu w Bełchatowie, płacąc za gaz kartą kredytową Mastercard, gdyż zdecydowałem, iż w drodze do Chorwacji będę płacił za paliwo i autostrady Mastercardem, a w drodze powrotnej kartą Maestro.

Do Cieszyna prowadzą znajomi i trasa w zasadzie przebiega sprawnie, dzięki zapewne temu, że jedziemy dość pustą "gierkówką". Przed 10:00 docieramy do przejścia w Cieszynie, tankując ciut wcześniej w Jasienicy LPG za 2,02 zł na stacji Shell, tak abym mógł na LPG dotrzeć do Bratysławy, gdzie wyznaczyłem sobie następny punkt tankowania. Przejście graniczne przekraczamy z marszu, gdyż Straż Graniczna nie jest za bardzo zainteresowana naszymi paszportami. Wystarczyło tylko wystawić je za okno. Decydujemy się stanąć za przejściem granicznym w celu kupienia winiet. Ale brak winiet słowackich i zaporowa cena 10-dniowej winiety austriackiej (10 EUR zamiast 7,60 EUR) sprawia że wsiadamy do samochodu i jedziemy dalej.

Tym razem, z racji posiadania nawigacji, wysuwam się na prowadzenie i trochę wolniejszym tempem, z racji kategorii czeskich dróg, docieramy do przejścia granicznego w Jablunkovie. Tu również mierne zainteresowanie naszymi paszportami, ale widzimy przez okno punkt z napisami sugerującymi możliwość kupienia winietek, więc stajemy na parkingu za przejściem i udajemy się w celu ich zakupu. Miła pani, zagadując mojego syna i udzielając wskazówek, co do naklejania, sprzedaje nam winietki. Krótki postój na rozprostowanie nóg i dalej w drogę.

W Cadcy trafiamy na pierwsze utrudnienia drogowe. Są jakieś roboty drogowe i to na złość tylko w dniach 18 i 19 sierpnia. Czeka nas więc jakiś 20 kilometrowy objazd prawie do Ziliny, wzdłuż zasadniczej trasy. Na szczęście jest to jedyne utrudnienie i potem wpadamy na autostradę, gdzie wreszcie można trochę przyspieszyć. Jako, że mam w samochodzie tempomat, ustawiam przepisowe 130 km/h i gnamy w stronę Bratysławy. Dalej jestem na prowadzeniu, bo okazuje się, że jadąc na drugim miejscu w szyku, nie da się logicznie używać tempomatu. Znajomi go nie posiadają i więc nie jest tak łatwo utrzymać nakazaną prędkość, co powoduje, że co trochę nasz pojazd zbliża się do nich lub zostaje w tyle. Zmusza mnie to co chwilę do wyłączania tempomatu, więc decyduję się prowadzić, będąc jednocześnie gwarantem nieprzekraczania dozwolonej prędkości.

W Bratysławie następny krótki postój na stacji OMV na ul. Pri Seci i tankowanie LPG w cenie 19,90 SKK. Płatność kartą Mastercard, wydruk z konta pokazuje cenę SKK=0,1145 PLN. Niestety to ostatnia stacja z LPG w drodze do Bruck, bo w Austrii na naszej trasie nie ma już żadnej.

cdn...
blacha
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 217
Dołączył(a): 24.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) blacha » 03.09.2007 18:20

Pisza dalej!
Swietna lektura...mimo,ze niemal kazdy podobne ma przygody, to masz bardzo ciekawy styl ktory przykuwa uwage...
Swietne posty!
miejski
Croentuzjasta
Posty: 173
Dołączył(a): 27.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) miejski » 03.09.2007 21:02

Witamy w Austrii
Tak zapewne mógłbym spokojnie powiedzieć, gdyby nie błąd jaki popełniłem przy wylocie z Bratysławy. Zamiast mknąć sobie po szerokiej D1/D2/E65 w kierunku przejścia granicznego Jarovce (jak mi mówiła miła pani w nawigacji), zjechałem z głównej w prawo za namową drogowskazu Wiedeń-Berg, czyli trafiłem na tzw. Viedenską cestę tj. starą drogę B9/E58 na Wiedeń. Jest ona wg. mapy nawet krótsza, ale ja chciałem ominąć Wiedeń, a nie do niego dojechać. Tak więc przekroczyłem granicę z Austrią ciut w innym miejscu i trochę "zamotany" jechałem dalej. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - nawigacja szybko przeliczyła nową trasę i skierowała mnie przez Kitsee, Gattendorf i Parndorf na właściwą drogę, czyli autostradę A4. Dodatkowo w Kitsee wyjechaliśmy prosto na stację benzynową Avanti przy Eisenstadter Strasse 3. Tam, kalecząc strasznie niemiecki ("Zwei zehntage vignette bitte") chcieliśmy kupić 10-dniowe winietki. Pan na to, że mówi po polsku i łamaną polszczyzną i czeskim sprzedał nam winietki zarówno na drogę do, jak i z Chorwacji, odpowiednio je dziurkując. Dzięki tej pomyłce miałem okazję podziwiać także ww. miasteczka, bardzo miłe i czyste, o parterowych domkach z małymi płotkami. A między miasteczkami rozsiane po polach stały stacje wiatrowe, którymi najbardziej zainteresowane były nasze dzieciaki.

Po wjeździe na A4, minęliśmy Wiedeń od południa jadąc S1 i A21, by wskoczyć na A1. Ta autostrada zaprowadziła nas aż do Salzburga. Zasadniczo nie było na niej żadnych większych korków, ale zdarzały się jakieś drobne roboty, które powodowały ograniczenia do 80 km/h. Przed Salzburgiem skończył mi się gaz, więc dalej jechałem już na benzynie. Cel naszego pierwszego etapu - czyli Alpy Austriackie widać już było przed Salzburgiem. Za Salzburgiem wjechaliśmy na A10, by w rejonie Bischofshofen (skocznie widoczne z autostrady) zjechać na drogę o nr B311. Do Bruck an der Grossglocknerstrasse zawitaliśmy ok. 20:30. Zmęczeni, wzięliśmy prysznic i poszli spać, bo jutro zapowiadał się dzień pełen wrażeń - wyprawa na Grossglockner Hochalpenstrasse.

cdn...
miejski
Croentuzjasta
Posty: 173
Dołączył(a): 27.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) miejski » 03.09.2007 22:53

Grossglockner Hochalpenstrasse
Poprosiliśmy naszą austriacką Frau Imeldę, aby przygotowała śniadanie na godzinę 06:30. Pozwoliłoby to nam wyjechać w miarę wcześnie w kierunku Grossglockner tak, aby zostało sporo czasu na resztę drogi do Chorwacji, z ambitnym planem pojawienia się w Breli około 20:00. Dodatkowo pogoda w godzinach południowych w rejonie Grossglockner miała się popsuć. Niestety 19 sierpnia zmęczeni poprzednim dniem, obudziliśmy się ok. 06:30. Zjedliśmy więc szybkie śniadanie, pożegnaliśmy się z naszą gospodynią i wyruszyli w stronę gór.

Po drodze minęliśmy malownicze Fusch i zaczęliśmy upajać się widokiem rosnących z lewa i prawa szczytów górskich.

Obrazek

Po chwili dotarliśmy do Ferleiten, gdzie znajdują się północne bramki wjazdowe na trasę. Po uiszczeniu opłaty dziennej w kwocie 28 EUR i otrzymaniu mapki trasy, ruszyliśmy dalej. Nasza Frau uprzedzała nas, że powinniśmy ubrać ciepłe rzeczy, nie spodziewaliśmy się jednak, że będzie tak zimno mimo idealnie słonecznej pogody i ok. 25 stopni. W miarę jazdy w górę robiło się coraz zimniej i temperatura sięgała nawet ok. 8 stopni. Wyciągnęliśmy z zakamarków bagażnika jakieś polary i kurtki, bo zaczęliśmy drżeć z zimna.

Obrazek Obrazek

Sama trasa jest standardowej szerokości drogą dwukierunkową o bardzo dobrej nawierzchni. Co jakieś 500 -800 metrów są zatoczki na 3-4 samochody, często z drewnianymi stołami i ławkami oraz widokowymi tablicami poglądowymi. Na każdym zakręcie jest tabliczka z jego numerem i wysokością nad poziom morza. Pozwala to zwiedzającemu zorientować się jak jest wysoko.

Obrazek

Istnieją też bardziej rozbudowane punkty widokowe z placami zabaw, parkingami, restauracjami czy też sklepami z pamiątkami. Pierwszym z takich punktów jest Piffkar położony na wysokości 1620m. npm. Jest tam wystawa tematyczna, plac zabaw dla dzieci oraz sklep z pamiątkami. W rejonie Fuscher Torl (2428m. npm) jest taras widokowy z panoramą Grossglocknera. Stąd też można dotrzeć na Edelweiss Spitze (2571m. npm) najwyższy punkt drogi z tzw. Bikers point.

Obrazek Obrazek

Za Fuscher Torl wjechaliśmy na odcinek trasy, który wiedzie zasadniczo w dół. Pamiętać tu należy o zjeżdżaniu na dość niskim biegu i oszczędnym używaniu hamulców. Zmieniła się tu także pogoda - na bardziej mglistą.

Obrazek

Po minięciu Hochtor napotykamy rondo. W tym miejscu trasa się rozwidla w kierunku Kaiser-Franz-Josefs-Hohe lub do Heiligenblut czyli południowych bramek trasy. My oczywiście kierujemy się na Kaiser-Franz-Josefs-Hohe u stóp Grossglockner z widokiem na najdłuższy lodowiec Alp Wschodnich - Pasterze.

Obrazek

Tutaj znajduje się także ogromne centrum turystyczne z piętrowym parkingiem, wystawami, obserwatorium Svarowskiego. Robimy trochę zdjęć, kupujmy kilka pamiątek i wracamy w kierunku Heiligenblut - bardzo malowniczego miasteczka z charakterystycznym kościółkiem w stylu gotyckim, by po chwili minąć południowe bramki Grossglockner Hochalpenstrasse.

Obrazek


Niestety czas nas goni, więc z przymusu 5 godzinna wyprawa w rejon Grossglockner stanowiła tylko niewielką namiastkę tego, co można tam zobaczyć. Niestety nie zwiedziliśmy żadnej z wystaw tematycznych, nie obeszliśmy całego centrum na Kaiser-Franz-Josefs-Hohe i nie widzieliśmy świstaków. Pozostał w nas za to przeogromny szacunek do potęgi i majestatu tych gór.

cdn...
Ostatnio edytowano 04.09.2007 23:43 przez miejski, łącznie edytowano 1 raz
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108170
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 03.09.2007 23:14

Ponieważ pierwszy raz :wink: jest zawsze ciekawy to i ja jestem ciekaw co będzie dalej :lol: :papa:
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 04.09.2007 05:36

miejski - super się czyta - tylko moim zdaniem, szkoda, że tak szybko "przeleciałeś" Grossglockerhochalpenstrasse" :wink:
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 04.09.2007 06:47

No to przeczytałem , fakt -szybko pokonałeś trasę alpejską - my mamy na to dwa dni - teraz spokojnie idę przygotowywać się do wyjazdu - tankowanie , pakowanie itp. Jutro w nocy w drogę - wracamy /choć jak wiem to niechętnie :( / 1 pażdziernika. Pozdrawiam -reszte twojej relacji przeczytam po powrocie.
Guzior
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 424
Dołączył(a): 23.02.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Guzior » 04.09.2007 07:57

Wspaniała relacja i piękne fotki. Jeżeli możesz wrzuć ich więcej na forum. Też miałem ochotę zrobić tą trasę w tym roku ale nie wypaliło. Zobaczymy może za rok.
miejski
Croentuzjasta
Posty: 173
Dołączył(a): 27.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) miejski » 04.09.2007 23:26

Witaj Chorwacjo!
Jeszcze przez dłuższy czas za Grossglockner mijaliśmy austriackie wioski i miasteczka malowniczo położone wśród zboczy gór, lecz za Spittal an der Drau wjechaliśmy na autostradę A10 by przez Villach pognać w kierunku płatnego (6,50 EUR) tunelu Karawanken. Jako, że był to bodajże pierwszy taki długi (7864 m.) tunel na naszej trasie do Chorwacji, byliśmy nim bardzo zaciekawieni. Ja chyba najbardziej, bo aż zapomniałem zdjąć okularów przeciwsłonecznych i byłem zdziwiony: "co tutaj tak ciemno?". Przejeżdżamy tunel i witają nas słoweńskie tablice z symbolami Unii Europejskiej. Jednak dla mnie UE się szybko kończy w momencie końca autostrady. Zaczyna się zwykła dwukierunkowa droga po jednym pasie ruchu o nienajlepszej nawierzchni. Zaczynam naturalnie porównywać taki stan do naszych dróg. Jedziemy więc cierpliwie jakieś 60 km/h w sznurze samochodów w kierunku Ljubljany, by po jakimś czasie z ulgą wskoczyć na autostradę płacąc 1,60 EUR. W Ljubljanie, na stacji Petrol Barje II z upragnieniem tankuję LPG za 0,575 EUR wyjątkowo płacąc gotówką. Potem znowu w drogę z 2 odcinkami autostrad płatnymi odpowiednio 1,70 EUR i 1,80 EUR. Niestety ten system płatności, podobnie jak w Polsce, jest dla mnie - z punktu widzenia kierowcy - totalną porażką. Człowiek nie zdąży się rozpędzić, a już trzeba zwalniać i płacić.

Ale na szczęście nie zdążyłem się zbytnio tym zdenerwować, bo pojawiła się granica z Chorwacją i tu zdziwienie na pierwszej bramce autostradowej w Bregana - zamiast wydruku, na bramce siedzi pan żądający 5 kun, których oczywista, nie mieliśmy. Dostał więc 1 euro i pojechaliśmy dalej ciutkę zdezorientowani, bo nie było mowy na Cro.pl o tym, że trzeba z góry płacić za autostradę w Chorwacji. Na szczęście wjeżdżając na A1 w Zagrzebiu wszystko zaczyna się sprawdzać. Są bramki z "magicznym guziczkiem"; i wydrukami.

Ponownie z wielką przyjemnością uruchamiam tempomat i gnamy w kierunku Breli. Nie mogę się oprzeć pokusie, by nie dokonać ponownie porównania stanu i długości naszych autostrad z chorwackimi. Kilkanaście lat po wojnie, kraj ten posiada przepiękne autostrady. Teren, w którym są prowadzone wymaga budowy wielu tuneli i wiaduktów, co jeszcze bardziej uświadamia mi nasze zacofanie w drogownictwie w bądź co bądź nizinno-wyżynnej Polsce.

Obrazek

No cóż, należy tylko podziwiać widoki bo i ruch na autostradzie niewielki. Na stacji Tifon Dobra Zapad za węzłem Bosiljevo tankuję ponownie LPG za 3,35 HRK. Przy płatności kartą Mastercard przelicznik wychodzi HRK=0,525 PLN. Ruszamy dalej w drogę mając przed sobą tunel Mala Kapela i zastanawiając się, czy nie będzie korków. Przekraczamy go jednak z marszu i współczujemy tym którzy stoją w korku na jakieś 3 km w stronę przeciwną, zastanawiając się jak to będzie, gdy my będziemy wracać.

Sveti Rok również pokonaliśmy z marszu, winszując sobie tego niedzielnego szczęścia i współczując ponownie stojącym w korku w kierunku przeciwnym. Jednak nie ma czasu na zbyt długie pogaduchy, bo w rejonie Zadaru po prawej stronie ukazuje nam się jakaś "wielka woda". Zastanawiamy się czy to już widać Adriatyk. Wymieniamy nasze wrażenia poprzez krótkofalówki z samochodem znajomych. Urządzenia te okazały się idealnym towarzyszem podróży w obcych krajach. Służyły do uzgadniania postojów, zwracania uwagi na zjazdy, wymiany wrażeń, ostrzegania przed fotoradarami, czy nawet słuchania muzyki, jaka grała w drugim pojeździe.

Czas szybko płynie, rozpędzona Astra, obciążona 4 osobami z bagażami i boxem dachowym, zużywa znacznie więcej paliwa niż normalnie, więc nawigacja podpowiada, że zbliżamy się do wytypowanej wcześniej do tankowania stacji LPG Crobenz w Vrpolje Jug. Gaz znowu w doskonałej cenie 3,35 HRK. Przy płatności kartą Mastercard przelicznik wychodzi HRK=0,524 PLN. Ponieważ jest na stacji restauracja i plac zabaw, zatrzymujemy się tu na dłużej. Dokonujemy ciekawego dla nas nowicjuszy odkrycia, mianowicie że 0,25l Coca-coli jest droższe (15 HRK) niż filiżanka cafe latte (8 HRK). Do końca naszego pobytu jest to dla nas tzw. chorwacki fenomen coca-coli.

Fajnie się siedzi i pije kawkę, ale czas leci nieubłaganie, więc siadamy do samochodów i w drogę. Niewiele już zostało kilometrów, jednak zauważamy, że na założoną wcześniej 20:00 nie dotrzemy do Breli. Dzwonię więc do naszego gospodarza, by go uprzedzić o naszym minimum godzinnym opóźnieniu. Zaczyna się ściemniać, a my dalej na autostradzie, a gdzie jeszcze Jadranka? W końcu zbliżamy się do Sestanovaca, co widać po zwężeniach na autostradzie i ograniczeniach prędkości. Wreszcie zjeżdżamy z autostrady i poprzez Górną Brelę docieramy do skrzyżowania z Jadranką. W międzyczasie zauważamy majaczący w dole Adriatyk i serce nam się raduje, że jesteśmy prawie na miejscu. Docieramy do Breli ok. 21:15. Nasz gospodarz prosił, by dać mu znać, gdy będziemy przy restauracji Sampion w Breli. Tak więc czynimy i czekamy na jego przybycie.

Przybywa Ante - nasz gospodarz i jedziemy za nim do naszej kwatery, ciekawi jak wygląda ona na żywo. Jednak jesteśmy już zdrowo zmęczeni, a tu jeszcze trzeba wypakować to wszystko z samochodów. Nigdy też nie zdawałem sobie sprawy, że w dzielnicy Stomarica (podobnie zapewne jak gdzie indziej w Breli) jest tak ciasno i stromo. Po wypakowaniu bagaży mamy zaprowadzić nasze samochody na parking oddalony kilkanaście metrów od kwatery. Problem stanowi jednak stromizna jaka jest pod samą kwaterą. Łatwo tam było zjechać, ale o wiele ciężej ruszyć pod stromą górkę. Nie obeznany z tak stromymi podjazdami, "przygrzewam" lekko sprzęgło, lecz ruszam pod górkę i odstawiam samochód na parking, myśląc w duchu, że muszę takie ruszanie pod górkę tutaj potrenować.
Rozpakowujemy torby, bierzemy prysznic i szczęśliwi, że dotarliśmy na miejsce - kładziemy się spać. Widok z tarasu zapowiada, że nie będziemy żałować, że tu przyjachaliśmy.

Obrazek

Tak mija nam pierwszy dzień w Chorwacji.

cdn...
Ostatnio edytowano 09.09.2007 21:35 przez miejski, łącznie edytowano 1 raz
marsylia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 882
Dołączył(a): 19.07.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) marsylia » 05.09.2007 08:43

bardzo przyjemnie się czyta i od samego czytania "serce sie raduje", bo wracają wspomnienia - szczególnie w taką paskudną pogodę jak dzisiaj :(
:papa:
Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Grossglockner i Brela - pierwszy raz...
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone